kwiat
kiedyś przekwitnie ostatni z kwiatów,
szturchnięty łagodnym powiewem wiatru,
rzuci się bezwładnie ku zapomnieniu,
wtedy wreszcie zmrużę wyschnięte oczy,
a zwiędłe płatki zaścielą popękaną ziemię,
otworzę pięści, wszak zbrzydło mi już staranie,
porzucę swój bój i ciebie również porzucę,
a choć przed nim opadło już wiele,
to upadek właśnie tego opiszę,
albowiem to ostatni kwiat mojej nadziei.
Komentarze (6)
miałem problem z zakończeniem i rzeczywiście troszkę niezgrabnie je przyciąłem.
nadzieja rozwarstwia się na wiele życiowych płaszczyzn jak mniemam. jej kondycja (opisana w tekście) nie musi determinować wszystkich na raz.
(całe szczęście) nikt nie czeka na koniec, prędzej godzi się odpuścić coś co raz za razem przynosi zawód.
pozdrawiam!
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania