kwiat

kiedyś przekwitnie ostatni z kwiatów,

szturchnięty łagodnym powiewem wiatru,

rzuci się bezwładnie ku zapomnieniu,

 

wtedy wreszcie zmrużę wyschnięte oczy,

a zwiędłe płatki zaścielą popękaną ziemię,

otworzę pięści, wszak zbrzydło mi już staranie,

porzucę swój bój i ciebie również porzucę,

 

a choć przed nim opadło już wiele,

to upadek właśnie tego opiszę,

albowiem to ostatni kwiat mojej nadziei.

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (6)

  • Grafomanka 10 miesięcy temu
    oj tam, oj tam...
  • ian coolmer 10 miesięcy temu
    doceniam wyrozumiałe i konstruktywne słowa, dziękuję za komentarz:)
  • piliery 10 miesięcy temu
    Jakoś.... nie przekonuje mnie.
  • ian coolmer 10 miesięcy temu
    pozwolę sobie spytać, czy całość?
    miałem problem z zakończeniem i rzeczywiście troszkę niezgrabnie je przyciąłem.
  • piliery 10 miesięcy temu
    ian coolmer Ostatni kwiat nadziei - czy to jest rzeczywiście nadzieja? Oczekiwałbym, że to co jest ostatnie, powinno być pielęgnowane , chronione. tymczasem dostrzegam oczekiwanie na moment, kiedy się wszystko skończy. To raczej zwątpienie.
  • ian coolmer 10 miesięcy temu
    dubito ergo cogito, cogito ergo sum.

    nadzieja rozwarstwia się na wiele życiowych płaszczyzn jak mniemam. jej kondycja (opisana w tekście) nie musi determinować wszystkich na raz.

    (całe szczęście) nikt nie czeka na koniec, prędzej godzi się odpuścić coś co raz za razem przynosi zawód.
    pozdrawiam!

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania