Krzyk w lesie!

Był to piękny, letni dzień. Postanowiłem wybrać się na spacer po lesie, aby podziwiać przyrodę i odetchnąć świeżym powietrzem. Nie spodziewałem się, że to będzie najgorsza decyzja w moim życiu.

 

Spacerowałem sobie spokojnie po leśnej ścieżce, gdy nagle poczułem coś na szyi. Dotknąłem palcem i wyczułem małe, twardawe ciało. To był kleszcz! Szybko go zacisnąłem i wyrwałem z siebie, rzucając na ziemię. Nie zwróciłem uwagi na to, czy usunąłem go całego, czy nie. Byłem pewien, że nic mi nie grozi, bo nie miałem żadnych objawów po ugryzieniu kleszcza.

 

Wróciłem do domu i zapomniałem o całym zdarzeniu. Przez kilka dni czułem się dobrze, nic mnie nie bolało ani nie swędziało. Dopiero po tygodniu zacząłem odczuwać dziwne dolegliwości. Miałem gorączkę, ból głowy, ból mięśni i stawów. Myślałem, że to grypa i położyłem się do łóżka, licząc na szybkie wyzdrowienie.

 

Niestety, moje objawy tylko się pogarszały. Zauważyłem, że na mojej szyi pojawił się czerwony rumień o średnicy ponad 5 cm. Zmiana była płaska i nie swędziała, ale wyglądała bardzo niepokojąco. Zrobiłem sobie zdjęcie i wysłałem do mojego przyjaciela lekarza. On natychmiast zadzwonił do mnie i powiedział, że to może być borelioza, choroba odkleszczowa wywołana przez bakterie borelie². Polecił mi udać się do szpitala jak najszybciej.

 

Nie zdążyłem jednak tego zrobić. Następnego dnia obudziłem się w potwornym stanie. Rumień na mojej szyi rozszerzył się na całą klatkę piersiową i plecy. Był czerwony jak krew i pulsował rytmicznie. Czułem, jakby coś we mnie żyło i rosło. Miałem też silne bóle brzucha i nudności. Z trudem podniosłem się z łóżka i poszedłem do łazienki.

 

Spojrzałem w lustro i zobaczyłem koszmar. Moja twarz była blada i pokryta potem. Z moich ust i nosa ciekła krew. A na mojej szyi widniał wielki otwór, z którego wystawały czarne nici. To były kleszcze! Tysiące małych kleszczy! Wszedły do mojego organizmu przez ugryzienie matki-kleszcza i rozmnożyły się wewnątrz mnie. Teraz wydostawały się na zewnątrz, żerując na mojej krwi i tkankach.

 

Zapadła we mnie panika. Zacząłem krzyczeć i drapać się po szyi, próbując pozbyć się tych obrzydliwych stworzeń. Ale było ich za dużo. Czułem, jak gryzą mnie po całym ciele, jak wchodzą mi do oczu, uszu, gardła. Nie mogłem oddychać, widzieć ani słyszeć. Byłem skazany na śmierć.

 

Ostatnie, co pamiętam, to ból i strach. Potem zapadła ciemność.

 

Koniec.

Średnia ocena: 4.7  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania