książka

"Książka"

 

Deszczowy dzień, szyby pokryte kroplami deszczu, które kolejno spływają po szkle. Na zewnątrz mokną liście drzew i kwiaty. Wśród tych wszystkich kropel, w samym sercu małej wioski położonej na jednej z wysp Morskiej Piany można było dostrzec samotnego Chłopca siedzącego przy oknie. Yun, bo właśnie tak jemu było na imię uwielbiał spędzać czas sam, podziwiać piękno wioski, niezależnie od pogody, jaka w nim panowała.

 

Yun był dość nietypowym chłopcem, podczas gdy jego rówieśnicy toczyli swoje pierwsze walki pokemon i omawiali różnego rodzaju strategie on myślał zupełnie o czymś innym.

Myślał on bowiem nad napisaniem swojej pierwszej książki o pokemonach, która była by

wstępem do spełnienia jego największego marzenia czyli zostania najlepszym pisarzem w całym kanto! Lecz niestety, pomimo mijających kolejnych tygodniach młosy Yun nadał nie mógł znalezć natchnienia. I wtedy to nagle do drzwi zapukał jego przyjaciek, Kirk.

 

- Cześć Kirk, co Cię sprowadza - powiedział Yun, nadal myślący o swojej książce

- Witaj Yun, mam dobre wieści. Pamięasz Laylę, moją przyjaciółkę? - zapytał podekscytowany Kirk

- Trudno jej nie pamięać,jest najlepszym treneram w lidze kanto a oprócz tego jej uroda również przyspożyła jej wielu fanów - odparł zaciekawiony Yun

- Za trzy dni będą przejeżdżać koło naszej wioski, pomyślałem,że może ona mogła by być dla ciebie inspiracją. Powiedziałem im o twojej książce- odparł Kirk

- To nie jest zły pomysł ale czy zgodziła by się abym o niej napisał - zapytał Yun

- Nie wiem ale warto zapytać, przyjdz na głowny plac za trzy dni - powiedział Kirk

- Będę na pewno - zakończył Yun

 

Trzy dni pózniej, na głównym placu stała piękna kobieta w długiej azurowej sukni, watr poruszał jej długimi czarnymi włosami, wiele osób widziało Layle lecz nikt nie ośmielił się do takiej piękności podejść. Yun przełamujać swoje onieśmielenie w końcu podszedł do pięknej Layli.

 

- Witaj, jestem Yun.- powiedział nieśmiale Yun

- Hey, słyszałam od Kirka, że piszesz książkę i pomyślałam, że mógłbyś mi towarzyszyć w mojej wyprawie. - powiedziała Layla

- Byłbym zaszczycony muc Ci towarzyszyć, ale dokąd się wybierasz ? - zapytał Yun

- Wybieram się w góry w poszukiwaniu lodowych pokemonów, ponieważ moją specjalnością są ogniste pokemony a samo to nie wystarczy na bycie najlepszym trenerem pokemon. - powiedziała Layla

- To kiedy wyruszamy? - spytał Yun

- Jeszcze dziś ! - powiedziałą Layla

 

Dwa tygodnie dni pózniej Layla i Yun dotarli do pasma górskiego, Widok był przepiękny

W miedzy czasie Layla opwiadała o swoich przygodach Yunowi. W pewnym momencie zaczęło robić się bardzo zimno co zdziwiło naszych bohaterów. Dzięki charizardowi Layli temperatura nie miała dla nich zbytniego znaczenia lecz co bardzo ich zdziwiło to tak intensywny spadek temperatury zanim zaczęli wspinaczke na szczyt.

Podczas gdy Charizard ogrzewał LAylę i Yuna swoimi płomieniami Yun zauważył, że zródłem mroznych podmuchówm jest jaskinia u podstawy góry. LAyla była podekscytowana gdyż tylko naprawdę silny pokemon mógł tak oddziaływać na temperaturę. Nasi bohaterowie długo się nie zastanawiając weszli do środka. Widok w jaskini był przepiękny, wewnątrz jaskinia była cała oblodzona a w samym środku jaskini znadowało

się piękne jezioro, które pomimo tak niskiej temperatury nie zamarzało. Woda w tym jeziorze była krystalicznie czysta. Nagle z wody wyłonił się piękny błekitny pokemon, to był Articuno !

 

Layla i Yun bacznie obserwowali majestatycznego pokemona, oboje nic nie mówili tylko bacznie przyglądali sie jak ten legendarny pokemon kąpie się w jeziorze i każdy ruch jaki wykonuje jest pełny gracji i wdzięku.

 

- Nigdy nie myślałam, że znajdę Articuno podczas naszej podróży - powiedziała layla nie spószczająć błekitnego pokemona z oczu

- Niesamowity widok - odpowiedział Yun

- Mam ze sobą charizarda, magmara i ninetalesa, powinnam dać radę go pokonać - powiedziała Layla przyglądająć się bacznie

 

Gdy LaYla miała już użyć swoich pokemonów nagle Yun złapał ją za ręke i przyciągnął do siebie.

- Co się stało - zapytała Layla

- Coś jest nie tak, Articuno powinien już zauważyć naszą obecność i poza tym wygląda na bardzo zmęczonego - odpowiedział Yun

- Teraz jak tak bardziej o tym pomyśle to rzeczywiście coś jest nie tak - powiedziała Layla

 

W tym momencie Articuno dostrzegł Yuna i Laylę, po czym oddalił się w głąb jaskini.

Yun i Layla podążyli za Articuna powoli dochodząc do końca jaskini, ku ich zdziwieniu

zobaczyli Articuno okrywającego swoimi skrzydłami jajko. Legendarny błękitny ptak spogładał na dwoje intruzów lecz ewidentnie nie miał siły aby cokolwiek zrobić.

 

- Czy to jajko złożył Articuno? - Zapytała zszokowana Layla

- Możliwe, że to dlatego jest taki wyczerpany, poza tym widać na jego skrzydłąch ślady walki- ospowiedział Yun

- Faktycznie, teraz jak się bliżej przyjżałam to też to dostrzegłam - odpowiedziała Layla

 

Wówczas zaczęły dobiegać dzwieki pojazdów od strony wejścia do jaskini, słysząc to Articuno zaczął zachowywać się nerwowo, Widząc to Yun i Layla domyślili się co tutaj się mogło wydarzyć. LAyla podeszła do articuti i spogłądając mu w oczy powiedziała.

- Domyślam się, że kłuswnicy odnalezli Cię przypadkiem i postanowili wykorzystać chwilę słabości spowodowanej wykluciem jajka, początkowo przybyłam tutaj w poszukiwaniu pokemonów ale widząc co tutaj się dzieję zrobie wszystko co w mojej mocy aby Ci pomóc. - Powiedziała stanowczo Layla

Articuno spojżał głeboko w oczy Layli po czym się uspokoił jaby wiedział, że layla to godna zaufania osoba.

 

- Yun zostań tutaj a ja pójdę pokonać kłusowników- powiedziała layla

- uważaj na siebie- odpowiedział Yun

 

Tak jak domyślała się LAyla przy wejściu do jaskini było kilku kłusowników, Rozmawiali między sobą, zapewne planowali jak pokonać zmęczonego już articuno.

 

W jaskini Yun usiadł blisko Articuno i obserwował jak zatroskany rodzic opiekuje się swoim jajkiem.

 

Po chwili do jaskini wróciła LAyla.

- Już w porządku, nie bedą nam przeszkadać przez jakiś czas- powiedziałą LAyla

- Co teraz zrobimy ?- Jak stąd odejdziemy to oni mogą wrócić - zapytał Yun

- Zostaniemy tutaj do czasu aż articuno odzyska siły.

- świetnie, rozłóżmy swoje namioty, chyba właśnie mam świetny pomysł na książkę - powiedział podekscytowany Yun

- W porządku, ja zajmę sie kłusownikami gdyby wrócili a Ty pisz, tylko nie zapomnij napisać kilku słów o mnie - powiedziała uśmiechnięta LAyla

 

Articuno spogłądając na dwójkę młodych ludzi nareście ze spokojem mógł odpocząć.

 

Po tygodniu nagły powiew mroznego powietrza obudził naszych bohaterów, ku swojemu zdziwieniu po jajku i articuno nie było już śladu. Na miejscu jajka leżały dwa błekitne pióra.

 

- Chyba articuno odzyskał siły i w podziękowaniu zostawił nam piękny prezent- powiedziała zadowolona LAyla

- Tak, ta wyprawa to była niesamowita przygoda- odpowiedział uśmiechnięty Yun

- Twoim dodatkowym powodem do radości jest ukończona książka czyż nie ? - zapytała Layla

- Owszem, po spotkaniu articuno jestem przepełniony pomysłami - odpowiedział zadowolony Yun

- Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś go spotkamy- powiedziała LAyla

 

Yun i Layla udali sie powrotną podróż nie zdając sobie sprawy, że zza chmur obserwowały ich dwa pokemony Articuno i mniejszy lub również piękny błekitny pokemon...

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania