Kuzyni, Granice Wymiarów, Dziwne Ryby, Ogród, Staw, Niecodzienne Nocne Niebo I Początek Świata Po Końcu Świata

Opowiadanie

 

"Kuzyni, Granice Wymiarów, Dziwne Ryby, Ogród, Staw, Niecodzienne Nocne Niebo I Początek Świata Po Końcu Świata"

 

gatunek: sny/surrealizm/fantastyka/podróże/zwierzęta

 

Miasto liczące kilkadziesiąt tysięcy mieszkańców. Południowe wybrzeża Morza Bezpąklowego. Inna, lepsza czasoprzestrzeń. Lipiec 1999 albo 2000. Środek dnia.

 

Pewien dwudziestosiedmioletni podróżnik i poszukiwacz przygód nazywał się Gość. Biegał po rozległych lasostepach, otaczających kilkudziesięciotysięczne miasto, na którego przedmieściach mieszkał. Po niebie pływały drzewa liściaste, oświetlane przez słońce i księżyc, które tańczyły na chmurach. Z kilkudziesięciometrowego muchomora spadł duży kanciasty samochód osobowy. Do pojazdu podszedł oraz wsiadł człowiek, który potem odjechał. Wyruszył na fascynującą i ekscytującą wycieczkę do zupełnie innej, dalekiej krainy, gdzie wszystko unosiło się w alternatywnym wymiarze.

 

Podróż trwała kilka godzin. Środek dnia ustąpił miejsca zachodowi słońca. Mężczyzna przyjechał na przedmieścia miasta, liczącego około sto tysięcy mieszkańców i leżącego niedaleko granicy dwóch różnych wymiarów. Wysiadł z pojazdu, który następnie pofrunął za park, otoczony wieżowcami i apartamentowcami. Gościa przywitał jego o dwa lata starszy kuzyn, stojący pod swoim otoczonym ogrodem domem, a zwący się Gospodarz. Zaprosił podróżnika do swojej niezwykłej, tajemniczej posiadłości.

 

W domu Gospodarza, w jednym z pokojów, gdzie stał antyczny stół i inne zabytkowe meble, znajdowało się duże akwarium z niewielkimi wodnymi zwierzętami i roślinami, bez wątpienia posiadające magiczne właściwości. Jedna srebrna ryba w kształcie liścia, a wielkości kabaczka, odpoczywała leżąc na dnie zbiornika, usypanym z wielu drobnych kamyczków - otoczaków. Nagle podniosła się z dna i zaczęła unosić się w toni wodnej, a w tym czasie jej pyszczek zmienił się w paszczę podobną do takiej, jaką ma afrykańska ryba tygrys.

 

Zobaczywszy to, kuzyni przeszli z domu do otaczającego budynek ogrodu. Znajdował się tam długi na kilkadziesiąt metrów staw, który miał kształt cyfry 0. U jego wybrzeży, pośród roślinności nadwodnej i bagiennej, skrywały się europejskie żaby zielone chyba we wszystkich stadiach rozwojowych. Dwaj kuzyni obeszli zbiornik dookoła, podziwiając faunę i florę, żyjącą wewnątrz stawu, jak i w jego najbliższym otoczeniu. Nadszedł zachód słońca. Nad kamiennymi jakby basenami albo wannami, długimi na około siedemdziesiąt osiem metrów, przefrunęło dwadzieścia dziewięć żab ze skrzelami oraz ogonami aksolotli i skrzydłami podobnymi do takich, jakie miały pterozaury, tyle że mniejszymi.

 

Późnym wieczorem, kiedy niebo stało się ciemnogranatowe, Gość i Gospodarz wrócili z ogrodu do domu. Poszli na balkon, szeroki na cztery metry, a długi na dwadzieścia dwa metry. Spośród wszelkiego rodzaju roślinności, wydobywały się piękne, fantazyjne, muzykalne dźwięki owadów prostoskrzydłych i płazów bezogonowych. Po ścianach spacerowały kosarze, nietoperze, ważki i ćmy. Mężczyźni siedzieli na plastikowych, beżowych krzesłach. Rozmawiali o filmach, piosenkach, teledyskach, opowiadaniach oraz snach, w międzyczasie podziwiając nocne niebo, gdzie świeciło kilka powoli przemieszczających się księżyców, a każdy był innej wielkości i koloru.

 

Nagle ich oczom ukazały się niezidentyfikowane obiekty latające, świecące oraz wydające dziwaczne, melodyjne dźwięki, a mające rozmiary ciężarówek i kształt makaronu różnego rodzaju. Dziwne, tajemnicze przedmioty, których liczbę obserwujący ludzie oszacowali na około dwadzieścia trzy, dały niezwykły pokaz muzyki i tańca na tle usianego gwiazdami oraz mgławicami nieboskłonu, po czym pofrunęły za las wyznaczający horyzont, znikając tak samo szybko i niepostrzeżenie, jak się pojawiły. Całe to niecodzienne zdarzenie trwało przez około dwadzieścia dwie minuty.

 

Kiedy widowisko się skończyło, kuzyni przeszli z balkonu do salonu, gdzie stał telewizor, kanapa, fotele, krzesła, stół, meblościanka, pufy, szafa oraz trzy duże rośliny doniczkowe, spośród których jedna była wysoka na jeden i pół metra, a dwie pozostałe - na metr i około dziewięćdziesiąt centymetrów.

 

Nagle mężczyźni spostrzegli, że w ciągu kilku ostatnich sekund nastąpił koniec kolejnego starego świata. Następny z nowych światów był inny i lepszy. Wyglądał jak pogranicze życia codziennego oraz snu. Miał też w sobie coś z gier komputerowych i teledysków pełnych efektów specjalnych. Noc się skończyła, a na jej miejsce nadszedł słoneczny, pogodny poranek. Gość i Gospodarz poszli w stronę drzwi wyjściowych, znajdujących się za przedpokojem oraz korytarzem, a prowadzących do otaczającego dom ogrodu.

 

Proces kończenia się świata ciągle jeszcze trwał. Co jakiś czas, granica rzeczywistości zmieniała swoje położenie nawet o tysiące kilometrów.

 

— Czy za tymi drzwiami jest jeszcze ten świat, czy już inna, lepsza, alternatywna rzeczywistość? — spytał zaciekawiony i podekscytowany Gość.

— Nie. Jeszcze ten świat. Następny i idealniejszy wymiar jest dopiero za lasem, który widać na horyzoncie — odpowiedział Gospodarz, lekko śmiejąc się.

 

Koniec.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Dekaos Dondi 26.09.2020
    Piotrek P. 1988→Nie chciałbym wciąż się powtarzać, ale nadal na zniżasz lotów, np na rybie w kształcie kanapki z owocami morza:)
    Przeczytałem wolno, by być dłużej w tym świecie:)↔Pozdrawiam:)↔5
  • Piotrek P. 1988 27.09.2020
    Dziękuję za klimatyczny komentarz i ocenę. Lubię w mojej wyobraźni oraz w opowiadaniach latać w miarę wysoko. Mam w planach opowiadania zarówno pisane według ułożonych planów, jak i takie, w których zamierzam nawet jeszcze bardziej puścić wodze fantazji :-). Pozdrawiam :-)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania