LBnR 30 - To jest sen?
Kulfon, kujon, któż to taki
Kto dorasta do pięt taty
No i mamy przecudownej;
Śpiewała mi o kotach za płotem.
Teraz to te czasy już umarły
Zniknęły, otchłań, czerń; zostało tylko trochę marmolady
I tej kaszki manny, choć jej nie lubiłem raczej.
I literami próbuję zapisać te uczucia
Gdy jeszcze byłem mniejszy
woziła mnie na wózku
To były piękne czasy, teraz już chodzę sam.
Kołysała mnie,
bardzo kochała mnie
a tata gdy był jeszcze młody
lata temu dawno
to historia ta
obiła się o uszy
słuchajcie, mój ojciec sobie zmarł.
I w ten czarny czwartek
I ciężki poniedziałek
I tydzień okropny
mój ojciec sobie zmarł.
i poszedłem na pogrzeb,
mając lat z sześć
patrzyłem na księdza
on ponurą minę zachowywał.
Moja matulko kochana, dlaczego nie ma ojczyma
to on śpiewał mi na dzionek,
to on mi pamiątki kupował.
To on mi się śnił
po nocach, potem.
do dziś wspominam
tragedię najsmutniejszą
która mi głowę
przewróciła na bok.
Komentarze (12)
Tekst, o dziwo, fajny. Podoba mi się jego forma i budowa. Jest taki lekko chaotyczny i jednocześnie smutny. Tym razem ci wyszło. 5
Trochę chaotyczny ten wiersz.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania