LBnP 32 - Łzy z miodu

Tak mi się wydaje, że powinno być 32, nie 31.

***

 

- Chodź ze mną.

- Nie mogę – zaprotestował chłopiec. – Nie znam cię.

- Mówiłam, jestem Iskrą. W każdym drzemie iskra.

- Tylko powiem mam…

- Nie! – zaprotestowała Iskra. – Nie, ona ci nie pozwoli.

- Gdzie idziemy? – zapytał, kiedy nieznajoma pochwyciła jego dłoń i pociągnęła za sobą przez podwórko.

- Tam, gdzie zaczyna się wszystko.

Chłopiec i Iskra opuścili trzynasty dom przy ulicy Atramentowej w Belydhram, małej mieścinie – tutaj każdy znał praktycznie każdego, urok małych miast. Dziewczynka o jasnych, niemal białych, potarganych włosach, trzymała kurczowo chłopca za przegub nadgarstka, jakby przeczuwała, że ten zrezygnuje i zawróci do bezpiecznego domu.

Tony miał pewne obawy, bo wiedział, że przeciwstawia się słowom matki – nie rozmawiaj, nie chodź z nieznajomymi, tak go ostrzegała. Z drugiej strony, nie pamiętał, żeby kiedykolwiek w swoich matczynych wywodach, wspominała o ostrożności przed innymi dziećmi. Patrzył niepewnie na Iskrę, która takim imieniem przedstawiła się, gdy podeszła do płotu na tyłach domu. Była od niego, niższa, chudsza, bledsza, ale przede wszystkim, nad czym chłopiec rozmyślał, to siła dziewczynki. Wydawała się słaba, jej uścisk ledwie dał się odczuć, zakończenia nerwowe pozostały niewzruszone. Obejmowała go delikatnie niczym piórko.

Przeszli łąkę. Mało urodzajny skrawek ziemi z liczną roślinnością trawiastą i glistnikiem jaskółczym zielem, niepewnie wynurzającym swoje żółte płatki korony ponad zielone liście poaceae. Powoli wkraczali w ciemną lesistą otchłań. Tony nie przepadał za tym miejscem, budził w nim prawdziwy lęk. W nocy dochodziły stąd przeróżne dźwięki, chociaż matka zapewniała, że to zwierzęta, on przeczył temu, bezgranicznie ufając swoim wyobrażeniom.

- Dlaczego idziemy tutaj? – zapytał.

Próbował wyswobodzić się, ale uścisk dziewczynki, wciąż lekki, blokował chłopcu władzę nad ręką. Intensywnie myślał, krzyczał – no, dalej! Jednak żaden mięsień nie drgnął.

- Mówiłam – odparła. – Idziemy tam, gdzie zaczyna się wszystko.

- Wszystko, czyli co? – dopytywał.

- Zobaczysz!

Odwróciła się do Tony’ego i uśmiechnęła. W błękitnych oczach dziewczynki migotało dobro. Chłopiec widział to doskonale, jako błyski wyładowań elektrycznych, neonowe pioruny biegnące od źrenicy po brzeg tęczówki. Chociaż nadal pozostawała dla niego nieznajomą, porzucił obawy, towarzyszące przez długi etap podróży, i śmielej ruszył za Iskrą. W pewnym momencie sam poczuł się lekki jak piórko, nawet dyskretnie zerknął przez ramię czy ktoś go nie podniósł, ale ujrzał jedynie pokrywającą się ciemnością paszczę drzew, krzewów i runa leśnego.

- Nie lubię tego miejsca – powiedział, rozglądają nerwowo na boki.

- Przy mnie nie musisz się bać – oznajmiła niezwykle zwykle radosnym głosem. – Jestem iskrą.

Początkowo nie rozumiał, co miała na myśli, ale im dalej w las, tym więcej do niego docierało. Wokół dziewczynki pojawiła się jasna poświata, delikatnie rozświetlająca gęstniejący mrok. Jasnożółta otoczka niczym blask choinkowych lampek, dodawała chłopcu otuchy. Z tej perspektywy Iskra przypominała aniołka, który sprytnie ukrył puchate skrzydełka. Jeszcze bardziej poczuł, że może jej zaufać, jeszcze bardziej zapragnął podążać za nią w nieznane.

- Mówią, że jestem chory – zaczął Tony, chcąc wyrzucić z siebie złość. – A ja próbuję rozmawiać z nimi rozmawiać. Tylko oni nie wiedzą, co ja do nich mówię. Próbuję…

- To nie jest twoja wina, jesteś wyjątkowy!

- Ja? – zdziwił się.

- Tak – odparła, jakby było to oczywiste. – Tylko ty mnie widzisz i rozumiesz, wszyscy inni przechodzą obok mnie, nie zwracając uwagi.

- Dlaczego?

- Bo jestem iskrą.

 

- Widzisz! – rzekła podekscytowana. – Jesteśmy przy początku wszystkiego.

- Ale… - słowa utknęły chłopcu w gardle.

Oczom Tony’ego ukazało się ciało kobiety leżące pośród zwiewnych liści orlicy pospolitej. Okryta była białą, postrzępioną w wielu miejscach halką, na której ślady krwi wyrysowały męczeńskie wzory. Miejscami na skórze znajdowały się sinoczerwone plamy opadowe, niechlubny efekt działania grawitacji na zatrzymane krążenie. Pośmiertne odleżyny. Kosmki ciemnych, ściętych do ramion włosów rozrzuconych w nieładzie, poprzeplatane były suchymi liśćmi i wilgotną ziemią. Kobieta miała pełne usta, naznaczone czerwoną szminką, już lekko startą, a w górnym rzędzie zębów brakowało kła.

Na zamkniętych oczach ktoś pozostawił gęsty miód, który powoli zaczął ściekać skroniami, zaś na policzku siedziała pszczoła.

- Ona nie żyje? – zapytał, znowu zaczynając się bać.

- Tak – oznajmiła.

- Dlaczego tu jesteśmy? – ponowił pytanie.

- Chciałam ci pokazać, gdzie wszystko się zaczyna – odparła spokojnie Iskra. – Tam, gdzie ma miejsce śmierć, rozpoczyna się początek nowego życia, a gdzie rodzi się życie, zaczyna się śmierć.

- Nie chcę tu być…

- Śmierci nie należy się bać – powiedziała poważnie, chwytając chłopca za rękę. – Śmierć nie jest końcem, a początkiem, ale ta śmierć została opłacona i zerwano z niej całe piękno.

Iskra wstała i wskazała palcem na wprost. Tony przyglądał się, ale nic nie mógł zobaczyć. W końcu dostrzegł zarys wysokiej postaci odzianej w ciemny płaszcz, sunącej po runie leśnym, bez stawiania kroków. Kostucha, którą zobaczył, nie różniła się od tych z wierzeń, nie wywołała też w nim uczucia strachu. Opleciony jasnożółtym blaskiem, bijącym od dziewczynki, spoglądał na otoczenie jak za bezpiecznej klatki. Nic złego nie mogło go dosięgnąć.

- Żniwiarz odebrał swoją dolę. A pszczoła jest pośrednikiem pomiędzy światami i miodem zmuszono ją do przeciągnięcia duszy na drugą stronę. Ten nienaturalny koniec nie dał początku i szala równowagi przechyliła się na jedną stronę. Nie takiego widoku się spodziewałam.

- Wiedziałaś o tej śmierci?- zapytał Tony.

- Tak, w końcu jestem iskrą.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • Witamy pierwszy tekst w Bitwie. Brawo! Dostajesz gratis 3 punkty do puli. Życzymy wygranej i czekamy na ochotników do zawalczenia z Tobą.
    Literkowa pozdrawia
  • LeeaThorelli 31.05.2020
    Dziękuję. :-) Pierwsze koty za płoty.
  • Dekaos Dondi 01.06.2020
    LeeaThorelli→Całkiem szczerze. Bardzo na tak, ów tekst. Tak w nim wiele i taki... obrazowy w fabule.
    Teledysk można by nakręcić, nawet bez słów... w tym sensie, że jest to tekst, by się zastanowić... ''kto i co jest symbolem czego''
    Nie potrafię rzec dokładniej jakoś:)↔Pozdrawiam:)↔5

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania