Książka
Malowała na rynku obrazy. Pejzaże i kwiaty. Okazało się, że była też poetką. Mówiła: "bywam poetką, ale wolę malować". Podeszliśmy do książek.
- Ile Pani chce za te wiersze? - spytałam.
- Dwie dyszki. - powiedziała miłym, ciepłym głosem.
Zaczęłam grzebać w portfelu. Obok stówki drobne.
- Ojć. Mamy tylko czternaście złotych - skłamałam.
Spojrzała niepewnie, po czym machnęła ręką i rzekła:
- Nie szkodzi. Wystarczy. Czytelnik najważniejszy.
Kupiłam tę książkę. I zaraz zaczęłam czytać. Już wiedziałam z Pawłem, co zrobimy.
Pobiegł do pobliskiego sklepiku. Tam rozmienił banknot.
Szybko do niej wrócił. Chwycił za rękę i włożył pięćdziesiąt złotych.
- To za te czternaście złotych. - powiedział z uśmiechem.
Wzbraniała się i była bardzo, bardzo zdziwiona.
Ale Paweł już zmierzał szybko w moją stronę.
To były bezcenne, dobre wiersze.
Myślę, że wszyscy byliśmy zadowoleni.
Komentarze (9)
zaskoczyłaś rzadko czyta się
coś tak Miłego
Pozdrawiam serdecznie 5*
Miłego dnia
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania