Łachmaniara spod lasu → yanko wojownik 1125
Z dala od wsi, blisko lasu, stała chata samotna. Gałęziami i trzciną kryta, mchem uszczelniana. Z piecem z kamieni, łączonych gliną.
Tu samotnie mieszkała, stara Łachmaniara, bez Boga żyjąca. Z kawałka ziemi korzeniom krzaków wyrwanej, żyjąc. Z tego, co jej tam wyrosło i tym, co z lasu przyniosła.
Nie jak każdy człowiek, od świtu do zmierzchu, tylko nocą, uprawiała pole. Zaostrzonym drągiem, hartowanym w ognisku.
Biegała między chałupą, lasem i polem. Podkładała drew do pieca, żeby się grzało w chacie, w kotle coś ważąc.
Wpadała do chaty, podkładała drew, gnała w las, znów do chaty i na pole, znów do chaty i tak przez całą noc.
Dym do zagród dochodził, gdzie prawi mieszkali i bogobojni, drażniło to, jak kto w nocy z chałupy wyszedł za potrzebą albo powietrza zaczerpnąć, bo w chatach było skisłe.
Dym tak każdego wieczora z komina chaty wychodził, całą noc i jeszcze trochę rankiem, to drażniło z daleka.
Wiadomo było czyj to dym.
Łachmaniara, nocą robiła zawsze, teraz nocą siała.
Ech, jak ona drażniła odmiennością...
- Przyszli.
Tego wieczoru dym był gdzie indziej.
Przy ogniu ręce grzali, słabe było widowisko, szybko zdechła.
W noc przed tym, jak ją zabrali, zdążyła zasiać dziką kapustę i coś jeszcze, co z lasu przywlokła.
Chwast w dzień rośnie, nocą zasiane szybciej kiełkuje i chwast wyprzedza.
Szóstego dnia, szóstego miesiąca roku o szóstej według wskazania słonecznych zegarów - zeszło i szybko podrosło.
Rogate łby niewykształcone do końca, pośród dzikiej kapusty, spoglądały, to w przód, to w bok, po sobie nawzajem i po kapuście.
Komentarze (22)
Eee - pewnie to Fan.
Pozdrowienia dla Autora
Dziwnie to brzmi, jakby z innej epoki opowieść bez zapisu uprzedniego.
Ktoś tak zalatuje tym stylem. Zaczekam z typowaniem. ?
PS, nie zgadnęli
A może właśnie? Czasami jak czymś ziemia nasiąknie, to i diabły wyrosną, zaś. Może nawet ^^^ sztuk:))
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania