Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

Kto to? (cz.1/2) ZAWIESZONE

Uwaga!

Tekst jest dalszą częścią opowiadania ,, Nowy wspaniały świat" ,aby rozumieć fabułę, zachęcam do zapoznania się z nim.

 

W ciemnym pomieszczeniu, pełnym dziwnych przyrządów i przezroczystych ogromnych kadzi z niebieskim płynem, stoi kilku mężczyzny. Patrzą na jedną z nich. Pływają w niej ludzkie szczątki, w które wbite są rury.

— Doktorze czy naprawdę jest potrzeba używania tej specjalnej terapii na niego? Tylu naszych moglibyśmy przywrócić do życia dzięki niej — powiedział protestującym tonem człowiek ubrany w czarny prochowiec oraz takiego samego koloru spodnie — Możemy go równie dobrze sklonować. Na to samo by wyszło.

— Otóż nie kapitanie. Klon nie będzie posiadał jego pamięci, a to na niej nam zależy — odpowiedział zgarbiony staruszek w kitlu lekarskim o mlecznych włosach uczesanych w tył.

— To mogłeś mu wyciąć mózg — odezwał się chłodno mężczyzna w mundurze wojskowym w rogatywce z orłem.

— Miał za duży odłamek w nim. W tym wypadku wyjęcie mózgu skutkowałoby utratą wspomnień. W grę tylko wchodziło usunięcie tego kawałka i ta terapia.

— Oby to było tego warte — powiedział chłodno ten w prochowcu.

— Jest. Jego wspomnienia pozwolą dotrzeć nam do tego skurwysyna Blake…

— Skąd pewność, że on miał z nim styczność?

— Woda ich widziała w barze mlecznym. Zresztą zobaczcie…

Mówiąc to, wyjął z kieszeni zwitek fotografii i podał go temu w mundurze.

— No, no. Woda ma talent — powiedział z pochwałą w głosie.

Po chwili zaczął się śmiać oraz pokazywać zdjęcia pozostałym. Oni również wybuchnęli.

— Z czego się ryjecie?!?! — spytał zdezorientowany oraz wkurzony lekarz.

Podszedł do nich i wyrwał zdjęcia. Gdy tylko na nie spojrzał, zrozumiał, w czym rzecz. Na zdjęciach widniał on z Wodą. Lekarz poczerwieniał. Krople potu zrosiły mu skronie.

— To w tym wieku można jeszcze tak fikać doktorze? — powiedział z podziwem i ironią pułkownik.

— Wróćmy do tematu… — odparł medyk, przecierając spocone czoło — Z ustaleń wywiadu wynika, że ten człowiek miał zanieść bombę do naszego szpitala. Nie rozumiem, w jaki sposób mógłby się on dostać do niego, gdyż ochrona nikogo poza personelem nie wpuszcza.

— Czyli muszą mieć kreta wśród załogi.

— Najprawdopodobniej tak…

— Lisowski — ostro zwrócił się pułkownik do tego w prochowcu — zbadasz tę sprawę. Kret ma zostać zlikwidowany i to na wczoraj!

— Tak jest! — odkrzyknął, salutując.

Odwrócił się. Szybkim krokiem ruszył w kierunku solidnych pancernych drzwi. Po chwili jego plecy zniknęły za zamykającymi się skrzydłami. Pułkownik zaczął intensywnie wpatrywać się w kadzi. Te szczątki przypominały mu do złudzenia kogoś. Kogoś, kto kiedyś był mu bardzo bliski, ale niestety zmasakrowana zakrwawiona twarz uniemożliwiała stuprocentową weryfikację.

— Doktorze czy ktoś ustalił, jak się on nazywa?

— Nie a co? Mamy tylko jego adres — odparł.

— Przypomina mi kogoś… — odrzekł z żalem w głosie pułkownik — Dasz mi go? Osobiście ustalę, kim jest.

Na twarzy medyka odmalowało się zdumienie. Jak to tak? Oficer wysoką rangą chce wypełnić zadanie, które musiałby wykonać szeregowy członek organizacji?! Przecież to będzie kompromitacja w oczach przełożonych! A jak wydarzy się coś bardzo ważnego, a tam go zabraknie?! Westchnął ciężko. Wiedział, że pułkownik Gruziński i tak postawi na swoim.

—Trzymaj, ale to Ty będziesz się tłumaczył. W ogóle, jakim trzeba być idiotą, aby nabrać się na starą jak świat sztuczkę z paczką? — powiedział chłodno lekarz, patrząc na kadź.

— Nie musi nim być koniecznie. Blake wyszukuje ludzi najbardziej zdesperowanych. Z marginesów. Omamia ich, podszywając się pod nas, a potem o. — odparł takim samym tonem oficer.

***

Krople deszczu bębniły o dachy i stare rynny.

— To tu — powiedział pułkownik, patrząc na kartkę.

Stał przed czteropiętrową kamienicą, która swoje świetlane czasy miała już dawno za sobą. Z każdej beżowej ściany odpadały tynk i boazeria, odsłaniając czerwone cegły. Zwały gruzu, powstałe w wyniku tego procesu, zalegały na ulicy. Wszystko tutaj było szare i przygnębiające. Okna kamienicy były pokryte grubą warstwą kurzu. Pod nim dało się zauważyć rolety. Rozejrzał się. Szukał swojej obstawy, gdy tylko nawiązał kontakt wzrokowy z dowódcą, ruszył w kierunku drzwi. Nastąpiło syknięcie. Skrzydła się rozsunęły. Nozdrza pułkownika zaczął drążyć ostry fetor. Przypominał mu zapach menel, co gorsza, takiego obsranego oraz zarzyganego. Obiad zaczął mu podchodzić do gardła.

,,O kurwa jak tu jebie… Załatwiam sprawę i wynoszę się stąd. Byle by zdążyć przed godziną policyjną” — pomyślał Gruziński.

Zasłonił usta czarnym bawełnianym kominem. Sprawdził broń pod płaszczem. Dodatkowo rzucił wzrokiem na identyfikator, który był wszyty w szaro-burym jednoczęściowym kombinezonie. Ruszył pod wskazane mieszkanie. Schody trzeszczały przy najmniejszym ruchu. Ogólnie oficer miał wrażenie, że zaraz to wszystko zawali się pod jego ciężarem. Zewsząd odchodziła różowa olejna farba. Brakowało poręczy przy krawędziach. Mijał kolejne podniszczone automatyczne drzwi, aż w końcu stanął przed swoim celem. Nastąpiło syknięcie. Wszedł do środka. Jego oczom ukazał się pokój o szarych ścianach z zawieszonymi na nich plakatami przedstawiającymi panoramy miast. Środek pokoju zajmowała czarna podniszczona kanapa i stolik kawowy. Pułkownik poszedł w ich kierunku. Na blacie leżały tylko kolorowe papierki.

,,Tylko jakieś ulotki. Może coś będzie w komodach” — pomyślał oficer, przyglądając się im .

Skierował się tam. Wysunął pierwszą szufladę. Zaczął szperać w identycznych szaro-burych kombinezonach. Nagle usłyszał odgłos kroków. Serce pułkownika o mało nie wyskoczyło z piersi. Przełknął ślinę. Wstrzymał oddech i odpiął kaburę. Położył dłoń na broni. Pod opuszkami palców czuł chropowatą rękojeść. Czuł, jak krew pulsuje mu w żyłach oraz moment otrzymania dawki adrenaliny. Odwrócił się gwałtownie. Jego oczom ukazał się robot o aparycji człowieka. Miał czerwono krwiste oczy.

,, Kurwa X3. Najgorszy model, jaki mogłem trafić” — klął w duchu.

Maszyna rzuciła się na oficera. Nie zdążył wyjąć broni. Pistolet wylądował pod kanapą. Robot przewalił pułkownika. Zaczął okładać go po głowie. Gruziński odchylał się, aby nie zostać uderzony. Nie miał ochoty przekonać się jaką mocą dysponuje ten model. Wytężył siły. Szarpnął i zrzucił z siebie robota. Szybko podniósł się na nogi. Robot właśnie wstawał, próbując wyrwać holograficzny projektor. Oficer dopadł do niego. Chwycił za głowę. Zaczął walić nią o to urządzenie. Poszły iskry. Oczy maszyny gasły. W tym momencie wpadło do mieszkania trzech żołnierzy z ubezpieczenia.

,, Kurwa, narobiłem takiego rabanu, że bagiety się zaraz tu zlecą” — klął Pułkownik

— Rychło w czas. Zabierać ten złom do kryjówki. Zmywamy się.

***

Ciąg dalszy nastąpi

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • Zapraszamy do wzięcia udziału w zabawie. Do 02 września można napisać opowiadanie prozą, prozą poetycka i wrzucić na główną. ( w razie czego przedlużymy termin)
    Odpowiednio zatytułować i dodać link na Forum do wątku:
    https://www.opowi.pl/forum/literkowa-bitwa-na-proze-linki-do-w934/
    I wygrać.
    Tematy to:
    Temat pierwszy - „Restart”
    Temat drugi - „Zawierzenie”
    Można. na jeden, można na drugi, można połączyć.
    Czekamy i liczymy na ciebie

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania