LBnR |50| - Ogień - Tygrysi morał
Takie dziwo od wieków się nie działo.
Cierpi z bólu uczuć tygrysica Xiao!
Naczynie dumy gorzko się przelało.
Iskry frustracji sypie jej magmowe ciało,
Z oczu płynie gniewu łez niemało.
Przerażone każde stworzenie, które to widziało.
Przez rozpacz Xiao albowiem
Cała dolina pokrywa się ogniem.
Drzewa przekształcają się w gigantów pochodnie.
Ta jedna noc jaśnieje bardziej niż wszystkie dnie.
Pożar w jedno zlewa wszystkie piekła stopnie.
Diabeł jeden wie, jak pochopnie
Ucięła setki żyć dusza myśląca niepokornie.
Dolina zionie śmiercią, gdy słońce wschodzi.
Spod warstwy popiołów Meizu wychodzi,
Matki Ziemi córa, i próbuje ze stratą się pogodzić.
Rośliny i istoty bardzo trudno odrodzić,
A bardzo łatwo było w proch obrócić.
Na dopełnienie pola nierównej bitwy
Nadpływa Lin, syn nieba siwy,
Władający wiatrem tygrys poczciwy.
Szarym okiem spojrzawszy, rzekł: "Nic już nie poradzimy."
Lecz go bolą Xiao i Meizu cierpiętnicze pantonimy.
Zgodził się więc jeszcze żarną pożogę
Roznieść po równinie, jako przestrogę.
"Zgadzam się, jeśli tak pomogę
Wejść Xiao na pokuty drogę."
Nim poleci na bryzie z południa, wtem
Pojawia się, niczym koszmarny sen,
Motyl, co ruszył huragan - wodny tygrys Sheng.
Xiao słyszy w głowie żałosności zew:
"Biada ci, Xiao, biada!
Wpierw o wyższości wody nad ogniem nagadał
Luby syn Księżyca. Teraz trwoga blada
Tkwi w jego oczach. Znienawidzi gada,
Jakim się stałaś. Biada ci, biada!"
Xiao od dawna jest w środku martwa.
Po czynie w afekcie klamka zapadła.
Tymczasem zamiast z wyrokiem trafiać,
Sheng pokornie głosem mądrości przemawia:
"Głupcem byłem, Xiao, proszę mi wybaczyć.
Sądziłem, że ogień nic nie znaczy,
Albowiem kropla wody może go spaczyć.
Przez swą próżność musiałem doświadczyć,
Że gdy na czas iskry się nie osaczy,
Pożre i cały świat naznaczy."
"Lecz..." kontynuował "... jest nadzieja odnowy.
Jako władca wody, syn księżycowy,
Wiem, iż te popioły
Ziemię użyźnią i stworzą byt nowy.
Może piękniejsze niż przedtem będą te podoły!"
Incydent ten porządnie dał jej po mordzie,
Lecz Xiao znów żyła z naturą w zgodzie
I nie naraziła się więcej ni Shengowi, ni wodzie.
Mocy używała z umiarem i mądrze.
Razem z Meizu racjonalną i poczciwym Linem
Życie całe poświęcili, by odżywić dolinę.
Scena śmierci najpiękniejszym stała się zakątkiem
I nowego pokolenia żywiołów początkiem.
A każdy tygrys ważną naukę ma w głowie,
By nade wszystko nie igrać z ogniem.
Komentarze (13)
W kilku miejscach przydałoby się poprawić, bo trochę urywa rym, ale i tak brawo, za baśniową opowieść.
Syn nieba siwy, to znaczy biały? Po prostu.
Ładnie. Podobało mi się.
Cała reszta bardzo mi się podoba!!! Nawet zaryzykuje stwierdzenie, że tak trochę klimatem przypomina: ''Władcę Pierścieni''
W sensie sformułowań i formy. Pozdrawiam→5
Dzięki za opinię.
Pozdrawiam! 5
Bardzo ciekawe podejście do tematu. Ogień przedstawiony jako Lin. Piękna legenda.
Pozdrawiam
Ciekawe podejście do tematyki. Do tego nieszablonowe wykonanie.
Całkiem nieźle to wyszło. Pozdrawiam :)
Też nie pomaga wybiórcza interpunkcja.
Na plus, widać włożoną pracę, z któej powstała całkiem ładna, baśniowa historia. Przypomina mi się"Przyczajony Tygrys, ukryty smok". Nie do końca moje klimaty, ale doceniam pracę.
Pozdro
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania