Ku słońcu

Tkwię w mule po uszy, przykryta błotem,

ku słońcu wyciągam ręce.

Kręcę się w kółko, tam i z powrotem.

Do światła się rwie moje serce.

 

Topię się w bagnach szarości, brzydoty,

uwolnić się stamtąd nie mogę.

Jak w czyn zamienić moje tęsknoty

przyjdzie rozmawiać z Bogiem.

 

Może mi rękę poda Stróż Anioł,

wyciągnie z dołka, uskrzydli?

Może Aniołem tym jesteś Ty, Mamo?

Pan Bóg się chyba pomylił.

 

Po co mu byłaś? Po co Cię zabrał?

Los dźwigać muszę dziś sama.

W słońcu nadzieja. W miłości prawda.

Tam z niebios spogląda mama.

Średnia ocena: 4.5  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • piliery rok temu
    Bardzo dziecinne ale nie dla dzieci. :(

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania