Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!
Kultura Gastronomii
I.
Deski zalane sokiem, nóż lata jakby chciał kogoś zajebać.
Sałata wszędzie – na talerzu, na podłodze, nawet w prawym Crocsie.
Ręce latają jak maszyny, a i tak w dupę jesteśmy spóźnieni.
"Gdzie, kurwa, rukola?!" (serio?) – ktoś napierdala zza pleców.
Rzeźnia w zielonym sosie,
a ja już nie wiem, czy to dressing czy olej tłoczony ze mnie ścieka po nadgarstkach.
II.
To nie grill – to jebany Mordor.
Tłuszcz pluje ogniem, parzy mnie w łapy,
a i tak nie mogę cofnąć ręki, bo żebro musi mieć glaze,
„ale szybciej, kurwa, (szybko to można coś zjebać) szybciej!”.
Szczypce to mój kuchenny egzoszkielet,
każdy dym z mięsa wali w oczy jak gaz łzawiący.
Blizny na przedramionach to tatuaże zrobione przez piekło.
A i tak ktoś znowu pierdoli, że burger ( to może nie zamawiaj well done Misiu?) za suchy.
III.
Patelnie wyją jak silniki odrzutowca,
olej strzela, kipiący sos pluje, tak, jakby i on chciał mi coś powiedzieć.
„Makaron na wczoraj! Gdzie jest (nie interesuj się) 307?!” –
darcie ryja przebija wszystko.
Łyżki walą o ranty garnków jak bębny wojenne.
Każda sekunda to nóż na gardle.
Nie masz prawa zwolnić – Ciebie mogą zwolnić.
IV.
Ściana talerzy jak jebany mur berliński.
Nagle kelner: "miało być bez (to nie hemoglobina, to mioglobi...a spierdalaj) krwi".
Szef drze mordę: „kurwa, kto to tak zjebał?!”,
a reszta napędów do tac tylko ręce wystawia.
Talerze parzą dłonie, sos miał dekorować a tylko ( podaj papier ) brudzi.
Nie ma sztuki kulinarnej,
jest tylko wojna i chujowa orkiestra dzwonków.
Jak talerz spadnie – opierdol.
Jak serwis idzie – wszyscy i tak są wkurwieni.
V.
Prepuś, kulisy pieprzonego teatru.
Podłoga śliska jak rzeźnia – sałata, tłuszcz, kawałki mięsa.
Fartuch ciężki jak mokry dywan, od potu i osocza.
Ktoś rzuca patelnią, ktoś pod nosem rzuca „pierdolę to".
a ktoś inny pali e-peta przy okapie, jakby od tego zależało życie.
Nie bije się braw,
przeżywa albo pada.
Tabaka kończy się wtedy,
kiedy zamkną drzwi – a i tak w głowie dalej dzwoni,
jakby ktoś wbił dzwonek w czaszkę na stałe.
I ten pisk bonownicy, co budzi w nocy jak ptaki zwiastujące burzę.
Komentarze (26)
Drzwi otwarte dla gości,
Lecz serce zamknięte na klucz.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania