Kucki

schyl się, zniż do mojego poziomu.

obserwują nas Polaroidzi, drżący ludzie o fingowanych

życiorysach, udawanych twarzach. upierdliwi męczyźni,

babska bez przymiotów, wszelacy nawiedzeńcy:

stresydenci, ćpadonny, woltyżercy. mają hysia, hopla,

są równie okrutni, co śmieszni.

 

może domyślasz się, że każdy jest podszyty

naszym wspólnym wrogiem. czai się, pan Rozłam.

czasami ma mordę, lukrowany głos twojego męża.

częściej jest pustką, popowym (fuj!)

"złe kilometry dzielą nas".

 

cały świat się sprzysiągł przeciwko dwojgu napaleńcom.

jesteśmy odgradzani przez Hotel Ryugyŏng, kaprawe,

putinowskie ślepia, wokal Mandaryny, skwarki

na kapłun, rozkładających się sumitów, kraby,

Raketenpanzerbüchse Panzerschreck,

przez Bitwę pod Płowcami. o czymkolwiek pomyślisz

— jest jedną z głów hydry. wali się Burdż Chalifa,

a my właśnie wjechaliśmy na najwyższe

z dostępnych pięter.

 

powtarzam: schyl się. wejdź we mnie.

w zasadzie nie ma się czego bać.

niech zdychają niespełnieni, zwadźcy, psuje.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Grain rok temu
    Pawlak wysłał Jaśkowi z Krużewników do Chicago selfie, z pożyczonym ciągnikiem – ciapkiem, kolorowym telewizorem. Taki jest ten wiersz. Bez autoironii a nawet traktoroironii.
  • Ciapkiem? Nie, to była trzydziestka. :) https://www.facebook.com/watch/?v=244639890184237

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania