Latarnik

Nieprzenikniona mgła opadła na cały port jeszcze przed północą, przesłaniając linię horyzontu, przez co fiordowe wybrzeże ginęło z każdym kolejnym metrem w głąb morza. Delikatna mżawka konstruowała kryształowe krople wody na oknach. Taka nieprzyjemna pogoda na zewnątrz jedynie potęgowała moje zadowolenie wynikające z pobytu w ciepłym i przytulnym pomieszczeniu na samej górze latarni morskiej. Gdy niebo przeszył oślepiający piorun, postanowiłem zamknąć oczy, spróbować w końcu usnąć.

Chrapanie dobiegające z łóżka po drugiej stronie pokoju dosyć skutecznie utrudniało mi odpoczynek. Niechętnie zwlokłem się ze starej kanapy. Przez chwilę rozmyślałem nad życiem latarnika. Czy to moje przeznaczenie? Być więźniem wieży wznoszącej się ponad skaliste wybrzeża Grimstad tylko dlatego, że przygarnęła mnie rodzina z taką tradycją?

Jestem im coś przecież winien. Muszę zacisnąć zęby, w sumie nie mam żadnego innego pomysłu na życie.

Błądziłem wzrokiem wśród ciemności, zaraz jednak wyłowiłem z nich mojego przybranego „ojca”. Zawsze powtarzał: „Kyrre, jesteś dla mnie jak syn. Nie zapominaj o tym”. Złote serce starego latarnika niejednokrotnie zawstydzało mnie ogromem swojej miłości, nieskalanej dobroci wobec obcego, porzuconego na pastwę losu przybłędy. To dla mnie prawdziwy dar - trafiłem pod skrzydła poczciwego człowieka, znanego w całym Grimstad jako szlachetny i uczciwy Norweg.

Nigdy nie byłem aniołem, ale uczuć, które zostały mi przez niego okazane oraz mądrości dającej szansę na lepsze „jutro”, nie zapomnę aż do końca swego życia. Chcę być taki jak on.

Kiedy niebo rozdarła kolejna błyskawica, ostrożnie podniosłem się z łóżka. Najciszej jak tylko potrafiłem, ruszyłem schodami w dół. Trudno powiedzieć, po co. Może chciałem wyjrzeć na zewnątrz, aby poczuć na własnej skórze oznaki nadciągającego sztormu? Bez namysłu pokonywałem kolejne stopnie, aż dotarłem na parter. Przekręciłem zamek, a następnie pociągnąłem do siebie ciężkie metalowe drzwi. Zimny podmuch wiatru przeszył całe moje ciało. Niewinna mżawka zamieniła się w coraz bardziej natarczywy deszcz, którego krople uderzały z całą mocą w ziemię, zostawiając w niej niewielkie wgłębienia.

W tej chwili przypomniałem sobie opowieść Larsa, który wspominał, że właśnie w taką pogodę działa Skygge, czyli najgroźniejszy, najbardziej enigmatyczny norweski porywacz ostatnich lat. Co gorsza wszystkie jego ofiary były mieszkańcami Grimstad.

Kiedy zimno zaczęło być naprawdę dokuczliwe, z powrotem zamknąłem drzwi. Wtedy poczułem, jak klapa w drewnianej podłodze nieco się uniosła. Stary latarnik nigdy nie pozwalał mi schodzić do piwnicy. Nigdy też nie złamałem jego rozkazu. Miałem zignorować całą sytuację, gdy klapa poruszyła się po raz wtóry.

Przerażony złapałem za klamkę. Wahałem się przez chwilę, ostatecznie jednak pociągnąłem ją do siebie. Natychmiast dopadł mnie ledwo wyczuwalny zapach siarki. Patrzyłem w ocean ciemności, do którego prowadziły stare drewniane schody. Postanowiłem zejść na dół i raz na zawsze dowiedzieć się, dlaczego latarnik zabraniał mi wchodzić do piwnicy. Przez roztargnienie, a może adrenalinę, kompletnie nie myślałem o braku światła. Mrok mieszał się z coraz intensywniejszym zapachem siarki. Kiedy minęła cała wieczność, dotarłem do celu. Wtenczas sala, w której się znajdowałem, rozbłysła dziesiątkami świateł.

Poczułem, jak nogi się pode mną ugięły. Powoli opadłem na schody. Przed oczami miałem laboratorium. Ostrożnie podszedłem do podłużnego stołu pod ścianą. Leżały na nim przeróżne probówki z różnobarwnymi cieczami, ostre narzędzia, takie jak noże czy tasaki, zapisane notesy i cała masa strzykawek. Uniosłem nieco głowę i ujrzałem tablicę zawieszoną na ścianie. Przyczepione do niej były wycinki z gazet. Wszystkie dotyczyły Skygge…

– Złamałeś obietnicę, Kyrre.

Ciarki przeszły mi po plecach, na czole wystąpiły pierwsze kropelki potu.

– Ojcze, po co ci te wszystkie rzeczy? - pytałem. Doskonale wiedziałem, chciałem jednak, aby zaprzeczył.

– Wiesz przecież. Pamiętasz, że zawsze mówiłem o tobie jak o własnym dziecku? – Zdziwiony kiwnąłem głową. – Zaraz dołączysz do rodziny.

– Jakiej rodziny!?

– Tej, którą przez tyle lat misternie budowałem.

Stałem jak wryty, zupełnie niezdolny do ruchu. Nagle poczułem na swym ramieniu czyjąś dłoń. Ostrożnie się odwróciłem. Patrzyłem w oczy potwora. Potwora, który kiedyś był człowiekiem. Za nim stało kilkanaście kolejnych.

Traciłem przytomność, gdy dobiegły mnie ostatnie słowa latarnika:

– Witaj w rodzinie, Kyrre.

 

Zapraszam na moją stronę internetową:

https://kakarottoopowiadan.wixsite.com/kakarotto

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 11

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (25)

  • Adam T 09.03.2017
    Mało jest na opowi ciekawych horrorów. Czytając Twój tekst, przypomniałem sobie mimowolnie doktora Satana z Domu tysiąca trupów - ta dziwna "pracownia", narzędzia, potwory :))Ciekawa historia, szkoda, że taka krótka. Trochę mało tej grozy w grozie, ale warsztat Twój mi się spodobał, widać, że poważnie traktujesz siebie i czytelnika :) Pięć
  • Kakarotto 09.03.2017
    Dziękuję serdecznie :)
  • Marian 09.03.2017
    Ogólnie tekst jest OK, ale Adam T ma chyba rację, bo "trochę mało tej grozy w grozie".
    "trafiłem pod skrzydła poczciwego człowieka, znanego w całym Grimstad jako szlachetnego i uczciwego Norwega" - tu chyba jest błąd. Według mnie zwrot "znanego jako" wiąże się z mianownikiem. Czyli powinno być: "trafiłem pod skrzydła poczciwego człowieka, znanego w całym Grimstad jako szlachetny i uczciwy Norweg".
  • Kakarotto 10.03.2017
    Marian, masz rację. Dzięki za uwagę i komentarz :)
  • Anonim 09.03.2017
    mało grozy, bo to początek, na pewno początek i będzie kontynuacja, i całe mnóstwo wszelakich potworów, i wtedy będzie strasznie..
  • Marian 10.03.2017
    No, to czekam z niecierpliwością :-)
  • Kakarotto 10.03.2017
    Hmm, nie miałem w zamiarach kontynuować tego opowiadania, ale to chyba nie najgorszy pomysł. Na pewno o tym jeszcze pomyślę ;)
  • motomrówka 10.03.2017
    Kakarotto, ty weź nie ściemniaj, że masz 16 lat :) Który szesnastolatek tak pisze :) To znaczy, fajnie to napisałeś, choć ja bardziej trzewiolubna jestem, gore i te inne, wiesz :)) Ale Piątkówna jestem :D
  • Kakarotto 10.03.2017
    Haha, 16 lat, niecałe dwa miesiące i 1,89m wzrostu :D Taki jestem "wyjątkowy". Niemniej dziękuję za tak miły komentarz :)
  • detektyw prawdy 10.03.2017
    uwielbiam twoje opowiadania
    5
  • Krystian244 10.03.2017
    Podpinam się
  • Kakarotto 10.03.2017
    Dziękuję :) Bardzo mi miło
  • Julsia 10.03.2017
    Bardzo mi się podoba sposób w jaki piszesz :) 5
  • Kakarotto 11.03.2017
    Dziękuję :)
  • zaciekawiony 11.03.2017
    Główne pytanie: czym zajmuje się latarnik? Robi sobie drzemkę w czasie burzliwej, mglistej nocy?

    "Nieprzenikniona mgła opadła na cały port(...) przez co fiordowe wybrzeże ginęło z każdym kolejnym metrem w głąb morza" - to znaczy? Bez mgły grunt pod wodą byłby równie dobrze widoczny na dużej głębokości?

    "potęgowała moje zadowolenie wynikające z pobytu w ciepłym i przytulnym pomieszczeniu na samej górze latarni morskiej." - w trakcie czynności wkładania kawałków kartofli wgłąb otworu jamy ustnej, zwanej kolacją? Wyszło bardzo bezosobowo.

    "Rzuciłem na okiem na starego drzemiącego mężczyznę. Błądziłem wzrokiem wśród ciemności, zaraz jednak wyłowiłem z nich mojego przybranego „ojca”." - no to rzucił okiem czy błądził wzrokiem? Wychodzi na to, że albo dwa razy opisałeś to samo albo chodziło o dwie różne osoby, starego mężczyznę i jeszcze przybranego ojca.

    "Wtedy poczułem, jak klapa w drewnianej podłodze nieco się uniosła." - pod wpływem czego? Jeśli nieco uniosła się klapa na której stał (bo inaczej by tego nie poczuł) musiała to być niezła siła, ale ostatecznie nic tego nie tłumaczy.

    Pomysł całkiem niezły, choć wypadałoby to jeszcze nieco dopracować, zawiązanie wątku i jego rozwiązanie następuje za szybko, trochę zbyt łatwo się przez to domyśleć zakończenia.
  • Kakarotto 11.03.2017
    Drogi zaciekawiony,
    na początek chciałbym Ci bardzo podziękować za przeczytanie mojego opowiadania i poświęcenie czasu na komentarz. Pragnę również wyjaśnić kilka kwestii.

    /"Nieprzenikniona mgła opadła na cały port(...) przez co fiordowe wybrzeże ginęło z każdym kolejnym metrem w głąb morza" - to znaczy? Bez mgły grunt pod wodą byłby równie dobrze widoczny na dużej głębokości?/
    Myślę, że nie do końca zrozumiałeś to zdanie albo to ja źle je sformułowałem. Nie chodziło mi o grunt pod wodą, ale o niknące we mgle norweskie fiordy (malutkie wysepki).

    /"potęgowała moje zadowolenie wynikające z pobytu w ciepłym i przytulnym pomieszczeniu na samej górze latarni morskiej." - w trakcie czynności wkładania kawałków kartofli wgłąb otworu jamy ustnej, zwanej kolacją? Wyszło bardzo bezosobowo./
    Przyznaję, że nie jest to mistrzostwo stylistyki, niemniej zostawiam to zdanie bez poprawki.

    /"Rzuciłem na okiem na starego drzemiącego mężczyznę. Błądziłem wzrokiem wśród ciemności, zaraz jednak wyłowiłem z nich mojego przybranego „ojca”." - no to rzucił okiem czy błądził wzrokiem? Wychodzi na to, że albo dwa razy opisałeś to samo albo chodziło o dwie różne osoby, starego mężczyznę i jeszcze przybranego ojca./
    W tym miejscu masz absolutną rację. Dwa razy napisałem to samo, mój błąd.

    /"Wtedy poczułem, jak klapa w drewnianej podłodze nieco się uniosła." - pod wpływem czego? Jeśli nieco uniosła się klapa na której stał (bo inaczej by tego nie poczuł) musiała to być niezła siła, ale ostatecznie nic tego nie tłumaczy./
    Oczywiście, główny bohater, Kyrre, stał na tej klapie. Co ją natomiast podniosło? Jest to horror, na końcu nawet pojawia się coś na kształt "zombie", a zatem mamy do czynienia ze zjawiskiem wymykającym się spod spectrum "normalności". Klapa mogła się unieść na skutek działania sił paranormalnych, jak to w horrorach.

    /Główne pytanie: czym zajmuje się latarnik? Robi sobie drzemkę w czasie burzliwej, mglistej nocy?/
    Ostatecznie, usuwając jedno z dwóch niepotrzebnych zdań, problem ten staje się prawie niewidoczny. To szczegół, który nie wnosi niczego szczególnego do fabuły. W tekście nie ma wzmianki na temat latarni, a przecież mogła być na pewien czas nieczynna, u wybrzeży Grimstad mogła również funkcjonować inna, sprawniejsza. Rozwiązanie tego problemu leży w gestii wyobraźni czytelnika.

    Mam nadzieję, że poprawiona wersja bardziej Ci się spodoba. Raz jeszcze serdecznie dziękuję za czas poświęcony na przeczytanie opowiadania i napisanie komentarza. Zapraszam do mnie częściej.

    Pozdrawiam serdecznie.
  • tribia 11.03.2017
    Kakarotto, bo ślepy widzi więcej :).
    Pozdrawiam i zostawiam 5 :).
  • Kakarotto 11.03.2017
    tribia, haha, dziękuję serdecznie i również pozdrawiam :)
  • zaciekawiony 11.03.2017
    A ja dziękuję za odpowiedź Kakarotto

    W tym pierwszym zdaniu określeniem mylącym czytelnika jest "w głąb morza", co sugeruje że chodzi o jakieś skały zanurzające się pod morze. A tymczasem chodziło nie o głębokość tylko oddalenie, więc może być na przykład: "fiordowe wybrzeże ginęło w oddali z każdym kolejnym metrem".

    Co do ostatniej kwestii - w tekście jest mowa, że bohater siedzi w latarni, w pomieszczeniu na górze. Jedną z powinności latarników jest doglądać pracy reflektorów, a więc nocą, zwłaszcza w noce z utrudnioną widocznością czyli mgliste i burzowe. Nie muszą tego robić cały czas, ale generalnie wtedy mają "dyżur". Całkiem naturalne by było gdyby w chwili gdy latarnik śpi, kontrolę nad lampą sprawował jego przybrany syn (mający w tym czasie zakaz schodzenia na dól). Gdy okazało się że nie pilnuje jej ani jeden ani drugi, powstało oczywiste pytanie - a co z latarnią? Bo o tym że nie pracuje nie ma ani wzmianki. Czy ma to znaczenie dla fabuły? Dla fabuły może w małym stopniu, ale dla świata przedstawionego pewne ma. To tak jakby opisywać życie młynarza i ani razu nie wspomnieć o mieleniu mąki.
  • Kakarotto 12.03.2017
    Właściwie mógłbym napisać to opowiadanie raz jeszcze, stosując się przy tym do Twoich wskazówek, ale przyznam, że... po prostu jestem zbyt leniwy i nie lubię pisać kilka razy tego samego :) Niemniej na przyszłość będę pamiętał o tym, by bardziej wnikać w realia świata przedstawionego oraz "wyraźniej" formułować opisy. Dziękuję Ci za to, że tu zajrzałeś i nakreśliłeś mi kilka niejasnych kwestii. Bardzo cenię sobie takie komentarze, chyba jak każdy Opowijczyk. Dobrze, że jest tu ktoś taki jak Ty. Mam nadzieję, że częściej będziesz do mnie zaglądał. Pozdrawiam serdecznie :)
  • Ciernio 03.04.2017
    Tekst okazał się pozytywnyn zaskoczeniem, spodziewałem się prawdę mówiąc czegoś na kształt Latarnika H.Sienkiewicza. Winszuję
  • Kakarotto 03.04.2017
    Dzięki, Latarnik mój i Sienkiewicza to dosyć różne historie :D
  • Szalokapel 04.04.2017
    Dobre, podobało mi się. Opis tego pomieszczenia najlepszy. :D Moje klimaty. Fabuła nieźle zbudowana. Piąteczka.
  • Kakarotto 04.04.2017
    Dziękuję pięknie ;)
  • Maruda777 06.03.2018
    Hej. Mógłbym opublikować Twoje opowiadanie na mojej facebookowej stronie o horrorze? :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania