Kto będzie badał ocean, kiedy nas już nie będzie?
Kamery rejestrują otwieranie i zamykanie małży
według dziedzicznych klanów na południowym Pacyfiku.
Królestwo wtłoczone
w pozostałość największego krachu ubiegłego stulecia.
Dzieci matek, piraci nie liczą przelanej whisky
rzuceni na kolana w zachłyśnięciu wodą.
Pozbawieni zmartwień na zawsze.
Kość udowa… infrastrukturą dla koralowca,
deską surfingową dla kraba.
Wbił się w mostek piersiowy
ujeżdżając morski prąd jak mustanga z rozwianą grzywą,
spokrewniony z krewetką nigdy tego nie zobrazuje.
Jeden z nich, a każdy jednakowo zdolny
aby wydrążyć oczy martwym kapitanom.
Nie będą w stanie rozpoznać
szczątków pierwszego oficera,
który jak marionetka kiwa luźno głową
w enigmatycznym porozumieniu.
Nikt nie przeszkadza delikatnemu kołysaniu.
Rafa koralowa glonami
nieustannie chwyta szkielet w białe objęcia wyczesując kłykcie
po pięćdziesięciu dziwnych latach.
Nadal można rozpoznać recesję w ubraniu
od zawartości wapnia
z siwiejących kości,
podatnych na łuszczenie się
w trakcie poszturchiwania przez śliskie węgorze,
wyprostowane do prętów
na zelektryzowanych topielcach.
Ruiny znane ludzkością,
odbijają historię od dna, tam gdzie
kraby i krewetki patrzyły na wodę spływającą po pokładzie,
pozór kapitana wyskoczył za burtę zostawiając załogę,
śpiesząc za nim wyrzekli się uśpionych cholewek.
Wiatrowskaz ciągle wiruje
w śmiertelnych obrotach.
Komentarze (6)
Pozdrawiam
W pewnym sensie, by się nadawał, na czytaną czołówkę filmu, jako wprowadzenie...
może nie całość, ale zawsze. Za pewne dla przyrody, to by było lepszym... rozwiązaniem :~)
Takie skojarzenie me:)↔Pozdrawiam:)↔%
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania