Poprzednie częściLas który pamięta

Las który pamięta 4

Rozdział 4

 

Sofia leżała na zimnej, wilgotnej ziemi, jej ciało drżało zarówno z zimna, jak i ze strachu. Świadomość, że była więźniem lasu, była jak ciężki głaz spoczywający na jej piersi. Każdy oddech wydawał się walką, a każde poruszenie nóg przypominało jej, że była na łasce sił, których nie rozumiała. Niebo nad nią było ciemne, choć księżyc świecił jasno, jego światło odbijało się w srebrzystych liściach drzew, które otaczały ją niczym mur.

Głęboko w sobie wiedziała, że nie była sama. Cisza lasu była zbyt głęboka, zbyt nienaturalna. Czuła, jakby coś obserwowało ją zza drzew, jakby cień miał oczy, a wiatr szeptał jej imię. Sofia zmusiła się, by wstać, jej dłonie zacisnęły się w pięści, a serce biło w jej piersi niczym młot.

Postanowiła ruszyć przed siebie. Każdy krok w gęstym lesie wydawał się jej testem odwagi. Korzenie drzew wystające z ziemi zdawały się celowo próbować jej przeszkodzić, a liście pod stopami szeleściły z każdym ruchem, zdradzając jej obecność. Każdy dźwięk przyprawiał ją o gęsią skórkę, a jej wyobraźnia malowała przed nią obrazy potworów kryjących się w cieniu.

Po godzinie wędrówki dotarła do miejsca, które wyglądało inaczej. Drzewa tutaj były jeszcze wyższe, ich korony tak gęste, że księżycowe światło ledwo przedzierało się przez gałęzie. Powietrze było cięższe, a ziemia pod jej stopami zdawała się pulsować jak żywe ciało. W samym środku tej dziwnej polany znajdował się ogromny kamień, pokryty starożytnymi inskrypcjami, które Sofia nie mogła zrozumieć.

Zbliżyła się ostrożnie, czując dziwną mieszaninę fascynacji i strachu. Dotknęła powierzchni kamienia, a chłód przeszył ją aż do kości. W tym momencie poczuła coś dziwnego – jakby jej umysł został na chwilę wyciągnięty z jej ciała. Przed jej oczami pojawiły się obrazy: ludzie biegnący przez las, ich twarze pełne przerażenia, krzyki odbijające się echem w jej głowie. Zobaczyła, jak coś ich ściga – cień o kształcie człowieka, ale z oczami jarzącymi się niczym ogień.

Sofia odskoczyła od kamienia, próbując złapać oddech. Jej ciało drżało, a dłonie były zimne i spocone. "To niemożliwe," pomyślała, próbując zracjonalizować to, co właśnie zobaczyła. Ale las nie dawał jej czasu na zastanowienie. Usłyszała za sobą trzask gałęzi. Obróciła się gwałtownie, ale niczego nie zobaczyła. Mimo to, wiedziała, że coś się zbliżało.

-Sofia... – głos, cichy i przepełniony echem, rozbrzmiał w powietrzu. Był delikatny, niemal melodyjny, ale jednocześnie zimny i pozbawiony życia.

-Kto tam? – krzyknęła, starając się, by jej głos zabrzmiał pewnie, choć jej wnętrze było przepełnione paniką.

Nie otrzymała odpowiedzi, ale cisza, która nastała, była jeszcze gorsza. Zrobiła kilka kroków w tył, nie spuszczając wzroku z ciemności między drzewami. Nagle z cienia wyłoniła się postać – wysoka i chuda, jej ciało zdawało się być zrobione z dymu, a oczy świeciły złowrogim blaskiem.

-Ostrzegałem cię – powiedziała postać, a jej głos wydawał się jednocześnie dobiegać z jej ust i zewsząd wokół. – Las nie wybacza.

Sofia poczuła, jak jej nogi odmawiają posłuszeństwa. Chciała uciekać, ale jej ciało było jak sparaliżowane. Postać zaczęła się zbliżać, a każdy jej krok zdawał się powodować, że ziemia pod nią drżała.

-Czego ode mnie chcesz? – wykrztusiła w końcu, czując, że łzy napływają jej do oczu.

-To nie ja chcę. To las. Ty go naruszyłaś, a teraz musisz zapłacić cenę.

Sofia nie rozumiała, co to miało znaczyć. Zaczęła się cofać, ale nagle poczuła, jak jej plecy uderzają w coś twardego. Obróciła się i zobaczyła kolejny kamień, podobny do tego, który wcześniej dotknęła. Tym razem inskrypcje na jego powierzchni zaczęły świecić, a ziemia pod jej stopami zaczęła się poruszać.

-Nie! – krzyknęła, próbując się odsunąć, ale było już za późno. Ziemia zapadła się pod nią, a ona poczuła, jak jest wciągana w dół. Krzyki uwięzły jej w gardle, gdy ciemność ją pochłonęła.

 

Sofia ocknęła się w miejscu, które wyglądało jak inny świat. Niebo było czerwone jak krew, a ziemia czarna i spękana. Wokół niej unosiła się mgła, a w powietrzu czuć było zapach siarki. Zrozumiała, że nie była już w lesie, ale w miejscu, które przypominało najgorsze koszmary. W oddali widziała ruiny, które wyglądały jak dawno opuszczone miasto.

Postanowiła ruszyć w ich kierunku, choć każdy krok był bolesny, a każdy oddech wydawał się ją osłabiać. Gdy dotarła do pierwszych ruin, zauważyła, że były one pokryte symbolami podobnymi do tych na kamieniach w lesie. Czuła, że to miejsce było powiązane z lasem, ale nie rozumiała, w jaki sposób.

W jednej z ruin znalazła coś, co wyglądało jak stary dziennik. Otworzyła go ostrożnie, a strony były kruche i niemal rozpadały się w jej dłoniach. Zaczęła czytać:

"...Przeklęty las. Nie możemy uciec. Każda próba kończy się porażką. On zawsze nas znajduje. Nie ma ucieczki. Jedyną nadzieją jest zrozumienie jego żądań..."

Sofia poczuła, jak strach ściska jej gardło. Zamknęła dziennik i rozejrzała się, czując, że ktoś ją obserwuje. Nie myliła się. W cieniu ruin zobaczyła postać – tym razem była to kobieta, ta sama, którą spotkała wcześniej w lesie.

-Myślałaś, że możesz uciec? – zapytała kobieta, jej głos był pełen kpiny. – Nikt nie ucieka.

-Czego chcesz? – zapytała Sofia, czując, że jej głos drży.

-To nie ja chcę. To las. Ale może jest sposób, byś mogła przeżyć.

Sofia spojrzała na nią z nadzieją.

-Jak? Powiedz mi, co mam zrobić.

Kobieta uśmiechnęła się tajemniczo.

-Wszystko ma swoją cenę. Pytanie brzmi, czy jesteś gotowa ją zapłacić?

Sofia poczuła, jak jej serce przyspiesza. Wiedziała, że nie miała wyboru. Jeśli chciała przeżyć, musiała dowiedzieć się, czego chciał las i zrobić wszystko, by go zadowolić. Ale głęboko w sobie wiedziała, że cokolwiek to było, nie będzie łatwe ani bezpieczne.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania