Kwiat wiśni

Nigdy nie myślałem o miłości.

 

Byłem w wielu związkach z dziewczynami, jednak umawiałem się z nimi głównie z litości. Nie umiem odmawiać i to jest moją wadą. Jednak z tą wadą spróbowałem na prawdę wielu ciekawych rzeczy w życiu.

 

Mam jednego przyjaciela, nazywa się Hitoshi. Jego imię piszę się przez znak słowa "delikatny"*, co idealnie odzwierciedla jego osobę. Jest cichy i wrażliwy, czasem mam wrażenie, że urazić może go badawczy wzrok trzech babć, siedzących na ławeczce przed całodobowym, które zobaczą jak trzymamy się razem za ręce. Jesteśmy najlepszymi i jedynymi przyjaciółmi dla siebie, w dodatku znamy się od piaskownicy, więc nie uznaję, że okazywanie sobie odrobiny czułości jest czymś dziwnym. Zwłaszcza, że on tego aktualnie potrzebuje.

 

Matka Hitoshi'ego popełniła samobójstwo zaledwie tydzień temu, a jego ojciec tak jakby się załamał. Pił codziennie, w nocy chodził do klubów. Wywalono go z pracy, w dodatku nie chodzi do sklepu po nic poza alkoholem. Sam Hitoshi bardzo źle to zniósł. Był środek wiosny, a on nadal na mundurek zakładał sweter, więc domyśliłem się, że mógł się samookaleczać, albo być przedmiotem wyładowania stresu dla ojca. W dodatku, pomimo że zbliżały się egzaminy semestralne**, zaczął przesypiać lekcję za lekcją, nie zważając na uwagi nauczyciela.

 

To fakt - martwię się o niego. Dlatego przygarnęliśmy go z rodzicami i pozwoliliśmy nazywać nasz dom jego domem. Nasza rodzina stała się praktycznie rodziną zastępczą dla Hitoshi'ego. Nie mieliśmy przed sobą tajemnic, a przynajmniej tak mi się zdawało.

 

- Wróciłem - powiedziałem, po wejściu do domu. Mama wyszła mi na powitanie, jednakże na jej twarzy malował się strach.

 

- Akihiko! - krzyknęła, w jej oczach pojawiły się łzy. Jednak zamiast cokolwiek wyjaśnić, krzyknęła: - Idź na most ratować Hitoshi'ego... proszę...

 

Na samą myśl, że cokolwiek mogło się stać temu delikatnemu jak płatki kwiatu wiśni chłopcu, ścisnęło mnie od środka. Zostawiłem obciążającą moje ramię torbę i pobiegłem na jeden z Jokohamskich mostów. Skąd wiedziałem na który iść? Proste - był jeden most, nad którym pierwszy raz się spotkaliśmy, nad którym pierwszy raz się pokłóciliśmy, a potem pogodziliśmy. Nad którym płakaliśmy, śmialiśmy się. A on? On zawsze był wierny wspomnieniom, przychodził na ten most co wieczór. Most Tsurumi Tsubasa.

 

Dotarłem na miejsce zdyszany. Z początku nie widziałem go - zlewał się z tłem. Lecz później, ujrzałem niskiego blondyna, stojącego za barierkami mostu. Wstrzymałem oddech. Podbiegłem do niego, jednak on puścił się rury, by spaść wprost do oceanu. Nie mogłem na to pozwolić. Zanim było za późno, udało mi się złapać nadgarstek Hitoshi'ego. Dopiero wtedy przyciągnąłem uwagę innych przechodniów, jednak oni nie zbyt wykazywali chęć pomocy. Stali przerażeni. Trzymałem chłopaka, jednak moje mięśnie nie były na tyle silne, by móc dalej tak trwać.

 

- Hitoshi... Proszę cię, złap się barierki - powiedziałem będąc na granicy płaczu. Nie chciałem, by odchodził. Chciałem go przytulić, powiedzieć, że wszystko będzie dobrze i aby się nie przejmował, bo jestem przy nim.

 

Wtedy blondyn złapał się barierki. Byłem tak szczęśliwy. Pomogłem mu się podciągnąć i przejść przez barierkę. Ludzie nas otaczający zaczęli klaskać i gratulować. Ja przytuliłem do siebie chłopaka, który zaczął lekko płakać. Głaskałem go po plecach.

 

- Hitoshi, spokojnie, jestem z tobą - powiedziałem, odsuwając go od siebie. Zdezorientowany blondyn popatrzył się na mnie zdziwiony, jednak zanim zdążył cokolwiek powiedzieć, złączyłem nasze usta w krótkim pocałunku. Pocałunku, porównywalnym delikatnością z muśnięciem skóry przez opadające płatki kwiatów wiśni.

 

W tle słychać można było piski i oklaski, jednak nie to było najważniejsze.

 

Nigdy nie myślałem o miłości, jednak to, co czułem do Hitoshi'ego, najwyraźniej nią było.

 

*W języku japońskim, imiona zapisuje się za pomocą kanji, czyli znaków, z czego każdy z nich oznacza dane słowo (w tym przypadku jest to 均 - delikatny)

**Japońska edukacja różni się tym od polskiej, że na koniec każdego semestru uczniowie piszą egzamin z każdego przedmiotu z dotychczas przerobionego materiału

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (9)

  • indri 21.01.2020
    Mimo wszystko "tradycyjne" historie damsko - męskie są przyjemniejsze. Tu nie można nawet powiedzieć, że rzecz kończy się happy endem.
  • sisi55 21.01.2020
    Wydaję ci się, że są przyjemniejsze bo może nie czytałeś jeszcze czegoś dobrego.
  • betti 21.01.2020
    na prawdę - naprawdę

    ''Byłem w wielu związkach z dziewczynami, jednak umawiałem się z nimi głównie z litości.'' - kto kogo żałuje, niech go w d. pocałuje. Pewnie ta ''litość'' była im do życia tak potrzebna jak oddychanie. xd

    Śmieszny tekścik.
  • Pan Buczybór 21.01.2020
    *przymiotniki od nazw miast piszemy z małej litery
    *myślę, że przy odmianie imienia Hitoshi apostrof jest zbędny
    *czwarty akapit od końca - powtórzenie "barierki"

    taaa, oczywiście to musieli być geje. Historia ogólnie dość schematyczna, narrator jakby wyprany z emocji - lepiej by się tu sprawdziła narracja trzecioosobowa.
    A tak btw - Betti, Bogumił - gratuluję merytorycznych komentarzy.
  • betti 21.01.2020
    Pilnuj swoich komentarzy, ja do twoich nie zaglądam.
  • indri 21.01.2020
    A co masz w nim niemerytorycznego? Nie jestem panem od polskiego i g. mnie obchodzą orty i stylistyka. Zakładam że tu każdy potrafi pisać i czytać. Analfabetyzm dawno zlikwidowano. Mnie interesuje treść.
  • Bajkopisarz 21.01.2020
    „jednak umawiałem się z nimi głównie z litości. Nie umiem odmawiać i to jest moją wadą. Jednak”
    2 x jednak
    „Jego imię piszę się przez znak słowa "delikatny"*, co idealnie odzwierciedla jego”
    2 x jego
    „jednak oni nie zbyt wykazywali chęć pomocy”
    nie wykazywali zbytnio

    Ten wycinek większej całości może i nie jest zły, ale niestety jest tylko wycinkiem. Historia nie ma początku i nie ma końca, jest opowiedziana od środka i na środku się kończy. O bohaterach wiemy za mało, żeby im kibicować lub ich nie lubić, pozostaje życzliwa neutralność. Czy Hitoshi by spadł, czy nie – ten aspekt nie angażuje emocjonalnie.
    Zdecydowanie do uzupełnienia, żeby oprócz kadłubka pokazały się też rączki, nóżki i może nawet świński ryjek.
  • Puchacz 21.01.2020
    No widzisz jak fajnie trafiłeś?
    Wal orty, pisz z góry na dół, śmiej się z gramatyki, bo my tu na portalu literackim patrzymy tylko na treść :)
    Czyli portal dla nieuków, ale z treścią :)
    Bucz ma rację z błędami, a Bajkopisarz z oceną fabularną tekstu.
  • sisi55 21.01.2020
    Eh, nie czułem napięcia gdy to czytałem. Nie zrobiłoby mi się nawet przykro z powodu śmieci bohatera, co pokazuje tylko, że nie przedstawiłeś ich w ciekawy sposób. Sama fabuła nie jest zła, ale wszystko dzieje się za szybko, żeby można było się wczuć.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania