ŁAGODNA. ŁATWA
Łagodna. Łatwa. I myśl tak o niej nawet,
gdy spodziewana przychodzi z nagła.
Wyschnięta w gorączce Starucha.
Albo Pani nadobna, smagła.
Brzęczy bransoletami. Niecierpliwa.
Szepcze coś obcą mową.
Ociągasz się, a Ona raz, drugi,
zamacha ci kosą nad głową.
Śmierć jest łatwa. I łagodna.
Przybywa we śnie. Zapomnieniu.
Często przed brzaskiem.
We mgle. Cieniu.
- Nie szamocz się - szepcze już z oddali.
- To już się stało. Nic cię nie ocali..
Śmierć jest trudna. Gwałtowna.
I najbardziej wtedy, gdy usadowi się u wezgłowia.
Nocą wstaje. Krąży wokół zsinialego tułowia.
Albo pomlaskuje i ze snu cię wybudza.
Wznosisz ku niej wzrok, a Ona:
- Uspokój się, to nie teraz..
- To nie ten czas..
- Porozmawiamy jeszcze nie raz..

Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania