Poprzednie częścilegenda kartofli bryzganych

Legenda Tarzana

Zrywałem niedojrzałe, dochodziły w stogu świeżego siana,

aż po niedoścignioną słodycz, przebarwione na brązowo.

 

Ciemniejsze były te ze spadów, suszone przez matkę

w duchówce kuchni węglowej.

 

Z bezwarunkowo zapamiętanego dzieciństwa,

zdawałoby się byle jakie gruszki.

 

Zastały ogryzki raju na później, zamiast wiary

w literaturę, film, wysoko przetworzone życie.

Średnia ocena: 2.3  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • Starszy Woźny ponad rok temu
    Umarł Starowicz - seksuolog
    kto będzie cię leczył.
    NO!
  • Lotos ponad rok temu
    Zapewne tęsknisz za dawnymi czasami, jak chłop wiedział, ze za jego wioską jest druga, a potem trzecia, a dalej to już nie wiadomo co, kiedy wszyscy byli przymusowymi wegetarianami, a pan wmawiając chłopom, że wywodzą się od Chama i dlatego mają przeje... no, ale mogli czasami jeść niespryskane gruszki i przez to byli tak szczęśliwi, ale to tak szczęśliwi, że czasami ukazywała im się Matka Boska, czasami zielna, czasami czarna, głupieli od tego jeszcze bardziej, a panom było to na rękę.
  • Grain ponad rok temu
    Jeszcze nie ustalili, który jest głupi a który głupszy, stąd ta bitwa na argumenty.
  • Lotos ponad rok temu
    O tej porze skup się, weź różaniec do ręki zacznij...

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania