[Wiersz 1] Krzyk nicości
Ciemna próżnia
skąpana w fal grawitacyjnych chaosie
przecinana mgnieniem rozpędzonych neutrin
napawa trwogą
Rozżarzona energia
gwiazdę do życia powołuje
jasny szlak przecina rozbłyskiem ciemność
planeta ożyła
Impuls
naznaczony krótką chwilą
znika bezpowrotnie odlatując z mgławicą
kończąc swe trwanie
Wszechświat czeka
w ciszy i energii rozbłysków
na swój koniec ulotny
niecierpliwie falując
Komentarze (47)
Się zdajesz znać.
Param się "troszkę" nauką, ale to zaledwie margines tego co robię ;)
Dobrze Ci reaserche wychodzą
Wiem, że wiersz nie stoi reaserchem i nie odnoszę się teraz do niego. Chodzi o to, że jak czytałem, co piszesz, to nigdy nie miałem problemu, by CI nie wierzyć czy kwestionować techniczne aspekty.
Ot tyle.
Tętni? Ja palpitacje serca miałam, gdy mnie ze snu wyrzuciło. Leciałam z nadświetlną, mijając gwiazdy, widziałam ich rozbłyski, falującą z gorąca ich otoczkę... Czytałam Lema do poduszki, to pewnie przez to. Dziś też będę :D
Coś tam pozmieniałam. Chyba przestało być "wyświechtane do bólu" ;)
Co do pisania takich "tworów" - czas pokaże. Dzięki.
"przecinana mgnieniem rozpędzonych neutrin" - przecina? ale wiesz... one w ruchu ciągłym są... nie że "błysk" i finito... hm... A jak jest twoja argumentacja?Czemu "przecina"... sylabowo składniejsze czy jak?
Duży palec u nogi lubi przestrzeń.
(Wybacz, tylko albo aż tyle z siebie zdołam wyrzucić w odpowiedzi ;)
ogólnie gdyby to napisać bardziej przystępnym językiem, to mogłoby być coś fajnego, a teraz to tak po przeczytaniu zastanawiam się nad sensem. Trochę to wygląda jakby pisała osoba w połowie drogi do innego systemu słonecznego :)
Moja rada, jeśli cię interesuje, to pisać jak najnormalniej się tylko da. Pozdrawiam
Znalazłam coś, co myślę, że może spokojnie zastąpić to słowo ;)
Pozdrawiam
PS. Dla mnie to jest "normalne słowo" ;)) Ale oki, przyjmuję, że nie jest używane potocznie ;))
Dzięki że zajrzałeś :)
Impuls życia
naznaczony krótką chwilą
znika bezpowrotnie odlatując z mgławicą
kończąc swe trwanie
a jakby tak?
Impuls
naznaczony krótką chwilą
znika odlatując z mgławicą
Zobacz, zabrałam dopowiedzenia, sens pozostał ten sam.
"bezpowrotnie" na mój gust powinno zostać, mówi o przemijaniu, nieodwracalności rozszerzającego się Wszechświata. Samo znika nie oddaje w moim odczuciu tego wrażenia.
Rozumiem twój tok myślenia, tyle że jeśli coś znikło, nie znaczy, że nie może powrócić... Szczególnie dotyczy to "impulsu" w tym wypadku przenośni do cząsteczek lub fali (energii jako takiej). Te mogą znikać a chwilę później pojawić się "znikąd" - to się w fizyce nazywa - w dużym uproszczeniu - "wypożyczenie energii z próżni"...
Oki, niemniej dzięki za rady i poświęcony czas :)
znika bezpowrotnie odlatując z mgławicą
kończąc swe trwanie - nigdy nie zrozumiemy znikania, śmierci i niepamiętania.
Krzyczeć ale jak, kiedy w tej nicości ogarnietej ciemnością głos zamiera i nie może wydobyć się z zaciśniętej gardzieli.
Nic tak nie wiemy gdzie jest koniec, a gdzie początek. Koniec końca, czy początek końca.
Pozdrawiam serdecznie 5:)
Kurczę, ty zawsze umiesz się takich rzeczy dogrzebać i je pod tak nietypowym kątem zobrazować, że...
nie wiem co powiedzieć :)
Dzięki za komentarz i odwiedziny :)
Pozdrawiam - 5
Niemniej dzięki że zajrzałeś :)
Ale co ja się tam będę wymądrzał.
Temat nie jest banalny, podany w sposób oszczędny, chłodny odpowiednio, a jednak udało Ci się w kllku wersach pokazać początek i koniec trwania/bycia/egzystowania. Kosmos nie jedno ma imię przecie.
Pozdrawiak ;))
Dzięki za komentarz, podobno wiersza ;)
Coś takiego mi się wyrwało i na klawiaturę opadło. Fajnie, że ci dość siadło :)
Pozdrowionka
PS. Protuberancji nie odpuszczę następnym razem tak łatwo ;) Obiecuję ;))
Postanowiłem zbadać teren...ten i następne części ;-)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania