Poprzednie częściLBnP VIII- ...i tyle

LBnP XIV- Cud się stał!

- Mamo, ja już nie wytrzymuję- mówiła Teresa do swojej matki.

- Co ja ci poradzę, toć wszyscy ci mówiu, żebyś do sundu o rozwód złożyła pozew. Ale ty nie i ni... - odparła jej matka, Janina.

- A co ludzie powiedzu?

- Ludzie niech se mówiu co chcu, ty jeno powinnaś sie uwolnić od tego pijusa. To je jedyne wyjście.

- Nie mogę, mama.

- Aaaa tam. Głupia jesteś i tyle, ja już bym dawno od niego polazła. Młoda jeszcze jesteś to se znajdziesz jeszcze może chłopa.

- Młoda!? Mamo, ja mam pięćdziesiąt dwa lata! Jestem stara, gruba.

- Ile ja bym dała, żeby mieć pięćdziesiunt lat...

- A ile ja żeby iść na tamten świat... Tam by był spokój...

- Nu bój się Boga, córcia, o Brecka idzie.

- To ja już, mama, pójdę. Nie lubię tyj kobity.

- To idź z Bogiem.

Teresa wyszła od matki. Szła ulicą rozmyślając nad radą matki. Miała rację co do tego, że Teresa powinna wziąć rozwód, ale nie pomyślała, że to by naprawdę nic nie dało. Bo gdzie się wyprowadzi? Nie mogła zwalić się na głowę matce, bo ta mieszkała w jednym pokoju z dwójką wnuków. Nie było wyjścia. Musiała zostać ze swoim mężem- psychopatą.

Kobieta weszła do mieszkania, znajdującego się w starym dworku. Z zewnątrz był bardzo zaniedbany, lecz w środku wszystko wyglądało jeszcze gorzej. Ściany w mieszkaniu były brudne, zawilgocone, okna też nie były w najlepszym stanie. Widać było, że Jaworscy nie byli bogaci. Mąż Teresy zarabiał tysiąc sześćset złotych, ale połowę tego przepijał i przepalał. Jak więc można było godnie żyć za te osiemset złotych?

- Wróciła paniusia!- krzyczał z pokoju pijany Zbigniew, mąż Teresy.

- A ty co? Znowu się upiłeś?

- Nie twoja sprawa, stara kurwo!

- Zagrzać ci zupy?

- Bym wolał dupy zamiast zupy. Ale takich tu ni ma. Nie w tym domu.

Po chwili w drzwiach do kuchni ukazała się chwiejąca postać Zbigniewa. Był nieogolony. Włosy na głowie miał potargane. Na twarzy był cały czerwony, jak to bywa u pijaków. Chwiejnym krokiem podszedł do stołu.

- Nalej mi tej jebanej zupy!

Teresa niezareagowała.

- Nalej , kurwa! Słyszysz!?

Kobieta bez słów nalała mężowi zupę i postawiła na stole. Usiadła przy nim i chciała zacząć jeść swoją porcję. Lecz nie zdążyła nawet zamoczyć łyżki, gdy jej mąż zawołał.

- Ile razy ci, kurwa mówiłem, że nie lubię tych jebanych zup, głupia szmato! W dupę se ją wsadź!- krzyknął rzucając talerzem w kierunku żony. Naczynie rozbiło się o ścianę. Jego fragmenty wbiły się w nią, co oznaczało, że Zbigniew rzucił talerzem z ogromną siłą.

- Jezu, Jezu! - krzyczała sąsiadka małżeństwa, Pawłowska, wchodząc do ich mieszkania.

- Widzisz pani? Talerz stłukła o ścianę! Chciała mnie zabić!- rzekł Zbigniew mijając się z Pawłowską w drzwiach.

- Nic ci nie zrobił, Tereska? - spytała Pawłowska stając w progu kuchni.

- Nic...

- Po cholerę ty wyszłaś za takiego pijaka? Po cholerę?

- Nawet jak byłam młoda byłam gruba i brzydka, tylko on mnie chciał i to cała tajemnica z przeszłości.

- Na pewno byś se znalazła lepszego...

- Nie.

* * *

Był sierpień, miesiąc pielgrzymek. Matka Zbigniewa, Ewelina, poszła do kościoła pomodlić się w Apelu Jasnogórskim. Napisała intencję, która następnie ksiądz odczytał z ambony. Brzmiała ona tak: ,,Matko Boska Częstochowska, spraw, aby mój jedyny syn uwolnił się z nałogu alkoholizmu, który prowadzi do przemocy w jego rodzinie''. Matka miała nadzieję że gorąca modlitwa pomoże. Od przeszło trzydziestu lat prosiła Boga, żeby jej syn w końcu wszedł na dobrą drogę. Cały czas wierzyła, że może już ostatni raz się o to modli.

* * *

- Mamo - mówiła Teresa do teściowej. - Ja nie wiem co się dzieje, ale Zbyszek już nie pije trzeci dzień. Może on w jakąś chorobę wpadł?

- Nie córcia... - mówiła ze łzami w oczach Ewelina - cud się stał. Matka Boska po trzydziestu latach mnie wysłuchała.

Średnia ocena: 3.7  Głosów: 7

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (11)

  • nimfetka 09.08.2018
    Przeczytane. Dobra, od początku:
    Dużo powtórzeń.
    "[Teresa] wyszła od [matki]. Szła ulicą rozmyślając nad radą [matki]. Miała rację co do tego, że [Teresa] powinna wziąć rozwód, ale nie pomyślała, że to by naprawdę nic nie dało." - Gryzie się. Nie czyta się tego dobrze. Co Ty na to?
    [Teresa] wyszła od [matki]. Szła ulicą rozmyślając nad jej radą. Miała rację co do tego, powinna wziąć rozwód, ale nie pomyślała, że to by naprawdę nic nie dało." - Moim zdaniem jest trochę lepiej.
    A poza tym, robisz trochę głupich błędów.
    " nie|zareagowała" - Czasowniki zawsze oddzielnie.
    "Nalej , kurwa! Słyszysz!?" - Nie stawiaj znaków interpunkcyjnych przed spacją, to jeden z największych grzechów, zapamiętaj. I najpierw znak zapytania, a potem wykrzyknik. Popraw.
    Jeżeli stawiasz już dywizy to postaraj się chociaż oddzielać je spacją, tak, żeby nie przylegały do tekstu jak na przykład ten drugi dywiz tu:
    "- Ile razy ci, kurwa mówiłem, że nie lubię tych jebanych zup, głupia szmato! W dupę se ją wsadź!-"
    Poza tym, dywizy są nieestetyczne i błędne. Obczaj sobie półpauzy, pauzy i je nimi zastąp.

    A teraz treść. Jeżeli chodzi o Zbyszka, to troszkę się przeraziłam jego nagannym zachowaniem. Aż chce się go człowiekowi nienawidzić.
    Twój styl jest... No nie jest kwintesencją pisarstwa, ale wszystko można przyswoić. Ten cud tak trochę z dupy. Za szybko.

    Dobra, podsumowując: wyeliminuj powtórzenia, dywizy i okropną spacje przed przecinkiem. Zastanów się nad treścią.
    Nie oceniam.
    Miłego
  • Anonim 09.08.2018
    Początek nawet spoko, ale zanim zdążyłeś zaciekawić czytelnika, zanim akcja zaczęła nabierać tempa... opowieść się skończyła. Zgadzam się z tym, że koniec trochę za szybko. Czuje się duży niedosyt. No bo jak to? Już cud? A dlaczego teraz? A może to nie cud i czwartego dnia się coś wydarzy? Jak to się stało, że przestał pić? W jakich okolicznościach? Były pioruny i błyskawice, czy po prostu siedział sobie nad kolejną zupą i nagle zaczęła mu smakować bardziej niż wódka?

    Lubię niedopowiedzenia, lubię doszukiwać się różnych rzeczy w treści, ale tutaj wszystkiego jest za mało. O błędach się nie wypowiadam, bo to nie moja bajka.

    Dialogi całkiem okej :)
  • Canulas 09.08.2018
    "Ściany w mieszkaniu były brudne, zawilgocone, okna też nie były w najlepszym stanie. Widać było, że Jaworscy nie byli bogaci." - były, były, było, byli.

    Jest jeszcze kilka drobnoustrojów, ale...
    Potoczność jak zwykle - zacna, ale całość raczej średnia jak dla mnie.
    Pozdroxix
  • Witamy następny tekst w Bitwie. Brawo!
  • Aisak 10.08.2018
    Tylko trzydzieści lat się modliła i zło z syna wypędziła.
  • Pasja 10.08.2018
    Witam
    Połączenie życia w ogniwa nie zawsze ze sobą pasujących. I jeszcze modlitwa o cud. Długi ten łańcuch tego poniżania kobiety. Po trzydziestu latach Matka wysłuchała drugą matkę.
    Pozdrawiam serdecznie
  • Adam T 10.08.2018
    Jak już pisali przedmówcy - przedobrzyłeś z "być" we wszelkich formach. Nawet PRZEDOBRZYŁEŚ.
    Narracja prawie wyłącznie oznajmująca, opisałeś wszystko wprost, on/ona miał/miała, był/była. Żadnej interakcji cech wyglądu z akcją, a to dodaje życia w tekście.
    Dialogi, a szczególnie ta gwara, dodają kolorytu, ale to za mało. Poza tym mogłeś uniknąć namolnego nawiązania do tematu i nie pisać wprost: "to moja tejamnica z przeszłości".
    Sam zwrot akcji dość zaskakujący. Nagle, po tylu latach pielgrzymek, cud! Ale tylko trzy dni, po trzech dniach pewnie "zmartwychwstanie" i pójdzie na wódkę albo napije się w domu.
    Nie wierzę w takie cuda. Do mnie nie trafiło.
    Pozdrawiaki ;)
  • Elorence 13.08.2018
    Hmm, brakuje zakończenia. I o ile początek się broni, to końcówka kuleje. Jakby nastąpiło przyspieszenie akcji, co podziałało na niekorzyść. Przy okazji pojawiły się skróty myślowe. Element cudu wypadłby bardziej wiarygodnie, ujęty w trochę inny sposób - chyba, ale to moje prywatne widzimisię.
    Nie za bardzo kupuję, ale tragedii nie było :)
    Pozdrawiam!
  • Zapraszamy na Forum!
    Głosowanie rozpoczęte.
  • Justyska 25.08.2018
    Hej, chcę głosować więc zajrzałam. Technicznie już punktowali, to się nie wychylam. Co do treści, widzę tu ten pomysł i nie jest zły, ale mam wrażenie, że jest to bardziej szkic opowiadania niż samo opowiadanie. Pijący mąż, zakompleksiona żona co myśli, że na nic lepszego nie zasługuje, wścibska sąsiadka i matka Zbigniewa, która nie traci wiary w syna. Niby nic nowego, ale można by to jakoś bardziej dogłębnie ugryźć i byłoby bardzo dobre.
    Pozdrawiam i nie bierz mi za złe szczerości.
  • Pan Buczybór 29.08.2018
    "Mąż Teresy zarabiał tysiąc sześćset złotych, ale połowę tego przepijał i przepalał." - heh, to musiały być serio duże ilości
    "- Nawet jak byłam młoda byłam gruba i brzydka, tylko on mnie chciał i to cała tajemnica z przeszłości." - jak dla mnie skrajnie durne i nierealistyczne myślenie.

    Takie bym powiedział pół na pół to opowiadanie. Specjalnie nie zaskakuje, napisane średnio i tak trochę urwane. Historia powtarzana tysiąc razy w różnych wariantach, więc świeżości też brakuje. Stawiasz na regionalizmy i gwarę w dialogach, więc lepiej jej używać w bardziej pasujących, ciekawszych historiach. Tutaj tylko nadaje lekkiego kolorytu tekstowi i nic więcej nie robi.
    Pozdro

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania