Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!
Lawrence...
Lawrence miał to dziwne uczucie, że coś było nie tak z mieszkaniem, do którego dopiero co się wprowadził. Początkowo słyszał dziwne odgłosy drapania oraz cichych kroków, ale ignorował to tłumacząc sobie, że to zapewne jego sąsiadka kładzie nacisk swoim cielskiem na podłogę. Prawdę mówiąc to nie chciał narzekać, czynsz był niewiarygodnie niski jak na dom znajdujący się tuż przy wyjeździe z miasta, a sama okolica bogata była w liczne drzewa i w pobliżu znajdował się stary plac zabaw, który zapewne w niedalekiej przyszłości przerobią na park.Pracując jako programista, Lawrence przesiadywał głównie w swoim mieszkaniu i rzadko kiedy je opuszczał, wolny od pracy czas spędzał oglądając telewizję i pogrywając w gry komputerowe...
W telewizorze od tygodnia nawijali o morderstwach dokonanych przez nożownika grasującego w okolicach centrum, ten sam co zawsze prezenter wiadomości opowiadał jak ów nożownik zostawiał zmasakrowane ofiary - wszystkie posiadały kilkanaście ran kłutych nożem, a ciała pozostawiane były przekłute niczym ser szwajcarski...
- Że też ktoś może być na tyle pojebany by robić coś takiego... - Powiedział Lawrence.
PLASK
PLASK
TRACH
Usłyszał trzy dziwne odgłosy, które brzmiały jakby przewróciła się cała orkiestra szkolna, dźwięk wciąż się nasilał i nie ustawał, Lawrence postanowił za nim podążać.
Zrobił kilka kroków podążając za dziwnymi odgłosami i natrafił schody prowadzące na strych. Zdawało mu się, że się w nie wpatruje przez godzinę, a w rzeczywistości minęło tylko kilka sekund, nie zastanawiając się dłużej, ruszył na górę.
Na strychu było ciemno jak w jakimś grobowcu, a jedynym źródłem światła zdawały się być promienie świateł latarni stojących przy drodze, a do tego ten zapach...
- Wali to tu niemiłosiernie - Powiedział, gdy starał się nie zwymiotować z panującego tam fetoru.
KRAAak,
KRaaK!
Słyszał jak deski skrzypią, gdy po nich chodzi, zdawać by się mogło, że ktoś za nim idzie, ale był zbyt zajęty przeszukiwaniem aby zdać sobie z tego sprawę.
W końcu skończył i się odwrócił a potem zamarł.
Stała przed nim ciemno ubrana postać, a jej twarz - szkaradna i trupio blada - przeraziła go niemalże do nieprzytomności.
- Z-Z-z-ZABBIĆ! - Warknęła i zanim Lawrence zdał sobie z tego sprawę, ubrana na ciemno postać wyciągnęła nóż i zaczęli się siłować...
- UGhhh
- STAB, staB, SSst-Stab !
PUK
PUK!
Opasła kobieta z mieszkania obok zapukała do drzwi Lawrence'a.
- Dzień dobry, pani Kirsh! - Odparł z uśmiechem Lawrence - Co panią sprowadza ? - Spytał.
- Ach, dzień dobry - Powiedziała z wymuszonym uśmiechem - słyszałam dziwne dźwięki dochodzące z pana domu i zastanawiałam się czy aby nic panu nie jest.
- Och, to naprawdę nic takiego, może pani wejdzie i się napije herbaty , a może chce pani zjeść obiad? Zaraz coś posiekam i przyniosę gotowe danie !
Przeprowadził ją przez swoje mieszkanie i zabrawszy od niej kurtkę, nakazał jej udać się do niewielkiego salonu, gdzie miał dać jej coś na ząb...
- Już jestem ! - Powiedział - Pamięta pani jak powiedziałem, że coś posiekam ? - Uśmiechnął się szeroko i wyciągnął zza pleców jakiś odbijający światło przedmiot, trzeba było być ślepym aby nie zauważyć, że ów przedmiotem był nóż...
STAB
STAB
STAB
Następnego dnia w wiadomościach pojawiły się kolejne informacje o morderstwach....
Komentarze (6)
Poza tym dobry tekst. Takiego zwrotu akcji się nie spodziewałem :). Zastanawiam się czy ta postać na strychu miała wpływ na taki obrót wydarzeń. Interesujące.
Pozdrawiam.
Dziękuję za komentarz :)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania