Labirynt

Stałem pośrodku dużego i chłodnego pomieszczenia. Wszędzie tylko ciemność. Nie miałem zielonego pojęcia, gdzie byłem. Słyszałem oddechy, czułem na sobie miliony spojrzeń. Złe myśli, złe intencje, moje serce to podejrzewało, ale sam nie wiedziałem, co mam myśleć. Wsadziłem od niechcenia rękę do kieszeni, rozglądając się wokoło, a pikawa waliła jak młotem. Poczułem coś w dłoni, wyjąłem to, ale nic widziałem. Pomacałem to rękami z zapartym tchem, aż wysnułem wniosek, że to mosiężny klucz. Co się, kurwa, dzieje? - pomyślałem.

Zrobiłem krok do przodu, coś zaskrzypiało. Nie wiedziałem, czy to podłoga, czy jakieś drzwi, ale zaniepokoiło mnie to jak cholera. Czułem, że to się nie może dobrze skończyć.

- Halo! - krzyknąłem. Przerażenie.

Echo odbiło się od ścian, pomieszczenie było więc puste. Byłem w nim tylko ja, a jednak czułem, że ktoś jest tam ze mną, obserwuje mnie, ostrzy zęby. Dyszałem ciężko, marzłem, coś było ze mną nie tak. Zrobiłem kilka kroków, wystawiając ręce przed siebie. Nie chciałem przecież rozwalić sobie nosa o jakąś ścianę.

Wzrok przyzwyczajał się do ciemności. Mrugnąłem parę razy i zobaczyłem jakieś pięć metrów przed sobą drzwi. Odetchnąłem z ulgą i szybko do nich podbiegłem. Chwyciłem za klamkę i włożyłem klucz. Wszedłem do środka, albo na zewnątrz, trudno ocenić. Było tak samo zimno, tak samo duszno, a otaczała mnie niezmącona cisza i pusta przestrzeń. Wtedy dopiero zaśmiałem się w duchu i pomyślałem, że to wszystko może być tylko zabawa urządzona przez moje dzieci. No tak, przecież to oczywiste!

- Nie chcę się w to z wami bawić! To jakaś pierdolona ukryta kamera? Millie? Jake?

Odpowiedziało tylko echo, tak jak się spodziewałem. No cóż, muszę sam znaleźć wyjście. Nie była to miła myśl, tym bardziej, że czułem na sobie masę spojrzeń. Nie, to nie była podświadomość, ja to wiedziałem, słyszałem ich oddechy. Ich. Nie wiem, czym oni byli, oni, one, czymkolwiek to było.

Wreszcie obraz rozjaśnił się. Dwie drogi przede mną, podpisane kolejno, ból i obojętność. To są jakieś jaja – pomyślałem. Wybrałem pierwszą, wszedłem w objęcia mroku. Nagle sklepienie za mną upadło i zamknęło drogę odwrotu. Hałas był ogromny, zamknąłem uszy i rzuciłem się przed siebie. Uderzyła mnie wilgoć, przeszyła na wskroś. Czułem chłód, w całym ciele chłód. Z ledwością wdychałem zimne powietrze, drażniło mi nos. Miałem dość.

Upadłem na kolana i schowałem twarz w dłoniach. Teraz pomyślicie, że jestem beksa, tchórz i cholerna ciota, ale nie. Czułem się samotny, nie pamiętałem poprzedniego dnia. Próbowałem sobie wszystko przypomnieć, ale nie mogłem się skupić. Albo po prostu zwariowałem. Moja droga właśnie się zakończyła, nie miałem sił, by iść dalej. Serce topiło się w udręce, a mózg podpowiadał: Biegnij, nie oglądaj się, jazda!

Nigdy nie byłem zwolennikiem żalu i serca. Powoli jednak zaczynałem żałować mojego wyboru. Droga – ból, to był błąd, ale wtedy nie myślałem, że będzie to działało aż tak na moją psychikę. Że stanie się coś podobnego.

Wstałem, musiałem wyjść za wszelką cenę. Ruszyłem. Opierałem się na nadziei, ona mnie prowadziła. Zdałem sobie sprawę, że to nie jest żaden żart, kiedy zobaczyłem schody, a na każdym schodku igły. To jest droga bólu, może obojętnością doszedłbym na koniec? - pytałem sam siebie, robiąc wyrzuty sumienia. Dziwne, nigdy tego nie robiłem. Wkroczyłem, poczułem ból, ale musiałem się oprzeć. Szedłem. Szedłem. I szedłem.

Schody nie miały zamiaru się skończyć. Nagle się potknąłem i upadłem. Krwawiły mi dłonie, a ból przeistoczył się w ogólne cierpienie. Zapomniałem o Millie, o Jake'u. Zapomniałem niemal wszystko, nawet języka w gębie, co nigdy mi się nie zdarzało. Droga bólu. Nie mogłem już wytrzymać, walczyłem ze słabością.

Schody nagle się skończyły. W oddali widziałem drzwi. Próbowałem się podnieść, ale moje wysiłki poszły na nic. Moje nogi odmówiły posłuszeństwa, zacząłem wlec moje ciało, a skóra ocierała o chropowatą podłogę. Ubrania. Co się z nimi stało? Byłem nagi, sam. Nagi w ciemnościach, tarzałem się w stronę jedynego wyjścia. Dłonie mi drętwiały, nóg już nie czułem, a pamięć zawodziła. Zaczynałem od nowa zastanawiać się, gdzie jestem. Millie. Jake. Już ich nie było. Teraz był tylko pusty, zimny i wilgotny korytarz z chropowatą podłogą oraz krwią, która za sobą pozostawiałem.

Zbliżyłem się do drzwi i nagle wstąpiły we mnie nowe siły. W dłoni pojawił mi się klucz, który zaginął wcześniej razem z ubraniami. Włożyłem go do dziurki i przekręciłem. Usłyszałem stęknięcie i kilka głośniejszych wdechów. Całymi siłami wstałem i rzuciłem się przez drzwi, ponownie upadając. Bałem się, cholernie się bałem. Ale nie bólu, nie tego, czy wyjdę. Bałem się, że zatracę siebie. Nie chciałem tracić swojej świadomości. Uważałem, że to gorsze, niż śmierć i nadal uważam.

Nagle nie czułem już nic, tylko pisk w uszach. Boli, ciało gardzi posłuszeństwem, z piersi wyrywa się przerażone serce. Co to za miejsce? Do dzisiaj się zastanawiam. Pisk ucichł, zastąpiły je potworne szepty. Nie rozumiałem ich, ale coraz bardziej chciałem położyć się, zasnąć i wszystko przeczekać. Życie nadzieją wciskane małym dzieciom. Coś wpychało w mą jaźń obrazy rodem z piekła. Rozpoznałem w nich znajome twarze... Śmierć, wszędzie ból i cierpienie. Droga bólu. Coś rozrywało mnie od środka, myślałem, że moje ciało zaraz pęknie i umrę w straszliwym bólu. Gryzłem się z myślami, żyłem nadzieją. Jak małe dziecko.

Pieprzyć to – pomyślałem. Wtedy musiałem to przetrwać. Czułem, że zostawiam za sobą ciekawe życie, choć go nie pamiętałem. Moje życie, które traciłem. Wspomnienia, które przepadały. Uniosłem się na łokciach, ale nagle poczułem wszystko. Przekłute stopy, rozdarta skóra na całym tułowiu, pasożyt za żebrami, poranione dłonie. Rozpłakałem się, czułem tą bezsilność. Wszystko sobie przypomniałem, a z oczy zaczęły kapać mi łzy. Nie, to nie były łzy. Szkarłatna ciecz chlupnęła kilka razy, by nagle wytoczyć się litrami spod moich powiek. Upadłem, myślałem, że ciśnienie krwi rozsadzi mi głowę. Bolała, i psychicznie i fizycznie.

Stuknąłem pięścią w ziemię. Dosyć tego mazania, wybrałem drogę bólu i muszę ją przebyć. Moje przeznaczenie, a wkrótce już tylko wspomnienie. Próbowałem iść po omacku, złe myśli jak ciernie zmuszały mnie do wrzasku. Szedłem z nadzieją i wiarą, siły większe niż ból. Choć i ten nie dawał za wygraną, byłem jak w potrzasku, ofiara, on wykańczał mnie. Znowu opadłem z sił, czułem, jak nadchodzi śmierć. Zacząłem naiwnie błagać.

- Jeszcze nie, błagam jeszcze nie teraz! - Przetarłem oczy z krwi, z powrotem zobaczyłem drzwi przed sobą, ale tylko na chwilę, bo krew znowu wylała się strumieniem. Już niedaleko. Jeszcze nie pora umierać!

Spróbowałem jeszcze raz. Resztka sił ciągnęła moje ciało, czołgałem się aż do drzwi, chwyciłem klucz i sięgnąłem do zamka. Bałem się tego, co mogłem tam znaleźć, ale przekręciłem klucz. Kurwa, zacięło się – pomyślałem. Z oczu płynęła krew zamiast łez do czasu, aż się zdeterminowałem. Szkarłatna ciecz zachlapała całą podłogę, opuściła mnie. Do dziś się zastanawiam, czemu się nie wykrwawiłem. Udało mi się podnieść, ustać na kolanach, które zaczęły mnie niemiłosiernie boleć. Droga bólu.

Udało się, przekręciłem klucz i naparłem na klamkę. Drzwi otwarły się szeroko, a ja poczułem na plecach oddech. Śmierdzący oddech. Coś mnie wepchnęło do środka, wpadłem tam, a drzwi zatrzasnęły się za mną. Nic nie widziałem, w oczy biło mi straszliwe światło. Poczułem jednak ulgę. Koszmary zostały wewnątrz, rany zaczęły się nieoczekiwanie goić. Nieopisywalne szczęście, ulga. Droga bólu? Zacząłem w to wątpić.

Oczy otworzyło mi piękno, rozszerzyło źrenice. Widziałem... tego nie da się opisać słowami, musiałbyś sam to sprawdzić. Widok ten cieszył moje oczy jak nic innego. To jest jakiś pieprzony sen? - pomyślałem, nie ufając otoczeniu. Spojrzałem na ręce, były gładkie, jak wcześniej. Powróciła mi pamięć. Millie. Jake. Nie wiedziałem, co mnie uratowało. Na moim ciele pojawiły się ubrania. Nareszcie, wygrałem.

Nagle coś mnie tknęło. Wzdrygnąłem się przeszyty chłodem. Zrobiło mi się nagle dziwnie ciepło, myślałem przez chwilę, że jest lato. Była tam górka, mały szczyt. Stanąłem na nim, był to najwyższy punkt w tym... raju. Wreszcie to zobaczyłem. Prawdziwe oblicze labiryntu życie. Pojąłem, jaka jest różnica. Dwa różne odbicia dróg dały mi znak. Po bólu nastąpiła radość, chłód i cierpienie, a potem ciepło i ulga. Czułem się wspaniale. Zrozumiałem, że tę drogę musi przejść każdy z nas. Zrozumiałem, że drogą obojętności nie doszedłbym tutaj, tylko trwał w niej w nieskończoność. Kiedy już znajdziesz się w tym labiryncie, najważniejszym miejscu w życiu, zdecyduj sam. Ode mnie masz klucz i najważniejszą z map.

Tato! - ktoś krzyknął. - Tato, zejdź!

Niech pan zejdzie!

Zobaczyłem błękitny nieboskłon. Spojrzałem w dół. Stała tam Millie, Jake, Michonne... Moja rodzina, co ja robię? Stałem wysoko, bardzo wysoko. Wygrałem – pomyślałem, przypominając sobie, co robiłem. Poczułem na plecach oddech. Śmierdzący oddech. Wygrałem.

 

"Bez poświęcenia nie ma zwycięstwa"

Tym się kierowałem, tworząc to opko. Czy jest przesłanie? Czy jest jakiś sens? Trudno mi powiedzieć, jestem w miarę zadowolony, ale czytelnicy, czyli wy, powiedzą mi więcej... :) Liczę, że jeśli to przeczytałeś do końca, to skomentujesz, wyrazisz opinię, ocenisz, skrytykujesz, albo nawet shejtujesz. ;)

Średnia ocena: 4.5  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (8)

  • NataliaO 24.06.2015
    Podmienili Cię? Nie wiedziałam, że potrafisz tak pięknie pisać zawierając nie sceny walki ale emocje, uczucia tak namacalne.
    Przeczytałam do końca chodź było ciężko.

    Dobra, ja skomentowałam ale nie krytykuje ani nie shejtuje, bo po co jak podobało mi się. Ale spoko Drassen inni Ci się wypowiedzą dosadniej. 5 :)
  • Hannah 24.06.2015
    Nie mogłam się za bardzo połapać. Początek ciekawy, w połowie czytania. byłam przekonana, że wziął LSD :x Jedyne co mi się nie podoba to to, że kiedy jest naprawdę dobry tekst to 'wyjeżdżasz' z ciotą czy kurwą. Nie mogłam ''poczuć'' tego tekstu. Rozumiem przesłanie i zgadzam się, że życie poznamy tylko kiedy przejdziemy przez ból, aby doznać radości, ale brakowało mi uzasadnienia bohatera- dlaczego wybrał tą, a nie inną drogę. ;)
  • Vasto Lorde 25.06.2015
    "Znowu opadłem z sił, czułem, jak nadchodzi śmierć. Zacząłem naiwnie błagać.

    - Jeszcze nie, błagam jeszcze nie teraz! - Przetarłem oczy z krwi, z powrotem zobaczyłem drzwi przed sobą, ale tylko na chwilę, bo krew znowu wylała się strumieniem. Już niedaleko. Jeszcze nie pora umierać! "

    Można się wczuć! Jak dla mnie, to twoje najlepsze opowiadanie :) Same plusy, nie mogę się z czymś nie zgodzić :)
  • Ronaldinho 25.06.2015
    Drassen świetne opowiadanie, skłania do refleksji, nawet jeśli nie zgadzam się z twoją tezą :)
  • Vasto Lorde 25.06.2015
    "Bez poświęcenia nie ma zwycięstwa" - piękny i mądry cytat. Często porównuje podobne do wojny. Na wojnie, mnóstwo osób przelało swoją krew, poświęcali się, aby uwolnić i uratować nie tylko swoje rodziny i bliskich, lecz cały naród i miliony istnień :]
  • Drassen Prime 25.06.2015
    Dzięki wszystkim za opinie i komentarze ;)
    Vasto - Ten cytat jest z Transformers :D
    Hannah - Tak, tego mi właśnie brakowało przy pisaniu, ale pozostawiłem to jako zwykły przypadek, no i sorki za przekleństwa i tak dalej, ale chciałem ukazać, że to się dzieje we współczesności, dzieje cały czas ;)
    NataliaO - A jakoś mnie tak natchnęło ostatnio na te mądre teksty :)
    Ronaldinho - Nie zgadzasz się... Można wiedzieć, jaka jest twoja teza? Bo jestem ciekawy...
  • J.J Leto 09.07.2015
    Brzmiało melodramatycznie. Jednak miałeś w tym wszystkim dobrze utworzoną postać zagubionego człowieka. Człowieka szukającego swojej drogi. Brakowało mi spójności. Początek mnie zagubił. Odnalazłem się dopiero tu.
    "Nigdy nie byłem zwolennikiem żalu i serca... "
    Zgodzę się z Małgośką, że masz w tym opowiadaniu uczucia.

    Treść faktycznie ma skłonności do refleksji.
    Ocena 5
  • ausek 06.02.2016
    Opowiadanie wciągające, a emocje dało się wyczuć wręcz namacalnie. Prowadzisz czytelnika za rączkę i przedstawiasz swoją wizję tak sprytnie, iż zapewne każdy odczytuje tekst na swój sposób, znajdując w nim drobne poszlaki, sugestie, a koniec i tak zaskakuje. Świetny tekst. :) 5

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania