Ławeczka

Świerszcz listopadowy

pod rozmigotaną w kopule, nań, gwiazdą

nostalgii serwuje

złom jasny na niebie,

rozbłysnął nie zgasnął.

 

Świerszcz listopadowy czy

żer nietoperza a szmery w oddali

zajęty jest sobą,

w malutkim mieszkanku

ubranko krochmali.

 

Po strączek fasoli

sałatkę z rukoli instant

koktajlowy moglibyśmy

sobie jak aport w rozmowie.

 

Przynosić oddechy

 

I świat by nie zginął

od smutnej kobiety.

Średnia ocena: 4.8  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (6)

  • Trzy Cztery dwa lata temu
    Najśliczniejsza druga strofka.
    Całość wybrzmiewa urokliwie i troszkę dziko - niepokojąco, urywanie, jak muzyka świerszczy.
    Wyobraziłam sobie osóbkę siedzącą na ławeczce (tej tytułowej) i smucącą się.
    Tak siedząc i smucąc się można stwarzać światy, myśląc jednak, że samemu się w świecie zapada, ginie, niknie.
    A tymczasem powstaje wyobrażenie o domku świerszcza, i z krochmalem w jego, świerszcza, miseczce.
    Fajne rymy, fajny klimat.
    A ja niedawno, w listopadzie przecież, słyszałam świerszcza grającego w suchych, wysokich trawach. Taki ciepły ten listopad w tym roku.
  • Agrafka dwa lata temu
    Tak, taki właśnie ciepły. A dzisiaj zobaczyłam pierwszy już szron, więc być może był to najprawdziwszy ostatni wieczór ze świerszczem :-)
    Czy smutny? Moja pisanina zwykle jest trochę smutna i trochę groteskowa jak sądzę. Cieszę się, że spodobała się najbardziej druga strofka, mi ona również przypadła najbardziej do gustu.
    Raczej nie piszę typowo - pięknych wierszy, raczej znajduję się w czymś przeciętnym.
    Ta ławeczka istnieje, roztacza się z niej piękny widok i właśnie z niej napisało mi się już kilka miniaturek, bo lubię sobie na niej przysiadać, gdy wracam a niebo rozgwieżdżone, ale zwykle niespokojne, pełne przelatujących samolotów i całej masy "złomu", rozświetlonego właśnie nocą.

    Pomyślałam sobie, że to dobre czasy, jeśli mogę sobie pozwolić na taką chwilę w nocy.(czuć się bezpiecznie).

    Pozdrawiam serdecznie i dziękuję :-)
  • Narrator dwa lata temu
    Świerszcz to dla mnie symbol przemijającego lata, pierwszych nocnych chłodów, opuszczonych kurortów morskich, gdzie jeszcze niedawno plażę zdobiły kolorowe parasolki, promenady rozbrzmiewały muzyką i śpiewem gości, a teraz tylko łodzie obdarte z żagli pobrzękują smętnie linkami na przystani. Zagubiony świerszcz, trzęsący się z zimna, zdaje się nam mówić: za późno na granie na skrzypcach, zapłata przychodzi zawsze poniewczasie. ?

    Jest w tym odchodzącym sezonie coś przejmująco smutnego, lecz właśnie dlatego pięknego: wspomnienie wakacyjnej miłości. ?

    Piękny wiersz. ?
  • Agrafka dwa lata temu
    Cieszę się, że zajrzałeś :-)
    Twój komentarz dokładnie opisuje właśnie Ciebie, więc nawet gdybym nie znała Twoich opowiadań, od razu dowiedziałabym się o kilku rzeczach :-)
    Tak, świerszcze kojarzą się z odchodzącym latem i może nawet miłością, być może to również jest i w tym wierszu, gdyż wiersz to taki dziwny twór, w którym można znaleźć ślady bliskie i zupełnie odległe, nawet prawie już zapomniane.
    Ten wiersz zapobiega przed katastrofą ;-), nie jest więc aż taki smutny, mnie przynajmniej przenosi do bardzo sympatycznej chwili i myśli o kimś dla mnie bardzo drogim..
    Pozdrawiam serdecznie :-)
  • Dekaos Dondi dwa lata temu
    Agrafka↔Urokliwy taki tekst. Jakby ów świerszcz-wiersz, śpiewał balladę na oskrzydlonych skrzypcach, przy krochmaleniu nut, na ubranku, wyjadając z trzeciej zwrotki, strączek wspomnień:)↔Takie skojarzenie me:)
    Pozdrawiam   (:?☺️?:)
  • Agrafka dwa lata temu
    Nie no, ubranko krochmali, żeby dostatecznie "być sztywnym" ;-)
    Za dobry jest, po co mu nuty? w głowie ma wszystko, więc może je krochmalić.
    Dzięki serdecznie :-))

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania