Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!
Ktoś zwróci mi za straty moralne? - Czyli opowiadanie Jacka Komudy "Mowa nienawiści pokutnika Duki"
Pamiętacie aferę z Nową Fantastyką i opowiadaniem Jacka Komudy „Dalian, będziesz poćwiartowany” która wybuchła parę tygodni temu? Homofobiczne opowiadanie Komudy opublikowane w Nowej Fantastyce nie spodobało się czytelnikom, przez co wycofano cały numer. Redakcja Nowej Fantastyki przeprosiła i złożyła samokrytykę. Mogłoby się wydawać, że to koniec afery, ale nic bardziej mylnego. Miesiąc później część pisarzy postanowiła wystosować list otwarty, podpisali się pod nim – między innymi – Jacek Dukaj, Rafał Ziemkiewicz i Jacek Piekara. Jacek Piekara pisał w poście na Facebooku, że "Pisarz J.Komuda został zaatakowany przez aktywistów LGBT, którym nie spodobało się jego opowiadanie fantasy (sic!)."
Ludzie broniący opowiadania „Dalian, będziesz poćwiartowany” mówią o tym, że było ono pastiszem "wyśmianiem stereotypów" albo komentarzem do naszej rzeczywistości. Jednak to gówno prawda. Dlaczego? Okazuje się, że Komuda w przeszłości popełnił jeszcze gorsze opowiadanie. Mówię tu o opowiadaniu opublikowanym przez Komudę na łamach "nowego napisu". Przeczytałem je wczoraj.... Ale jakim kosztem? Zacytuję tutaj post Jacka Dehnela. Mówi w nim ogólnie o fabule tego dziełka.
"Jak się okazuje, przed rzygiem z "Nowej Fantastyki" Komuda wydał jeszcze jedno homofobiczne opowiadanie – w „nowym naPiSie”, ale na szczęście „nowego naPiSu” literalnie nikt nie czyta, a jego prestiż jako propagandowego pisemka PiSu jest zerowy. Jest tam jednak wszystko:
- geje są słabi, tchórzliwi i kobiecy
- homoseksualizm bierze się z molestowania seksualnego w dzieciństwie – przez „obcego” z krainy zepsucia (i edukacji), który w dodatku jest nauczycielem.
- homoseksualizm „leczy się”, oczywiście skutecznie, z pomocą egzorcyzmów (śpiewanie „mowy nienawiści”, and I am not kiddin' you), tortur (którym towarzyszą kolejne wyzwiska, w czym Komuda zdecydowanie realizuje się jako erotoman-gawędziarz), w tym gwałtu żelaznym prętem - opisanego jako „przykra acz konieczna czynność”, choć sądząc po szczegółowym i grafomańskim opisie raczej jest to przyjemność dla Komudy nader przyjemna w opisywaniu.
Na deser: wegetarianizm to nieuleczalna „zgroza łojowa”, która zmienia człowieka w zwierzę pasące się na trawie.
Redakcja NF nie wiedziała o tym tekście (bo, jak pisałem, nikt nie czyta „nowego naPiSu”), ale teraz widać, że cała narracja o „pastiszu” kupy się nie trzyma. Zadanie na szóstkę: przeczytać esej Umberto Eco o „Ur-faszyzmie” i sprawdzić, której z czternastu cech wymienionych przez Eco teksty Komudy nie spełniają."
To całkiem dobre podsumowanie. Jak już wspominałem, wczoraj przeczytałem opowiadanie, o którym była mowa w poście. Nie wiem, jak przez nie przebrnąłem (prawdopodobnie mam w sobie coś z masochisty), ale przeczytałem i notowałem moje myśli w dokumencie, który ma trzydzieści dziewięć stron, (wkleiłem tam większą część opowiadania). Moje komentarze bynajmniej nie są literackie. Na końcu tekstu zostawię link do tego dokumentu. Teraz mam zamiar zacytować fragmenty opowiadania Komudy, które potwierdzą słowa Dehnela. Zacznijmy od...
"- geje są słabi, tchórzliwi i kobiecy"
"Młodzieniec, który wlazł na jodłę był chudy, blady, długowłosy. Oblicze miał gładkie, przerażone jak u dziewicy. Dyszał ciężko i patrzył: najpierw pod nogi, potem na prześladowców. Więcej jednak na nich."
"- homoseksualizm bierze się z molestowania seksualnego w dzieciństwie – przez „obcego” z krainy zepsucia (i edukacji), który w dodatku jest nauczycielem."
"– Godko, Godko! – wyszeptał mu prawie do ucha Jaksa – Kto to jest Dukkar? Spotkałeś go kiedyś? Mów!
– Siedzimy w komnacie ojca – wycharczał Godko nie swoim głosem.
– Gdzie?
– W Żamojdzie, we dworze, koło paleniska. Schylam się nad woskową tabliczką…
– A Dukkar?
– Siedzi przy mnie. Blisko; tak blisko – pokazuje.
– Co ci pokazuje?
– Rezy – jak dźwięki z gardła człowieka. Potem ja zapisuję na płachcie brzozowej kory.
– Uczy cię… pisać? Doprawdy?
– Składać głoski. Na Jessę! – Godko szarpnął się na łożu – drzwi otwierają się z trzaskiem. On wchodzi!
– Dukkar?
– Nie, ojciec! Wchodzi, wpada raczej, uderza w stół, wyrywa mi zwoje kory, krzyczy – Godko kulił się na łożu, zasłaniając uszy dłońmi.
– Dlaczego?!
– Hańba rycerzowi znać pismo jak jakiś klecha, albo pokutnik. Nie rezami, ale ciosami miecza podpisujemy pergaminy i zwoje.
– Co się dalej dzieje? Mów.
– Ojciec mnie łapie… wymierza karę. Zabiera… Do braci, do giermków. Rzucają mi drewniany miecz, każą ćwiczyć. Przewracam się – obśmiewają mnie!
– Gdzie jest Dukkar?
– Przekradam się pomału do niego. Siedzimy razem i… - Godko zadrżał, zadygotał, potem uspokoił się, odetchnął, wyprężył.
– Pociesza mnie. Kładzie rękę na głowie, potem na nodze, głaszcze i uspokaja.
– Co z ojcem?
– Nie ma go. Nasze szczęście.
– Skąd przyszedł Dukkar? Opisz mi go.
– Wysoki, piękny, gładki. W zwykłej tunice. Mówi dziwnie, ale miło. Nie krzyczy na mnie, nie ubliża, nie zmusza mnie do ćwiczeń, gdzie wdycham gryzący piach chłostany pogardą i śmiechem braci i czeladzi.
– Skąd przybył? Pamiętasz? To Lędzic?
– Zza morza, do którego wpada Duna, z kraju, gdzie nigdy nie spada śnieg, jest żółto i purpurowo…
– Taurydyka. Ląd odmieńców, biesów, wolności przekutej w tyranię gorszą niż u Hungurów. Posłuchaj Godko, ja już wszystko wiem. On cię zmienił. Dukkar, twój nauczyciel. On sprawił, że tutaj jesteś. Przez niego opętał cię demon.
– Był taki dobry – zaszlochał Godko. – Jak mój prawdziwy ojciec.
– Musisz go przegnać. Zwalczyć w sobie i wypędzić. Nikt nie zrobi tego za ciebie. Dopiero wtedy będziesz wolny i zdrowy. Taurydzi to plugawe psy; wieki temu zagnaliśmy ich do morza – nie mogli obronić się przed nami, więc teraz próbują rozsiewać nasiona plugastwa.
– Nie chcę się go pozbywać – załkał Godko. – Kto mi zostanie, jeśli nie Dukkar?
– Dukkar nie był dla ciebie dobry. Nie, to nie tak. Zdeprawował cię, stworzył odmieńcem. Zniszcz go w sobie, a ojciec nie będzie dłużej się gniewał.
– Nie chcę do ojca! Niech idzie do… Otchłani, w paszczę Wołosta. Niech po wieczność obraca słupem świata i Gwiazdą Okólną. Nie chcę go, boję się! Dukkar jedyną osłoną.
– Dukkar zabije cię, bo nigdy nie opuścisz Samotni. Pozwól sobie pomóc, próbowałem osłonić cię przed nim, ale bez twej pomocy nie dam rady biesowi.
– Nie wrócę do ojca.
– Więc się go potem wyrzeknij!
– Jest za silny. Nie chcę! Nieeee!
– Obronię cię przed nim, jeśli wyrzucisz z serca biesa, jeśli będziesz z nim walczył i pokonasz. Obiecuję ci to. Nie wrócisz już do Jakusza Starszego i Żamojdy. Ale nie zmarniejesz tu, nie uczynią z ciebie kolejnego szaleńca zamkniętego w klatce.
– Nie wierzę."
Teraz "najlepsza" część.
"- homoseksualizm „leczy się”, oczywiście skutecznie, z pomocą egzorcyzmów (śpiewanie „mowy nienawiści”, and I am not kiddin' you), tortur (którym towarzyszą kolejne wyzwiska, w czym Komuda zdecydowanie realizuje się jako erotoman-gawędziarz), w tym gwałtu żelaznym prętem - opisanego jako „przykra acz konieczna czynność”, choć sądząc po szczegółowym i grafomańskim opisie raczej jest to przyjemność dla Komudy nader przyjemna w opisywaniu."
"– Zaczniemy od klatki bólu – powiedział brat Duka, rozkładając szeroko ręce. – Tam, bracie Godko pozbędziesz się przyrodzonej pychy rodzaju ludzkiego i w pokorze przyjmiesz wyroki Praojca.
Syn Jakusza stał między nimi tylko w lnianej koszuli, spodniach i dowiązanych do nich nogawicach. Drżał; było zimno. Ojciec spoglądający zza pleców pątników też czuł ściskanie w dołku. Wcześniej zdawało mu się, że pod Radunicą są tylko skały, względnie dziury i wnęki wyrąbane w ścianach jaru, w którym płynęła Sanna. Kościelisko, gdzie składano ciała pokutników spuszczając na sznurach drewniane platformy z góry, słońce i wiatry obracały je potem w wyschnięte truchła. Jednak bracia sprowadzili ich głęboko pod zbór. Do korytarzy wykutych w skałach, o przejściach rozszerzających się ku górze jak trapez. Takie otwory były pamiątką po mrówczej pracy stolemów, po których ludzie przejęli prawie ruiny miast, podziemia i budowle.
– Bracie Machelu! – ciągnął Duka. – Sprawdź czy w tym nieszczęśniku na pewno zalęgły się ziarna występku Wołosta. Śmiało, rozpoznaj w nim niegodziwe skłonności, gwałcące prawa Jessy!
Spomiędzy pokutników wystąpił niski, pleczysty człowiek. Na piersi wisiał mu długi, drewniany kołek na sznurze. Szedł z głową – jak wszyscy – okrytą czarnym, śpiczastym kapturem, ale trzymał ją cały czas pochyloną do przodu, co upodobniało go trochę do węszącego szczura. Niespodziewanie objął Godka od tyłu, przytulił, szerokie, wielkie ręce jak różowe robaki powędrowały wokół pleców, na brzuch młodzieńca i niżej…
– Nie chcę! – szarpnął się Godko. – Zostawcie! Niech mnie nie dotyka!
Sprzeciw nie zdał się na nic. Dwaj bracia chwycili go za ramiona, wykręcili, aż jęknął, przechylony w przód, z ciałem wygiętym w łuk.
– Jest… ciepły – wycharczał Machel. – Nadaje się, a jeszcze jak!
– Do klatki z nim!
Klatka już czekała – z dębowych balików, powiązanych powrozami, zbitych zardzewiałymi bretnalami. Na dole połączona była z okutymi żelazem trybami przekładni, jak w młynie, a te z kolei – poprzez koło z wielkim kołowrotem. Stało tam już dwóch pątników.
– Co mi robicie! – krzyczał Godko, kiedy nieśli go do klatki. Chciał się postawić, ale mieli o wiele większe doświadczenie niż młodzieniec; nie pozwolili mu złapać za drewniane pręty, nie dali wierzgać ani szarpać się.
– Ojcze! Ojcze! Nie pozwól im na to! Za co! Za co mi to robicie?
– Ciiiii, synu – wysyczał Jakusz. – Poddaj się woli Praojca. Raz wreszcie bądź mężczyzną!
Wcisnęli go do klatki jak łachman. Zatrzasnęli drzwiczki, przycinając palce, aż zakrzyczał. Przez chwilę walił pięściami w pręty – do chwili, kiedy na znak Duki dwaj pokutnicy zaczęli kręcić kołowrotem. Klatka obróciła się – raz, drugi. Coraz szybciej, coraz mocniej, aż usłyszeli stukot miotającego się Godka. Ruch był tak szybki, że prawie zamazywały się zarysy prętów, sznurów, okuć…
Godko wytrzymał chwilę i dłużej. Więzienie było wąskie, ciasne, nie mógł położyć się, jedyne, co mu pozostawało, to skulić się, trzymając pręty klatki, opuścić głowę jak najniżej.
– Nieee! – zakrzyknął. – Przestańcie!
– Odmieńcze, przydupniku Wołosta flokiem nieprawym trącanego! – zaintonował brat Duka mowę nienawiści. – Wyrzeknij się występku, porzuć złe myśli, skieruj je ku modlitwie, ku naprawie twego parchatego, śmierdzącego ciała. Cały jesteś jedną wielką piczą pełną podłego smrodu. Wyrzuć go z siebie, wznieś się, obmyj i oczyść. Porzuć chuć odmieńczą, nie myśl o niej. Smrodliwe, pełne występku jest cielsko mężczyzny. Pomyśl o niewieścim, które rozkwita jak kwiat potrzebujący! Obmyj się! Oczyść! Godko, ty przeklęty Godko!
– Odmieniec! Odmieniec! – dyszeli pątnicy kręcący kołowrotem.
To było jak szaleństwo; obłędny taniec – miarowy stukot i trzask zębatych kół, szum i skrzyp obracającej się klatki. Szybki, bezustanny! Bez końca.
Godko już się nie szamotał, jedynie jęczał, trząsł się, ruch klatki był jednak tak szybki, że nie sposób było w ogóle coś zobaczyć.
– Oczyśćcie go, bracia! Zmyjcie plugawe nasienie Wołosta. Dalejże, niech stanie się biały jak za dnia narodzin!"
"Trzeciego dnia już się nie szarpał, nie krzyczał, nie walczył z nimi. Jęczał co pewien czas. I kiwał głową w tył i w przód, dopóki go nie unieruchomili. Najpierw związali mu ręce z przodu – skrzyżowane na piersi, a potem zaczęli zawijać całego w mokre płachty płótna. W pasy – ciasno jak tylko mogli, niczym dziecko w betach. Znów zajęczał, przeciągle, jak zwierzę, jakby brakowało mu słów.
Jakusz uderzył pięścią w drzwi, zajrzał przez okienko. Tym razem nie dopuścili go do ceremonii.
– Godko, jak tam?! – zagadał niepewnie. – Lepiej? Żyjesz, daj znać?!
Z trzaskiem jeden z pokutników zamknął od wewnątrz otwór, nie zważając na obecność żupana. Jakuszowi pozostało zatem stać – jak dziad po prośbie – i tylko co jakiś czas stukać i słuchać, przyciskając ucho do starych, okutych żelazem wrót.
Po ich drugiej stronie brat Duka wziął w rękę długi, żelazny pręt zakończony miedzianym zwieńczeniem uformowanym na kształt męskiego przyrodzenia. Obejrzał go bez żalu, bez lęku.
– Obróćcie go na plecy i trzymajcie! – rozkazał.
A potem przystąpił do pleców dygocącego Godka i rozpoczął przykrą, acz konieczną czynność.
– Poczuj, psi synu, żałosny dupniku pogan, jak pogrąża się w tobie ohydny, zimny jak lód i śmierdzący kuś Wołosta. Jak plugawi twe ciało od wewnątrz, rozrywa ci patrochy. Niczym innym nie jesteś, jak złachmanioną, męską, kokotą biesa, pełną żałości i występku przeciwnego naturze. Pozbądź się go, wyrzuć z ciała, przeklnij! Wyrzuć nasienia zła i występku! Nuże, znajdź w sobie siłę! Godko! Ojciec cię słucha!
Młody Boguta tylko jęczał. Raz za razem."
"Na deser: wegetarianizm to nieuleczalna „zgroza łojowa”, która zmienia człowieka w zwierzę pasące się na trawie."
"Pod wieżą skradał się na czworakach jakiś oberwaniec, uwiązany za szyję sznurem do ściany. Jak zwierzę schylał się w dół i… jadł trawę, wyrywając ją garściami z dziedzińca, gdzie rosła bujnie, bo chodzono tylko po wydeptanych ścieżkach.
– Oto nieszczęśnik – powiedział Duka – chory na zgrozę łojową, ciężką chorobę objawiającą się wstrętem do mięsa. Nie jadł go przez całe lata żywiąc się roślinami jak krowa czy owca i w końcu zmienił się w zwierzę. Dziś jada tylko trawę, stracił rozum, zapomniał, kim był. Chcieliśmy go ratować – leczyć. Było za późno. Skąd wiesz czy nie za późno jest u twego syna.
– Nie jest!"
Pewnie znajdzie się ktoś, kto powie: "Ale to jest wyrwane z kontekstu!" Po pierwsze nie ma tu czego wyrywać... Po drugie możesz sam przeczytać całość opowiadania, do którego link zostawię na końcu. Chociaż nie polecam – nie warto.
Podsumowując... opowiadanie "Mowa nienawiści pokutnika Duki" jest skrajnie homofobiczne i obrzydliwe. Propaguje pseudonaukową "terapię" konwersyjną, która – cytując Wikipedię:
"Poddawanie osób „terapii” wyrządza im długoterminowe szkody, do których zaliczają się m.in.:
okaleczenie, np. w wyniku lobotomii,
zespół lęku uogólnionego,
poczucie winy lub wstydu,
paramnezja,
poczucie zakłopotania,
dysonans poznawczy,(..)"
I ta lista ciągnie się dalej... (dam na końcu link do Wikipedii).
No i jeszcze parę zdań na zakończenie... Jak pisał Dehnel, ta cała gadka o pastiszu rozsypuje się w drobny mak... Technicznie opowiadanie jest świetne, ale – jak to mówią – gówno owinięte w papierek dalej jest gównem. Inaczej mówiąc gdy treść jest zła nie uratują jej technikalia... Pozdrawiam...
Link do postu Jacka Dehnela: https://www.facebook.com/jacek.dehnel/posts/10158618268919914
Opowiadanie Jacka Komudy "Mowa nienawiści pokutnika Duki" https://nowynapis.eu/tygodnik/nr-14/artykul/mowa-nienawisci-pokutnika-duki?fbclid=IwAR2K-SiWyfZ9AAB2NctlsdLXAQV-mUK9WDio-mSvLD1Wc4BcDollSz6UQpI
Otwarty list pisarzy https://www.spidersweb.pl/rozrywka/2020/08/05/nowa-fantastyka-list-otwarty-komuda-lgbt-polscy-pisarze-fantasy/
Opowiadanie "Mowa nienawiści pokutnika Duki" z moimi komentarzami https://docs.google.com/document/d/e/2PACX-1vRb9U4xhEAf0uS6B4w15C5CrCxsCfmFXYKSUpgqzUiJuF2pnSXSRdOu_1vSTRYxb6jUD0UEdr4PI7gD/pub
Terapia konwersyjna https://pl.wikipedia.org/wiki/Terapia_konwersyjna#Oficjalne_przeprosiny
No i bonus... streszczenie opowiadania "Dalian, będziesz ćwiartowany!" https://www.facebook.com/jacek.dehnel/posts/10158605758934914
Komentarze (62)
Jak widać sam autor też warchoł.
Już wiem, kopiowało mi coś takiego:
https://docs.google.com/document/d/e/2PACX-1vRb9U4xhEAf0uS6B4w15C5CrCxsCfmFXYKSUpgqzUiJuF2pnSXSRdOu_1vSTRYxb6jUD0UEdr4PI7gD
a to ma być jeszcze z końcówką /pub/
Link do tego opowiadania był w artykule na publicznym portalu.
"o, że część społeczeństwa jest chora, czy niezrównoważona psychicznie jak biskup J, i wszyscy, którym zaglądanie w cudze łóżka, grzebanie w cudzych majtkach, czy pouczanie jak powinni żyć, sprawia fizyczną wręcz frajdę nie oznacza, że należy takie postępowanie gloryfikować powielając chore treści."
Czy ja gloryfikuję to samym przytaczaniem fragmentów i komentarzem? No nie wydaje mi się... Czy cały artykuł nie jest przypadkiem o tym dlaczego to opowiadanie jest złe oraz dlaczego ludzie broniący „Dalian, będziesz poćwiartowany” nie mają racji?
"Zdecydowana większość społeczności jest zdrowa w swoich postawach seksualnych i nie uważa za stosowne interesować się tym jak robią to inni. To samo dotyczy pouczania i osądzania na podstawie cudzych opinii."
Aha, czyli jeśli ktoś rozpowszechnia szkodliwe stereotypy i homofobię to mam siedzieć cicho, bo społeczeństwo?
"Jeśli zaś Twoim celem była dyskusja to wg mnie należało pinformować, że jest taki artykuł, który wg Ciebie jest homofobiczny, rasistowski, etc., etc. Dać sprawdzony link i po sprawie. Wszelkiego rodzaju bogumiły na pewno zaraz odpowiedziałyby Ci i kolejna gównoburza miałaby znowu miejsce. :)"
Nie artykuł, tylko OPOWIADANIE. Czytałeś tekst? Coś mi się zadaje, że nie. Wszystkie linki są na końcu... Powtórzę to drugi raz...
https://naszeblogi.pl/56468-gdy-gej-sie-obrazi-mu-rozum-odbiera
https://tygodnik.tvp.pl/48896320/o-czym-nie-wolno-fantazjowac-nawet-w-nowej-fantastyce
Skoro jeszcze, jak piszą ubrany w dobrą technikę i wciągający, to nie ma o co kruszyć kopii, a jakiekolwiek próby cenzury przypominają czasy stalinowskie i hitlerowskie. W carskiej Rosji, w której panowało samodzierżawie dużo bardziej obrazoburcze teksty szkalujące system przechodziły nieco co prawda zakamuflowane.
A choćby takie Nad Niemnem, o którym niedawno pisałem, książka w jawny sposób pochwalająca powstanie styczniowe. To było dużo groźniejsze politycznie dla cara, od za przeproszeniem tekstu o jakichś sodomitach.
A jakieś teksty porno lub inne tego typu chłam też powinno się zakazać?
Po co to czytasz? To faktycznie jakaś forma masochizmu. Ja szczerze mówiąc spasowałem z twoim tekstem dosyć szybko.
A tekst jako reklama jak najbardziej. W końcu nie ważne, czy mówi się dobrze czy źle, ważne że mówią.
Kończąc nie skorzystam z linków, bo i po co?
Jeśli jest podany link to tak.
"A jakieś teksty porno lub inne tego typu chłam też powinno się zakazać?
Po co to czytasz? To faktycznie jakaś forma masochizmu. Ja szczerze mówiąc spasowałem z twoim tekstem dosyć szybko."
Widać.
"A tekst jako reklama jak najbardziej. W końcu nie ważne, czy mówi się dobrze czy źle, ważne że mówią.
Kończąc nie skorzystam z linków, bo i po co?"
"https://www.spidersweb.pl/rozrywka/2020/07/09/jacek-komuda-nowa-fantastyka-nowy-napis-lgbt-homofobia/"
O tym opowiadaniu dowiedziałem się z tego artykułu... Nie przeczytasz do końca, nie skorzystasz z linków, ale swoje o całości utworu powiesz...
Co to treści, to zaczynam się zastanawiać, czy większość książek nie powinna być wycofana. W kryminałach możemy mieć złego Niemca, Szweda itp. Może być też zły homo hetero itp. Może być zły krawiec.,lekarz itp. Jednym słowem treść książek może obrażać dosłownie każdego. I nie pozostaje nam nic innego jak spalić książki. Chyba że przyjmiemy karkołomne założenie, że nie można przedstawiać w złym świetle jedynie osób nieheteronormatywnych. W tym przypadku masz rację, jak autor w utworze sf może wstawiać takie treści? To skandal. Autor nie ma prawa do dowolnego kształtowania utworu fabularnego. Co do wątku wegetarian, sam nim jestem i nie obraża mnie to co o nich pisze. Może po prostu młode pokolenie jest zbyt drażliwe, może przydałoby się im prawdziwe życie. A może lektura o obozach koncentracyjnych, gułagach otrzeźwiła nieco osąd.
W każdym razie ta nagonka zrobiła dla jego tekstu wiele dobrego.
https://stronazycia.pl/homoseksualizm-a-pedofilia-zobacz-rzetelne-informacje/
Dwa Czy to właśnie prawica nie zrobiła ostatnio kampanii na straszeniu "ideologią LGBT" oraz "ideologią gender"?
Trzy Argumentum ad kolega gej jest słaby
"Najśmieszniejsze, że tych rzekomych organizacji gejowskich nie tworzą żadni geje, tylko łobuzy, zadymiarze, jak ten Margo, udający na potrzeby tv babę, i sowicie opłacany przez różne organizacje antypolskie."
Cztery Skąd ty masz te informacje?
Odpowiedz na to. Bo jakoś jeszcze nie odniosłeś się do ANI JEDNEGO argumnetu.
"Poddawanie osób „terapii” wyrządza im długoterminowe szkody, do których zaliczają się m.in.:
okaleczenie, np. w wyniku lobotomii,
zespół lęku uogólnionego,
poczucie winy lub wstydu,
paramnezja,
poczucie zakłopotania,
dysonans poznawczy,(..)"
I ta lista ciągnie się dalej... (dam na końcu link do Wikipedii).
1. gdzie główną postacią jest murzyn (niech się nazywa Magnat), który zabija i patroszy białe kobiety, następnie je kawałkuje trzyma w lodówce i je zjada. Ten główny bohater jest transwestytą i ateistą (wegetarianinem jak widzisz, nie może być). Głosi on, że czarna rasa jest najwyższą formą rozwoju i każdego kto się sprzeciwia eliminuje, ewentualnie wysyła na przymusowe leczenie. W toku pewnych zdarzeń zostaje on zabity przez policję. Media nagłaśniają sprawę i pojawiają się wielkie międzynarodowe protesty przeciwko przemocy i homofobii. Na ulicach miast pojawiają się flagi z tęczą i hasła dotyczące równości oraz hasła "Każdy z nas jest Magnatem". Zabity staje się bohaterem.
2. gdzie główną postacią jest biały ksiądz (niech się nazywa Bonzo), który zabija i patroszy czarne kobiety, następnie je kawałkuje trzyma w lodówce i je zjada. Ten główny bohater jest hetero i wierzący. Głosi on, że tylko wiara może wyzwolić, a pozostałych albo wysyła na leczenie, albo eliminuje. W toku pewnych zdarzeń zostaje on zabity przez policję. Media nagłaśniają sprawę i pojawiają się wielkie międzynarodowe protesty przeciwko dyskryminacji księży. Pojawiają się hasła "Każdy z nas jest Bonzo".
I teraz podstawowe pytanie, czy książki z taką fabułą należy zakazać za "pewne poglądy", czy też po prostu nie czytać, bo to nie twoja "bajka"? A może trzeba napisać felieton o tym, że autor przedstawia "pewne poglądy", których nie ma prawa wyrażać nawet w powieściach?
A może jest wolność słowa i fabułę można tak zbudować, jak się akurat ułoży?
Wolność słowa to nie tylko wyrażanie poglądów zgodnych z moim światopoglądem, to możliwość wypowiadania wszelkich poglądów. W latach 80-tych w Europie Zachodniej była wolność słowa całkowita, natomiast w Europie Środkowej wprowadzono "wolność słowa", z zastrzeżeniem iż można wyrażać poglądy zgodne z linią partii. Nie chcę wracać do takiego pojmowania wolności słowa, gdyż kończy się ona totalną cenzurą.
"I teraz podstawowe pytanie, czy książki z taką fabułą należy zakazać za "pewne poglądy", czy też po prostu nie czytać, bo to nie twoja "bajka"? A może trzeba napisać felieton o tym, że autor przedstawia "pewne poglądy", których nie ma prawa wyrażać nawet w powieściach?
A może jest wolność słowa i fabułę można tak zbudować, jak się akurat ułoży?"
A tak nie czytać najłatwiej. Paszkwili na żydów też lepiej nie czytać, bo to nie moja bajka? Tak się ułożyło, że wyszedł potworek - a nawet dwa! - szkalujący homoseksualistów...
"Wolność słowa to nie tylko wyrażanie poglądów zgodnych z moim światopoglądem, to możliwość wypowiadania wszelkich poglądów. W latach 80-tych w Europie Zachodniej była wolność słowa całkowita, natomiast w Europie Środkowej wprowadzono "wolność słowa", z zastrzeżeniem iż można wyrażać poglądy zgodne z linią partii. Nie chcę wracać do takiego pojmowania wolności słowa, gdyż kończy się ona totalną cenzurą."
No tak. Autor pisze dwa potworki szkalujące jakąś mniejszość w środku dyskusji społecznej o "ideologii LGBT" a potem - zdziwienie! Czytelnikom to się nie spodobało... No jak to możliwe? Potem przychodzi dwudziestu pisarzy. Po miesiącu. Którzy wycofanie numeru NF przez niezadowolonych czytelników nazywają "lewacką cenzurą". ""Pisarz J.Komuda został zaatakowany przez aktywistów LGBT, którym nie spodobało się jego opowiadanie fantasy (sic!)." Łał to w końcu opowiadanie fantasy, pastisz czy przedstawienie sytuacji w kraju? Bo już sam nie wiem...
Myślę, że można to odnieść jedynie do ciebie.
"Odpuścić, bo niczym od oponentów się nie różnisz."
Znaczy... co? To może oni niech też odpuszczą albo coś... Oni mówią o zmyślonej lewicowej "cenzurze" a ja mam nie reagować?
"Wydaje Ci się ( i słusznie wg mnie!) że nie należy milczeć gdy głupoty piszą."
To dlaczego mam odpuścić?
"Niestety sam brniesz w tą samą ścieżynkę, która tak pięknie skomentował Kazik; Twoje jest twojsze."
Tia, bo ma być bliższe twojemu światopoglądowi?
"Uwierz: myślenie nie boli!!"
Fajne to ad personam takie nie za merytoryczne...
" Rozwija!! Twoj przekaz ubrany winna formę byłby przekazem.
Myślałem, że artykuł składa się z argumentów i fragmentów opowiadania Komudy, które mają udowodnić, że coś takiego napisał... Mam rozumieć, że przekaz jest przekazem kiedy jest bliższy twojej jedynej "twojszej prawdzie"?
"Tak jeno jest hałłakowaniem jako czynili to przed atakiem w amoku jacyś wojownicy. :)"
Prawie jak turbo lechici ćwiartujący gejów...
Napisałem ARTYKUŁ, w którym przedstawiam OPOWIADANIA Komudy.
"Zresztą nie dziwne klonie bogumiła, bo skoro twierdzisz, żeś czynił co nie jet Twoim obyczajem ("Myślałem...") to i dalsza próba przekazania Ci jakichkolwiek uwag dotyczących miałkości tworu zamieszczonego mija się z celem."
Ad personam. To raz. Dwa widocznie mój tekst jest tak miałki i denny, że nie raczyłeś przytoczyć ani jednego argumentu który zawiera...
"Ciesz się nadal swoja doskonałą okrągłą pustotą. :)"
Ad personam numer dwa.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania