Poprzednie części: legenda kartofli bryzganych
Legenda Tarzana
Zrywałem niedojrzałe, dochodziły w stogu świeżego siana,
aż po niedoścignioną słodycz, przebarwione na brązowo.
Ciemniejsze były te ze spadów, suszone przez matkę
w duchówce kuchni węglowej.
Z bezwarunkowo zapamiętanego dzieciństwa,
zdawałoby się byle jakie gruszki.
Zastały ogryzki raju na później, zamiast wiary
w literaturę, film, wysoko przetworzone życie.
Komentarze (4)
kto będzie cię leczył.
NO!
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania