Kuszenie diabła
Wszystko w czasach współczesnych na świecie i w Polsce jest tak przemieszane, że tylko diabeł połapie się, o co w tym naprawdę chodzi, lub wie ten, który pociąga za sznurki. Jeżeli jest jeszcze ktoś, co myśli, że od niego wszystko zależy i ma na własne życie wpływ, to ta wiara jest godna podziwu.
Jednak, kto rozumie mechanizm współczesnego świata i potrafi nim manipulować ten rządzi. Rolą pozostałych jest tylko pozytywnie reagowanie na pomysły i wprowadzanie w życie wizji lidera. Przestał w tych globalnych planach liczyć się człowiek i jego rodzina, tylko jakiś nieokreślony ogół, a z masy dotkniętych tym ludzi, nikt nie doświadcza pozytywnych skutków takich działań.
Początkowo myślałem, że to, co mnie spotkało to czysty przypadek, lub nagle szczęście mnie w dupę kopnęło i spadła na mnie manna z nieba. Przez prawnika zostałem powiadomiony o otrzymaniu spadku, już ta wiadomość o dziedziczeniu włączyła na drugi dzień w mojej świadomości wszystkie dzwonki alarmowe. Przez szereg lat nasłuchałem się jednego, gdy jest gotówka czy majątek do otrzymania w Polsce, to spadkobierca przeważnie o tym nie wie, jeżeli nie jest blisko ofiarodawcy. Niejednokrotnie bardzo bliskie pokrewieństwo w spółczesnej Polsce nie gwarantuje otrzymania należnego spadku, zawsze mogą znaleźć jakieś weksle dłużne i często się tak zdarza im większa pula jest do zagarnięcia. Chyba, że chodzi o długi to wyspecjalizowane firmy szybko odnajdują nawet bardzo dalekie pokrewieństwo. Jeżeli ktoś chciałby poznać własne korzenie i zobaczyć własne drzewo genealogiczne, może zgłosić się do nich, następnego dnia pozna wszystkich od Piasta Kołodzieja po czasy współczesne. Chyba, że ma większe aspiracje to pozna dzieje swojej rodziny na dziesięć wieków do przodu.
Tym razem było inaczej, pieniądze pochodziły z zagranicy i w świadomości przeciętnego Polaka nie powinno zakiełkować ziarno podejrzliwości. Jednak w swoim życiu doświadczyłem tylu świństw, że wszystko po cztery razy sprawdzam jak mi jest ofiarowane.
Pieniądze strasznie duże odziedziczyłem, lecz fundusz powierniczy nimi dysponujący zdecydował, że będzie nimi dysponował Polski Rząd, a spadkobierca będzie otrzymywał odsetki od zysków. Musiałem przez dwa miesiące przyswajać tą wiadomość w takim wielkim byłem szoku, ponieważ żaden sposób obejść tak głupiej decyzji się nie dało.
Wszystkie kolejne Rządy zarządzają moją przyszłą emeryturą. Reklamy o polskich emerytach spędzających jesień życia w tropikach i pod palmami dawno zgniły w koszach na śmieci. Mogę tylko sobie pokrzyczeć, że na przyszłą emeryturę odkładam, co miesiąc podobnie jak inni 19, 52 procent swojej pensji. Pieniądze wpłacone do Zakładu Ubezpieczeń Społecznych nagle stają się pieniędzmi publicznymi i wara mi od nich. Na starość dostanę jakieś ochłapy i jeszcze mi powiedzą, że państwo mi je daje, o ile coś dostanę.
Gdyby tylko to ode mnie zależało, wszystkim Polskim Rządom nie powierzyłbym najbogatszej kopalni złota, z której urobek wywożony byłby taczkami, ponieważ w bardzo krótkim czasie okazałoby się, że do kopalni trzeba dopłacać z budżetu państwa i to spore kwoty.
Nawet nie potrzeba aż tak drogiego testu, wystarczy postawić na środku pustyni budkę z napojami. Ustawić do niej z czterech stron świata stałe kolejki spragnionych długie na sto kilometrów, każdy trzymałby w ręce dziesięć złotych za szklankę wody. Szybko by się okazało, jaki ten interes jest niedochodowy i trzeba byłoby zamknąć stoisko żeby nie kumulować długów. Wydawałoby się, że ten przykład jest oderwany od rzeczywistości, tylko, że on tak bardzo przypomina szpitale.
Trudno zawsze trzeba pogodzić się ze stratą, żeby tylko nie było większej, przy wydawaniu publicznych pieniędzy nie liczy się miliard, sto miliardów, bilion, sto biliardów przecież dług publiczny i tak stale rośnie. Nawet z góry wiadomo, kto w końcu zapłaci rachunek takich rządów.
Komentarze (1)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania