Tlen w nocy zastanawiam się, co mam zrobić, czego chcesz - tak to odczytałam (żart oczywiście)
Ładny tekst, końcówka wzruszająca. Takie życiowe rozterki, 4
Dodałaś dziś w nocy i już usunęłaś. Nie zadałaś wprost pytania, choć chciałaś. A może nie chciałaś? Tak, czy inaczej ja chcę ci coś napisać :).
Czytałam sobie twoje teksty i nie komentowałam ich, bo trochę mnie zraziła twa nikła uprzejmość i traktowanie swoich czytelników jak ameby. Nikt nie lubi być postrzegany jako ameba, a już szczególnie z powodu tego, że poczuł coś, co poczuł po przeczytaniu czegokolwiek. Teraz myślę sobie, że to było strasznie głupie z mojej strony i dziecinne i żałuję bardzo, że usunęłaś te teksty, a ja nawet nie miałam okazji powiedzieć, że mi się one podobają. Może nie wiersze, bo poezja to dla mnie wielka zagadka i nie zapuszczam się w te rewiry twórczości. Lecz opowiadania - jak najbardziej. Inne trochę mniej, jak ten o kontent nie kontent, czy ekipie z warszawy, co niestety nie dobrnęłam do końca, inne bardziej. A najbardziej podobał mi się ten o "Mężczyźnie, kobiecie i kici" i to w sumie dla niego piszę teraz ten komentarz. Strasznie mnie on w środku poruszył, bardzo mi szkoda było mężczyzny, bo źle o sobie myślał, a ja myślę, że po prostu on sam nigdy nie był oswojony, nikt go tego nie nauczył i temu nie umiał sam oswoić nic. Myślał, że nic nie wie i za głupi na ten świat jest. Ale czy to dobrze śmiać się z żartów nieśmiesznych o kupie na przykład, bo wszyscy się śmieją, choć ty masz ochotę porozmawiać o tym, że jesteś wewnętrznym słoniem? A wiesz, że nikt porozmawiać nie chce. Albo o tych przecenach z zary dyskutować, do sklepu pędzić bo wyprzedaż, kiedy wewnętrzne dziecko każe siedzieć pod kocem i nie robić nic? Wydaje mi się, że to nie wina mężczyzny, że tak nie umiał, że nie zawsze potrafił rozmawiać i powiedzieć to co chciał, żyć z drugim człowiekiem, tak jakby chciał. I proszę jeśli w tym tekście był jakiś sens ukryty za plecami, albo stojący przede mną, choć przeze mnie niezauważony, to pozwól mi nie odwracać się, pozostać ślepą i odbierać go tak jak odbieram ja z moim kawałkiem siebie :)
Podobał mi się też sposób twojego pisania, tak dziwnie skojarzył mi się z misz maszem twórczości Masłowskiej i stylu Kurta Vonneguta, takie nieszablonowe, kontrowersyjne pisanie o poważnych/smutnych/strasznych rzeczach w kontrastowo zabawnej odsłonie. No i nie wiem teraz. Przecież musiałaś sobie zdawać sprawę z tego, że to nie jest dla każdego, tak jak nie dla każdego są teksty o krasnoludach i orkach albo o obcych. I dziwi mnie niemiłosiernie po co to wszystko? Przecież te teksty bronią się same sobą, ludziom się podobały, nawet jeśli nie odebrali ich tak, jakbyś to sobie wymarzyła. Po cholerę więc te tłumaczenie, ironizowanie, nie pozwolenie na puszczenie czytelnikowi wodzy wyobraźni? Nie wiem.
Po przeczytaniu tego tekstu, pomyślałam sobie, że może ty sama jesteś troszeczkę jak ten nieoswojony i niepotrafiący oswajać mężczyzna :)
Popieram Ronję, publikacja to publikacja. Nie rozumiemy ich? Trudno. A pod kulturą dodaję dodatkowe za.
Anonim04.09.2015
Dobra. Jeszcze, Ronja, muszę Ci odpowiedzieć, bo mnie tak ujęłaś....taką długą wypowiedzią ku mnie, przyrównaniem mych chaotycznych bełkotów do twórczości Vonneguta, no, miło się strasznie poczułam dzięki Tobie, że Ci się w ogóle chciało odnieść, jeszcze tak konstruktywnie. Łojezu, Ronja *wysyła serduszka*. Vonnegut. Większego komplementu nie słyszałam, odkąd kolega rzekł mi, że wyglądam jak śniąca mu się Śmierć, najpiękniejsza z kobjeet. Ale jednak Twój Vonnegut zrobił chyba na mnie większe wrażenie. Masłowska nie :c. No, ale wszystkiego mieć nie można.
Ronja, no to jest szalenie miłe, że Ci się podobało, wgl miłe jest, że Wam się podobało/nie podobało, coś tam grzebaliście, próbowaliście interpretować. To się nazywa robić karierę mimochodem xd.
Ronja, o Ekipie z Warszawy ja się nie dziwię, że nie dobrnęłaś, wyrażenia tam występujące i poruszane problemy były przedstawione satyrycznie, i tam na końcu, na samiutkim końcu końca, było to jednak jasno powiedziane. Nie był to tekst, który koncentrował się na Szerokim Zjawisku Ekipy Z Warszawy, był to tekst koncentrujący się na skutkach ubocznych tego zjawiska. Powiedział kiedyś Pete Doherty, gdy go zapytano dlaczego jest tak samodestrukcyjny, że to nie samodestrukcja a samoobrona, jakoś tak kołatały mi się te słowa we łbie przy którymś odcinku tejże Ekipy. Środowisko Ekipy z Warszawy, czy tam New Castle, czy Obornika, jest to środowisko już takie krańcowe, przejaskrawione. Słowa jego, zestawione z takim krańcowym, bolesnym dla oczu oczu obrazem są usprawiedliwione w 100%. Ale tak naprawdę są takie tylko w zestawieniu z Ekipą. Idąc ulicą, na której wszyscy są jednak bardziej spokojni, wyważeni, wszystko udaje, że ma sens - Mały Doherty czułby się tak samo. Ale jego słowa, wyrwane z kontekstu Świata w Najgorszym Wydaniu, nie miałyby solidnej podstawy, mocnego uzasadnienia. Nie wyglądało na to, ale był to tekst w gruncie rzeczy dosyć głęboki, nie chodziło tylko o takie zjebane ''jestem pizdą, nie radzę sobie z okrutnym światem''. Chodziło o to, że rzeczy wyglądają różnie, zależnie od kontekstu. Wydajemy się sobie na przykład sprawiedliwi, ale tylko dlatego, że oceniamy siebie w stosunku do odczuwanego przez siebie cierpienia, wydajemy się sobie nieskazitelni, aż spojrzymy z zupełnie innej perspektywy, wtedy nagle wszystko obróci się o sto osiemdziesiąt stopni, będąc elastycznym, możemy się wtedy sobą załamać.
Ronja, co do Kici, Kobiety i tak dalej - nie jestem w stanie spojrzeć na ten tekst tak na zimno. No... miło, że Ci się tak czy inaczej podobał.
Ja wiem, że macie mej kulturze i działaniom wiele do zarzucenia ; ). Ja bardzo lubię czytać, uwielbiam. Może być więc tak, że poczytam sobie Was czasami, ja naprawdę lubię czytać, różne rzeczy. Ostatnio czytałam Liternet, no szukałam w zasadzie jednego starego strasznie wiersza, który mi się kiedyś podobał. Nie znalazłam, cholera. Zresztą, ten ich Liternet taki pompatyczny, nadęty sobą, wszyscy tacy mądrzy i wielcy, gówno trochę. W życiu bym im słowa nie dała, bo by rozszarpali na strzępy.
Ale zdarzają się im teksty...drastyczne, no sam Genet mógłby się uczyć o brudzie i beznadziei, odarciu wszystkiego ze wszystkiego. Podobno krótkie zdania są najsilniejsze. Chyba tak.
SługaLegionu, jestem od Twych poglądów daleka jak my od Konga (Polska od Konga :D), lecz przyznaję, że zawsze miałam problem z zachowaniem kultury :c.
Ronja, straaasznie Ci dziękuję za taką wypowiedź, i za tego Vonneguta dozgonnie
Akurat tutaj Niemampojecia dobrze napisała twój nick, Sakal ;) Nie mówię, że twoja wersja jest niepoprawna, ale wersja Niemampojecia brzmi lepiej :D
A teraz tak:
Kartoffeln
Mimo to odmieniłem. Z "Sakal" nie ma tylu problemów... I dałoby radę: )
Anonim04.09.2015
Dzisiaj Niemampojęcia wstała, zbliżała się 15. Chociaż nie pali od miesiąca bo ją okrutnie nastraszono, jakoś tak pociułała pięciogroszówki i zaciągnęła się laki strajkiem na bezkresnym polu. Popatrzyła w niebo. Po miesięcznej przerwie papieros smakował okropnie i cudownie. Niestety, nie nastąpił po nim żaden nodding. Niemampojęcia westchnęła rozczarowana. Następnie poczytała Braci Karamazow. Znowu westchnęła. Usiadła, i użyła emotki ''XD''. Nie był to przełomowy krok w jej życiu. Posłuchała trochę anarchistycznego folk punku, bo choć nie przepada za anarchią i pankowcami, to anarchistyczny folk punk uwielbia pasjami. Śpiewano o wolności. Raz użyto przeinaczonego fragmentu ''Skowytu'' w jednym, wyjątkowo dobrym kawałku. Niemampojęcia ucieszyła się, że użyto tego fragmentu, że rozpoznała go, i że kawałek jest tak dobry. Popituliła troszkę z kicią. Do mamy Niemampojęcia napisał John z Malty, na portalu flirt.pl. Flirt musiał odbywać się po angielsku, filtrowany przez Niemampojęcia, bo mama nie znała angielskiego. John był głupi chuj. Niemampojęcia powiedziała o tym mamie, lecz mama orzekła, że każdy facet jeden chuj, a ten z MALTY. Niemampojęcia śmiała się długo i rozgłośnie.
Dobre: D Jest parę błędów, ale że to kom, to nie będę się czepiał: )
Anonim04.09.2015
Następnie mama dobrała wieczorny outfit i w sukience, którą można by chyba nazwać koktajlową, poszła na koktajl z pewnym dżentelmenem (niestety nie z Malty). Jej szpilki były wysokie a uśmiech szeroki. Problem stanowił dobór rajstop. Niemampojecia nie znała się na modzie, rajstopach i sukienkach, toteż nie mogła nic doradzić. Mama bardzo cieszyła się na nadchodzący koktajl. Niemampojęcia pomyślała, że coś jest z nią i z jej życiem nie tak, bo jedyny koktajl na jaki kiedykolwiek zabrał ją jakiś mężczyzna był to koktajl Mołotowa.
Niemampojęcia zastanawiała się, czy w wieku czterdziestu lat będzie nosiła koktajlowe sukienki i flirtowała na flirtach.pl, malowała paznokcie na wiśniowo i dobierała rajstopy, czy może będzie gniła w ziemi. Może zetnie włosy lub odessie tłuszcz z jakich miejsc a wessie w inne.
Niemampojęcia zapytała mamy co to znaczy makijaż permanentny, a mama powiedziała, że jest to makijaż niezniszczalny. I poszła na coctail.
Anonim04.09.2015
Wierzę w Ciebie Wiera, że dożyjesz czterdziestki
Anonim04.09.2015
Dzienia, dzienia. Ponieważ jestem kobietą uczciwą muszę uczciwie powiedzieć, iż przeniosłeś fikcję na prawdę, kiedy prawda jest dziwniejsza.
Na imię mi inaczej, to chcę przez to rzec.
Lecz zakochana w rosyjskiej literaturze, w brzmieniu tego języka, pięknie rosyjskich żeńskich imion, po trosze w rosyjskim reggae, oh, Rosja Rosja, mogłabym mieć na imię Wiera, brzmi pięknie.
Anonim04.09.2015
Wolę do Ciebie pisać Wiera niż Niemampojecia :)
Anonim04.09.2015
co do ruskiej literatury, to czytłem niedawno Martwe dusze, tera sięgam po Biesy
Anonim04.09.2015
Filipie:
Wiedz zatem, że nie ma sensu zabierać się za Biesy bez odpowiedniego zaplecza wiedzy, gdyż nie sposób je zrozumieć nie orientując się zupełnie w tamtym momencie rosyjskiej historii, i poniekąd w tamtym momencie życia Dostojewskiego.
Dostojewski jest dla mnie pisarzem i człowiekiem nieskończenie fascynującym i ostatnimi czasy, tłukąc na przykład makaron zupy chińskiej młotkiem, czy stawiając tutaj wymyśle emotki, myślę sobie o Dostojewskim, nieustannie rzutując jego życie na jego twórczość, i odwrotnie.
Dostojewski jawi mi się jako potwór (na podstawie Mackiewicza i wspomnień zebranych Anny Dostojewskiej), geniusz (no ba), człowiek cierpiący przez samego siebie, największy przedstawiciel swej własnej, osławionej Dostojewszczyzny.
Życie jego wielce jest fascynującym, jego namiętności skupiające się w kółko i w kółko przy kobietach sadystycznych, bawiących się nim (aż do Ani, którą kochał chyba najmniej, choć ona jako jedyna kochała jego).
Dostojewski, człowiek zagadka. Potrafił zabrać jej chustę, ostatnie monety na obiad, sukienkę, kurwa wszystko, byleby tylko grać w ruletkę. Miotać się po mieście, żałośnie żebrząc u różnych znajomych i nieznajomych o pieniądze. Przegrać wszystko.
A potem....usiąść i napisać ''Idiotę'', a czyż scena koło trupa Nastazji nie jest najwspanialszą sceną rosyjskiej literatury dziewiętnastowiecznej? Teza, którą tam przemyca. Nastrój, który tam zbudował.
Dostojewski to skończony okrutnik, on torturuje czytelnika. Zwijasz się z bólu, czytając choćby ''Sioło'', podobno, bo ja nie chcę się teraz zwijać, Sioła akurat nie czytałam.
Mnie fascynuje nie tyle sama jego twórczość, co twórczość w stosunku do życia jego. I tak, oto człowiek, który przywary ludzkie ogląda pod mikroskopem jakby. Nieustannie w działach swych prowadzi walkę dobra ze złem. Tworzy takie portrety psychologiczne, że pęka łeb.
Teraz, jak poznać życiorys i opinie, to te postacie mają swoje odpowiedniki w jego życiu. Jest taki nieoczywisty i wielowarstwowy. Jedną postać z życia rozbija na dwie w powieści, albo w jednej postaci powieściowej umieszcza dwie z życia.
Był moralistą. Był jebnięty na punkcie religii. Na katordze przez 4 lata czytał w kółko i w kółko Biblię. Miał okropny, niszczący go kompleks ze względu na pochodzenie. Każdą krzywdę odczuwał do potęgi dziesiątej. Istnieje wysuwana przez Mackiewicza obawa, że za młodu uczynił straszną krzywdę dziecku, Mackiewicz argumentuje to słowami, które Dostojewski powiedział o sobie podczas jednego procesu. W pierwszych jego utworach znajduje się wieczny motyw skrzywdzonego dziecka, zranionej małej dziewczynki. Właśnie w Biesach była scena, którą usunięto, apropo skrzywdzonej dziewczynki. Rozdział ''Spowiedź Stawrogina'' zostaje usunięty, ze względu na swą pornografię i sadyzm,
Jednakże, jeśli przyjąć, że Dostojewski zrobił co zrobił, jakich barw nabiera cała ''Zbrodnia i Kara'', w moim odczuciu. Zbrodnia i Kara jest lekturą, bo ma taki moralizujący, religijny przekaz.
Tak, był fanatykiem i moralistą, lecz jakież tworzył dzieła, mimo tego! Życie absurdu. Trafia na zesłanie za ideę, której jest przeciwny. Pisze o zesłaniu obszerny, reportażowy wręcz materiał. O rosyjskiej katordze, przed którą drżeli wszyscy, pisze swe NAJPOGODNIEJSZE dzieło, malutki kawałeczek jest potem bajką dla dzieci.
Oto człowiek, który wsadził rosyjską katorgę pomiędzy grzechotki i koniki.
Semipałatyńsk, miejsce dziwności, różnych stworzeń.
I napisał Cat: ''Charakterystyczne dla Dostojewskiego, że zapamiętał nie barwę czy słońce, nie orła czy tygrysa, lecz pająki''.
Anonim04.09.2015
GDYBY KTOKOLWIEK Z WAS, moi najmilsi, miał napisać do szkoły cokolwiek o Dostojewskim a nie chciał tego robić, zawsze mogę zrobić to ja, z ogromną przyjemnością, gdyż Dostojewski to moja Wanderwall : )))))
Anonim04.09.2015
Zbrodnię i karę już czytałem, ale kilkanaście lat temu, chętnie powtórzę bo niewiele pamiętam
Idiotę muszę dorwać dopiero
Dostojewski tez mnie fascynuje i poczytam , muszę poczytać, Jego życiorys
Dzięki, za ten prosto z serca wykład :)
Anonim04.09.2015
Prosto z serca Mackiewicza, będąc szczerą.
Ooooo, nieśmiało przemycona w Idiocie teoria....przerażająca, zatrważająca szeptana w ucho teoria, geniusz nieskończony. Ta teoria, to co się dzieje kiedy Myszkin siedzi z trupem Nastazji i jej zabójcom. OOoooOOo.
Postrzegam ''Idiotę'' jako najlepsze jego dzieło, łeb mi pęka od jego wymysłów, no Myszkin na przykład - jest to sam Dostojewski i...Jezus Chrystus, w jednej osobie xdddddddddddd.
''Idiota'' geniusz.
Anonim04.09.2015
zabójCOM. zabójCOM xddddddddddddddd
Anonim04.09.2015
zabujcą.com :)
nooo to przekonałąś mnie ostatecznie
aha i jeszcze rzeźnia nr 5, ale to potem :)
Komentarze (42)
Ładny tekst, końcówka wzruszająca. Takie życiowe rozterki, 4
Czytałam sobie twoje teksty i nie komentowałam ich, bo trochę mnie zraziła twa nikła uprzejmość i traktowanie swoich czytelników jak ameby. Nikt nie lubi być postrzegany jako ameba, a już szczególnie z powodu tego, że poczuł coś, co poczuł po przeczytaniu czegokolwiek. Teraz myślę sobie, że to było strasznie głupie z mojej strony i dziecinne i żałuję bardzo, że usunęłaś te teksty, a ja nawet nie miałam okazji powiedzieć, że mi się one podobają. Może nie wiersze, bo poezja to dla mnie wielka zagadka i nie zapuszczam się w te rewiry twórczości. Lecz opowiadania - jak najbardziej. Inne trochę mniej, jak ten o kontent nie kontent, czy ekipie z warszawy, co niestety nie dobrnęłam do końca, inne bardziej. A najbardziej podobał mi się ten o "Mężczyźnie, kobiecie i kici" i to w sumie dla niego piszę teraz ten komentarz. Strasznie mnie on w środku poruszył, bardzo mi szkoda było mężczyzny, bo źle o sobie myślał, a ja myślę, że po prostu on sam nigdy nie był oswojony, nikt go tego nie nauczył i temu nie umiał sam oswoić nic. Myślał, że nic nie wie i za głupi na ten świat jest. Ale czy to dobrze śmiać się z żartów nieśmiesznych o kupie na przykład, bo wszyscy się śmieją, choć ty masz ochotę porozmawiać o tym, że jesteś wewnętrznym słoniem? A wiesz, że nikt porozmawiać nie chce. Albo o tych przecenach z zary dyskutować, do sklepu pędzić bo wyprzedaż, kiedy wewnętrzne dziecko każe siedzieć pod kocem i nie robić nic? Wydaje mi się, że to nie wina mężczyzny, że tak nie umiał, że nie zawsze potrafił rozmawiać i powiedzieć to co chciał, żyć z drugim człowiekiem, tak jakby chciał. I proszę jeśli w tym tekście był jakiś sens ukryty za plecami, albo stojący przede mną, choć przeze mnie niezauważony, to pozwól mi nie odwracać się, pozostać ślepą i odbierać go tak jak odbieram ja z moim kawałkiem siebie :)
Podobał mi się też sposób twojego pisania, tak dziwnie skojarzył mi się z misz maszem twórczości Masłowskiej i stylu Kurta Vonneguta, takie nieszablonowe, kontrowersyjne pisanie o poważnych/smutnych/strasznych rzeczach w kontrastowo zabawnej odsłonie. No i nie wiem teraz. Przecież musiałaś sobie zdawać sprawę z tego, że to nie jest dla każdego, tak jak nie dla każdego są teksty o krasnoludach i orkach albo o obcych. I dziwi mnie niemiłosiernie po co to wszystko? Przecież te teksty bronią się same sobą, ludziom się podobały, nawet jeśli nie odebrali ich tak, jakbyś to sobie wymarzyła. Po cholerę więc te tłumaczenie, ironizowanie, nie pozwolenie na puszczenie czytelnikowi wodzy wyobraźni? Nie wiem.
Po przeczytaniu tego tekstu, pomyślałam sobie, że może ty sama jesteś troszeczkę jak ten nieoswojony i niepotrafiący oswajać mężczyzna :)
Ronja, no to jest szalenie miłe, że Ci się podobało, wgl miłe jest, że Wam się podobało/nie podobało, coś tam grzebaliście, próbowaliście interpretować. To się nazywa robić karierę mimochodem xd.
Ronja, o Ekipie z Warszawy ja się nie dziwię, że nie dobrnęłaś, wyrażenia tam występujące i poruszane problemy były przedstawione satyrycznie, i tam na końcu, na samiutkim końcu końca, było to jednak jasno powiedziane. Nie był to tekst, który koncentrował się na Szerokim Zjawisku Ekipy Z Warszawy, był to tekst koncentrujący się na skutkach ubocznych tego zjawiska. Powiedział kiedyś Pete Doherty, gdy go zapytano dlaczego jest tak samodestrukcyjny, że to nie samodestrukcja a samoobrona, jakoś tak kołatały mi się te słowa we łbie przy którymś odcinku tejże Ekipy. Środowisko Ekipy z Warszawy, czy tam New Castle, czy Obornika, jest to środowisko już takie krańcowe, przejaskrawione. Słowa jego, zestawione z takim krańcowym, bolesnym dla oczu oczu obrazem są usprawiedliwione w 100%. Ale tak naprawdę są takie tylko w zestawieniu z Ekipą. Idąc ulicą, na której wszyscy są jednak bardziej spokojni, wyważeni, wszystko udaje, że ma sens - Mały Doherty czułby się tak samo. Ale jego słowa, wyrwane z kontekstu Świata w Najgorszym Wydaniu, nie miałyby solidnej podstawy, mocnego uzasadnienia. Nie wyglądało na to, ale był to tekst w gruncie rzeczy dosyć głęboki, nie chodziło tylko o takie zjebane ''jestem pizdą, nie radzę sobie z okrutnym światem''. Chodziło o to, że rzeczy wyglądają różnie, zależnie od kontekstu. Wydajemy się sobie na przykład sprawiedliwi, ale tylko dlatego, że oceniamy siebie w stosunku do odczuwanego przez siebie cierpienia, wydajemy się sobie nieskazitelni, aż spojrzymy z zupełnie innej perspektywy, wtedy nagle wszystko obróci się o sto osiemdziesiąt stopni, będąc elastycznym, możemy się wtedy sobą załamać.
Ronja, co do Kici, Kobiety i tak dalej - nie jestem w stanie spojrzeć na ten tekst tak na zimno. No... miło, że Ci się tak czy inaczej podobał.
Ja wiem, że macie mej kulturze i działaniom wiele do zarzucenia ; ). Ja bardzo lubię czytać, uwielbiam. Może być więc tak, że poczytam sobie Was czasami, ja naprawdę lubię czytać, różne rzeczy. Ostatnio czytałam Liternet, no szukałam w zasadzie jednego starego strasznie wiersza, który mi się kiedyś podobał. Nie znalazłam, cholera. Zresztą, ten ich Liternet taki pompatyczny, nadęty sobą, wszyscy tacy mądrzy i wielcy, gówno trochę. W życiu bym im słowa nie dała, bo by rozszarpali na strzępy.
Ale zdarzają się im teksty...drastyczne, no sam Genet mógłby się uczyć o brudzie i beznadziei, odarciu wszystkiego ze wszystkiego. Podobno krótkie zdania są najsilniejsze. Chyba tak.
SługaLegionu, jestem od Twych poglądów daleka jak my od Konga (Polska od Konga :D), lecz przyznaję, że zawsze miałam problem z zachowaniem kultury :c.
Ronja, straaasznie Ci dziękuję za taką wypowiedź, i za tego Vonneguta dozgonnie
A teraz tak:
Kartoffeln
Niemampojęcia zastanawiała się, czy w wieku czterdziestu lat będzie nosiła koktajlowe sukienki i flirtowała na flirtach.pl, malowała paznokcie na wiśniowo i dobierała rajstopy, czy może będzie gniła w ziemi. Może zetnie włosy lub odessie tłuszcz z jakich miejsc a wessie w inne.
Niemampojęcia zapytała mamy co to znaczy makijaż permanentny, a mama powiedziała, że jest to makijaż niezniszczalny. I poszła na coctail.
Na imię mi inaczej, to chcę przez to rzec.
Lecz zakochana w rosyjskiej literaturze, w brzmieniu tego języka, pięknie rosyjskich żeńskich imion, po trosze w rosyjskim reggae, oh, Rosja Rosja, mogłabym mieć na imię Wiera, brzmi pięknie.
Wiedz zatem, że nie ma sensu zabierać się za Biesy bez odpowiedniego zaplecza wiedzy, gdyż nie sposób je zrozumieć nie orientując się zupełnie w tamtym momencie rosyjskiej historii, i poniekąd w tamtym momencie życia Dostojewskiego.
Dostojewski jest dla mnie pisarzem i człowiekiem nieskończenie fascynującym i ostatnimi czasy, tłukąc na przykład makaron zupy chińskiej młotkiem, czy stawiając tutaj wymyśle emotki, myślę sobie o Dostojewskim, nieustannie rzutując jego życie na jego twórczość, i odwrotnie.
Dostojewski jawi mi się jako potwór (na podstawie Mackiewicza i wspomnień zebranych Anny Dostojewskiej), geniusz (no ba), człowiek cierpiący przez samego siebie, największy przedstawiciel swej własnej, osławionej Dostojewszczyzny.
Życie jego wielce jest fascynującym, jego namiętności skupiające się w kółko i w kółko przy kobietach sadystycznych, bawiących się nim (aż do Ani, którą kochał chyba najmniej, choć ona jako jedyna kochała jego).
Dostojewski, człowiek zagadka. Potrafił zabrać jej chustę, ostatnie monety na obiad, sukienkę, kurwa wszystko, byleby tylko grać w ruletkę. Miotać się po mieście, żałośnie żebrząc u różnych znajomych i nieznajomych o pieniądze. Przegrać wszystko.
A potem....usiąść i napisać ''Idiotę'', a czyż scena koło trupa Nastazji nie jest najwspanialszą sceną rosyjskiej literatury dziewiętnastowiecznej? Teza, którą tam przemyca. Nastrój, który tam zbudował.
Dostojewski to skończony okrutnik, on torturuje czytelnika. Zwijasz się z bólu, czytając choćby ''Sioło'', podobno, bo ja nie chcę się teraz zwijać, Sioła akurat nie czytałam.
Mnie fascynuje nie tyle sama jego twórczość, co twórczość w stosunku do życia jego. I tak, oto człowiek, który przywary ludzkie ogląda pod mikroskopem jakby. Nieustannie w działach swych prowadzi walkę dobra ze złem. Tworzy takie portrety psychologiczne, że pęka łeb.
Teraz, jak poznać życiorys i opinie, to te postacie mają swoje odpowiedniki w jego życiu. Jest taki nieoczywisty i wielowarstwowy. Jedną postać z życia rozbija na dwie w powieści, albo w jednej postaci powieściowej umieszcza dwie z życia.
Był moralistą. Był jebnięty na punkcie religii. Na katordze przez 4 lata czytał w kółko i w kółko Biblię. Miał okropny, niszczący go kompleks ze względu na pochodzenie. Każdą krzywdę odczuwał do potęgi dziesiątej. Istnieje wysuwana przez Mackiewicza obawa, że za młodu uczynił straszną krzywdę dziecku, Mackiewicz argumentuje to słowami, które Dostojewski powiedział o sobie podczas jednego procesu. W pierwszych jego utworach znajduje się wieczny motyw skrzywdzonego dziecka, zranionej małej dziewczynki. Właśnie w Biesach była scena, którą usunięto, apropo skrzywdzonej dziewczynki. Rozdział ''Spowiedź Stawrogina'' zostaje usunięty, ze względu na swą pornografię i sadyzm,
Jednakże, jeśli przyjąć, że Dostojewski zrobił co zrobił, jakich barw nabiera cała ''Zbrodnia i Kara'', w moim odczuciu. Zbrodnia i Kara jest lekturą, bo ma taki moralizujący, religijny przekaz.
Tak, był fanatykiem i moralistą, lecz jakież tworzył dzieła, mimo tego! Życie absurdu. Trafia na zesłanie za ideę, której jest przeciwny. Pisze o zesłaniu obszerny, reportażowy wręcz materiał. O rosyjskiej katordze, przed którą drżeli wszyscy, pisze swe NAJPOGODNIEJSZE dzieło, malutki kawałeczek jest potem bajką dla dzieci.
Oto człowiek, który wsadził rosyjską katorgę pomiędzy grzechotki i koniki.
Semipałatyńsk, miejsce dziwności, różnych stworzeń.
I napisał Cat: ''Charakterystyczne dla Dostojewskiego, że zapamiętał nie barwę czy słońce, nie orła czy tygrysa, lecz pająki''.
Idiotę muszę dorwać dopiero
Dostojewski tez mnie fascynuje i poczytam , muszę poczytać, Jego życiorys
Dzięki, za ten prosto z serca wykład :)
Ooooo, nieśmiało przemycona w Idiocie teoria....przerażająca, zatrważająca szeptana w ucho teoria, geniusz nieskończony. Ta teoria, to co się dzieje kiedy Myszkin siedzi z trupem Nastazji i jej zabójcom. OOoooOOo.
Postrzegam ''Idiotę'' jako najlepsze jego dzieło, łeb mi pęka od jego wymysłów, no Myszkin na przykład - jest to sam Dostojewski i...Jezus Chrystus, w jednej osobie xdddddddddddd.
''Idiota'' geniusz.
nooo to przekonałąś mnie ostatecznie
aha i jeszcze rzeźnia nr 5, ale to potem :)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania