Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!
Księzycowa Księzniczka 20
Zabrzmiało to dziwnie w jego uszach.
— Czuję się spocona. Poza tym i tak zawsze biorę prysznic przed spaniem.
Poszła do łazienki.
— Ciekawe po co mi to mówi — powiedział cicho Grant.
Anabellwyszła z łazienki dziesięciu minutach. Miała na sobie biały, hotelowy szlafrok.
— A ty się nie myjesz?
— Tak, tak. Pomyślałem o tym, że nic nie jedliśmy, poza przekąską w samolocie.
— Ty się umyj, a ja coś zamówię.
Grant wszedł do łazienki. Woda była miła. Wytarł ciało i ubrał podobny szlafrok.
— Zamówiłam coś lekkiego. Mam nadzieję, że ci będzie smakowało.
Siedzieli obok na jednym łóżku. Grant już dawno zauważył, że dziewczyna jest bardzo ładna. Słyszał kiedyś, że turcy mają bzika na punkcie blondynek. Zaczął się zastanawiać jak wytłumaczyć to wszystko. Jak wiedział i jak to się stało, że tak zareagował. Anabell zamówiła dwie surówki Cezara. Pizzę hawajską i frytki. Do picia napoje mango.
— Smakuje ci?
— Tak, dobre.
Widział wyraźnie, że na niego patrzy. Zjedli i wypili napoje. On siedział jak na szpilkach.
— Nie jesteś gayem, prawda?
— Nie, co ci przyszło do głowy.
— Ok, mam nadzieję, że sobię dam radę. Chyba ci się trochę podobam?
— Jesteś bardzo ładna, tylko...
Ona zdjęła szlafrok. Tak, była zdecydowanie blondynką. Patrzył na jej ciało.
— Znamy się tak krótko...
— To może powinniśmy się lepiej poznać.
Podeszła do niego i delikatnie popchnęła go na łóżko.
Grant leżał na plecach.
— Jesteś przystojny, bardzo subtelny. Bardzo kobiecy, mimo wszystko.
— Chyba było ci miło, sądząc po tym jak reagowałaś.
— Och, bardzo! Było super. Nie myślałam, że tak może być fajnie z mężczyzną.
— Nie bardzo rozumiem. Nie jestem pierwszym, sądzę...
— Jesteś — uśmiechneła się.
— Nie bardzo rozumiem, Przecież...
— Tak, chyba się nie domyślisz, więc ci muszę powiedzieć. Nie tylko mężczyzna może pozbawić dziewictwa.
— Nadal nie rozumiem.
— Jestem dziewczyną, która preferuje dziewczyny. Jesteś pierwszym mężczyzną, z którym byłam tak blisko. Myślę, że polubiłam męska stronę.
— No tak, ale sama powiedziałaś, że jestem inny.
— Mam nadzieję, że będziemy razem — pocałowała go delikatnie w usta.
— Anabell, jest już późno...
— Mamy jakieś plany od samego rana?
— Nie.
— Ok, Grant. Powiedz, że już nie chcesz i idziemy spać.
— Nie moge powiedzieć, że nie...
— Tak myślałam. A lepiej... miałam nadzieję.
Znowu poczuł jej usta na swoich.
Ale teraz już śpimy — szepnał jej do ucha, kiedy leżeli po godzinie słodkich chwil.
— Dobrze, niech ci będzie. Jesteś super — szepnęła Anabell.
— Byłem bardziej męski?
— Może trochę. Skąd mam wiedzieć. Nie mam doświadczenia, już ci mówiłam.
Zasnęli przytuleni.
Kiedy Grant otworzył oczy, Anabell już była ubrana.
— Zamówiłam śniadanie. Chciałam nawet wyjść, ale jeszcze nie chce się ruszać nigdzie bez ciebie.
Grant nie myślał, że zacznie o tym rozmawiać.
— Nigdy nie próbowałaś mieć chłopaka. Jesteś bardzo ładna, sądziłem...
— Że lesby są brzytkie, grube i nie maja piersi. Tak w ogóle ,,lesba” to w zasadzie ubliżenie. Nie bardzo rozumiem, czemu tak powiedziałam. Miałeś dziewczynę, sądzę.
— Mówiłem ci.
— Oględnie. Nie była zadowolona?
— Wiesz, w związku nie chodzi tylko o to.
— Och, wiem. Chodziło mi o wszystko.
— Nie układało się super. Pewnie nie byliśmy dla siebie.
— Czy ty wierzysz, że zawsze musi się spotkać taką osobę.
— Nie wiem. Chciałbym.
Anabell zaczęła go karmić.
— Jesteś bardzo śmiała.
— Mówisz tak, bo cię karmię?
— Nie. Mam na myśli to wczoraj.
— Dzisiaj postaram się dać ci się wykazać.
Pocałowała go delikatnie.
— Wiesz, byłam tą ,,męską stroną”. Ale coś się we mnie zmieniło. Nawet nie wiem, czy dalej chcę dziewczyn. Dzięki.
Pocałowała go trochę bardziej namietnie.
— Myślę, że powinniśmy pozwiedzać.
— Dobrze, władco. Już się poprawiam.
Grant popatrzył na nią.
— Anabell, nie gniewaj się. Dzisiaj nie wyjeżdzamy. Będziemy kilka dni. Wieczorem...
— Rozumiem. Wieczorem. Ale jak nie będziesz chciał, to nie będę zła. Jesteś fajny. Podobasz mi się co raz bardziej.
Pocałowała go znowu, ale całkiem inaczej. Jak kumpela. Zjedli spokojnie i zebrali się do wyjścia.
— Co będziemy zwiedzać?
— Porozmawiamy w recepcji. Na pewno coś nam doradzą.
Chodzili cały dzień. Grantowi bardzo się podobało. W restauracji mieli dobre jedzenie.
— Podoba mi się. Byłem w Grecji, Włoszech i w Turcji.
— Grant, nie wspominaj mi — powiedziała cicho.
Przytuliła się mocno. Kupili parę drobiazgów. Przed samym hotelem kupili malinowe wino.
— Ludzie są tu bardzo serdeczni.
— Tak, masz rację. W Czechach też są tacy. Słowianie są inni.
— No tak, przecież ty jesteś czeszką. Dobrze mówisz po angielsku.
— A ty mówisz trochę z innym akcentem.
— W stanach nie mówi się po angielsku, tylko po amerykańsku. W Kanadzie mówią troche inaczej niż u nas. Co robisz zarobkowo?
— Dekoruję domy i dorabiam jako barmanka w klubie dla kobiet.
— Znaczy lesbijek.
— Tak, rzadko przychodzą tam faceci. Wiesz o kim mówię.
— Tak, nie za bardzo rozumiem, jak dwóch facetów...
— A jak dwie kobiety?
— Też nie za bardzo, ale już bardziej.
— Bo jesteś facetem. Ale jak ci już wspomniałam, coś się we mnie zmieniło.
— Masz kogoś w Czechach?
— Och nie. Zerwałam. U nas też obowiązuję wierność. Wiesz trudno mi powiedzieć. Uratowałeś mi życie, tak to ujmę. Mam na myśli, życie jakie miałam. Może by mnie nie zabili tak od razu.
— Sądzę, że nie byłoby ci łatwo.
— Czemu ludzie są tacy. To straszne.
— Tak, też nie rozumiem. Wojny, niesprawiedliwość. I jeszcze mnóstwo złych rzeczy.
Weszli do hotelu.
— Wiesz Grant, myślałam o tym, że może pojedziesz ze mną do mnie. Chyba, że musisz wracać.
— Mam otwarty bilet. Rodzice mi pomogli. Mam trochę pieniędzy. Mogę być i pół roku.
— Och to wspaniale. Pobądźmy jeszcze kilka dni w stolicy, a potem jest jedno ładne miejsce.
— Gdzie?
— Czytałam, że jest jedno bardzo ładne miasto. Braszew. Niedaleko rejonu gdzie miał mieszkać Książe Drakula.
— Tak, też słyszałem, że to jedno z ładniejszych miejsc w Rumunni.
Jestem spocona, biorę kąpiel. Idziesz?
— Poczekam.
— No dobrze, rozumiem.
Anabell powiedziała to z lekkim smutkiem. Grant pomyślał, że go źle zrozumiała. Było mu bardzo dobrze zeszłej nocy. Chciał coś powiedzieć, ale dziewczyna weszła już do łazienki.
Wyszła po piętnastu minutach. Nie była nadąsana ani smutna.
— Wezmę kąpiel, a potem możemu spróbowac tego wina, co myślisz?
— Jak chcesz, Grant.
— Fajnie ci w białym — powiedział, zanim wszedł do łazienki.
Kiedy wyszedł, Anabell pisała do kogoś na komórce.
— Piszę do rodziców, ale na razie nic nie wspomniałam o tym incydencie.
— Ja chyba też powinienem coś napisać. W sumię od wyjazdu nie dałem znaku życia.
Anabell skończyła i zaczęła szykować łóżko do spania.
— Wiesz, chyba nie bardzo mnie zrozumiałaś — zaczął.
— Jest w porządku. Przecież nie musisz się ze mna kochać jeśli nie chcesz.
— Ja nie powiedziałem, że nie chcę. Powiedziałem, że nie chcę się z toba myć.
Ona patrzyła na niego jakby czekała na coś jeszcze.
— Tak?
— Powiedziałem, że ładnie ci w białym. Ale nie dodałem, ze jeszcze bardziej ładnie ci bez niczego.
Anabell robiła wrażenie lekko zaskoczonej. A już zupełnie kiedy podszedł i zdjął jej szlafrok.
— Masz takie sliczne złote loczki — szepnął.
Tym razem trwało to naprawdę długo.
Leżała na nim i patrzyła mu w oczy.
— Dlaczego ta dziewczyna nie była zadowolona? Jesteś delikatny, miły, zabawny, zorganizowany. Poza tym przystojny. A żeby było mało jesteś cudowny w łóżku. Po prostu nie mam słów.
— To twoja zasługa — powiedział.
— Grant?
Zobaczył łzy w jej oczach.
— Nie mów. To może jeszcze nie to, chociaż też to czuję.
— Co czujesz?
Patrzyła mu w oczy. Chciał powiedzieć, ale z jakiegoś nieokreślonego powodu nie mógł.
— Grant, kochanie. To nie musi być na życie. Czuję się cudownie. Jeśli to się skończy za kilka dni, nie będę miała żalu. Na teraz cię kocham i jestem bardzo szczęśliwa.
Przygarnął ją do siebie. Chciał to w końcu powiedzieć, ale zobaczył, że zasnęła. Miała radość na swojej ślicznej buzi.
Obudził się pierwszy. Anabell ciągle spała wtulona w jego ramiona. Patrzył na jej lekko pofalowane włosy. Była naprawdę śliczna. Postanowił sobie powiedziec jej co czuje, kiedy się obudzi. Zrozumiał jej słowa. Ona go kochała i wiedział, że to jest prawda. Nie zauroczenie. Ale gdzieś w głębi czuł, że to nie jest miłość jego życia. A z jej słów wynikało, ze ona bierze to pod uwagę, że i tak może być.
Otworzyła oczy. Patrzył na nią.
— Dobrze mi z tobą. Prawdę mówiąc nie było mi nigdy tak cudownie.
— Anabell, ja też cię kocham. Ale nie wiem czy to jest na życie.
— Ale to nie musi tak być. Liczy się ta chwila. Jeśli będziemy razem, będzie dobrze. Nie możemy sobie nic obiecywać. Bo możemy nie dotrzymać. Na tą chwilę jest cudownie. Czuję się tak kiedy chodzimy razem, jemy. I oczywiście kiedy się kochamy.
Patrzyła na niego chwilkę i zapytała.
— To co mamy dzisiaj w planie?
— Będziemy zwiedzać.
— Ok, już się ubieram.
Zamierzała wstać. Grant wyciągnął dłoń. Anabell podała mu swoją. Pociągnął ja na łożko.
— Nie mówiłem, co będziemy zwiedzać.
— Nie znasz jeszcze wszystkich zakamarków? — uśmiechnęła się.
— Tak, ale nie tak dokładnie.
— No dobrze a i ile czasu na to poświęcimy?
— Do wieczora, jak myślisz?
— W południe zmieniaja pościel.
— Widziałem taką kartkę ,,Nie przeszkadzać”.
— Och tak. Trzeba ją zawiesić. Gdzie jest?
— Widziałem na biurku pod oknem.
Anabell wstała i podeszła do okna. Grant patrzył na jej ciało. Nie był prawie wcale zawstydzony, że patrzy na jej poruszające się pośladki. Anabell dyskretnie otworzyła drzwi i zawiesiła kartkę na zewnatrz.
— Czułam, gdzie patrzyłeś.
— Wybacz — zawstydził się.
— Co zrobisz, żebym ci wybaczyła.
Patrzyła na niego powstrzymując śmiech.
— Wszystko co zechcesz!
— O tak? Zobaczymy.
Podeszła do łożka.
— Ok. Zwiedzamy od pięt aż do czubka głowy. A potem z powrotem. I proszę niczego nie pominąć. Niczego.
— Co masz na myśli, kochanie?
— Powiem ci po drodze.
Ułożyła swoje ciało i patrzyła mu w oczy...
Około piątej zamówili lekki obiad. Grant nie czuł zmęczena ani przesycenia. Był dorosły i wiedział wiele na temat intymnych zawiłości. Ale po dzisiejszym, jeszcze nie skończonym dniu wiedział, że jego wiedza była znikoma.
— O tym wszystkim wiedziałaś wcześniej?
— Nie o wszystkim. Ale chyba lubiłeś?
— A ty?
— Chyba wiesz, że tak.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania