Lekarstwo na zło

Kate

Jeden, dwa, trzy, cztery... Każdy stopień zbliżał mnie do domu Scottów. Jednej z najbardziej wpływowych rodzin w Nowym Jorku. Błąd! To nie był dom, tylko pałac. To tutaj miałam zacząć swoją pracę. Pierwszą w życiu. Mimo że miałam już dwadzieścia lat, nigdy wcześniej nie pracowałam. Moje życie nie było łatwe. Do niedawna byłam zamkniętą w sobie, wystraszoną dziewczyną nie znającą życia. Dopiero miesiąc temu postanowiłam wziąć się za siebie i przestać użalać się nad sobą. Nadal jednak wracałam do traumatycznych przeżyć z dzieciństwa i okresu dojrzewania. Wspomnienie tych lat było na tyle bolesne, że trudno było mi o tym wszystkim opowiadać. Dlatego też nikt nie wiedział o mojej dramatycznej przeszłości. Nikt, prócz kilku najbardziej zaufanych osób.

Jedną z nich była Sharon, moja najlepsza przyjaciółka oraz świadek wielu wydarzeń, które chciałabym wymazać z pamięci raz na zawsze. To ona pomogła mi wrócić do normalności po tym, jak znalazłam mojego tatę w kałuży krwi. Tamtej nocy uważałam to za koniec świata. Ojciec był moją najbliższą osobą i nie wyobrażałam sobie życia bez niego, mimo że to on skrzywdził mnie najbardziej.

Nagle moje ciało przeszedł dreszcz, a na czole wystąpiło kilka kropelek potu. Wiedziałam już, co to znaczy. Kolejny atak. Działo się tak zawsze, gdy przypominałam sobie koszmar, który przeżyłam.

Ciało natychmiast odmówiło mi posłuszeństwa i nim zdążyłam cokolwiek zrobić, osunęłam się na ziemię. Nie wiedzieć kiedy znalazłam się w objęciach silnych ramion. Tego było już za wiele.

-Zostaw mnie!-krzyknęłam.

Chwilę później moje oczy zasłoniła mgła i nic więcej już nie widziałam.

 

William

-Jak się czujesz? - zapytałem widząc, jak dziewczyna otwiera oczy.

Niesamowite oczy. Najpiękniejsze, jakie kiedykolwiek widziałem. Ona cała była piękna. Gdy ujrzałem ją na schodach, w moich spodniach od razu zrobiło się zbyt ciasno. Do tej pory mój członek nie mógł opaść i tylko modliłem się, by nie spuścić się w spodnie w jej obecności. Żadna kobieta nie podniecała mnie tak wcześniej wyłącznie samym swoim widokiem. Była niesamowicie seksowna i z trudem powstrzymywałem się, by się teraz do niej nie dobrać.

-Co to za miejsce? - zapytała swoim melodyjnym głosem, który sprawił, że moja męskość nabrzmiała jeszcze bardziej. - I kim ty jesteś?

-Jesteś w moim domu, a dokładnie w pokoju gościnnym. - odpowiedziałem spokojnie.

-Jak się tu znalazłam?

-Nic nie pamiętasz? - zdziwiłem się.

Spojrzała na mnie niepewnie.

-Pamiętam, że szłam do pewnej rezydencji, by porozmawiać w sprawie pracy. A potem...

-Zemdlałaś. Przestraszyłem się.

-Dlaczego?

-No wiesz. Rzadko znajduje się przed swoim domem nieprzytomną dziewczynę. - wytłumaczyłam. - A do tego taką piękną.

Po dodaniu tych słów na twarzy dziewczyny natychmiast pojawiły się rumieńce. Zaskoczyło mnie to. Jak mogła być tak mało pewna siebie.Na pewno niejeden mężczyzna prawił jej kopelmenty i chciał mieć ją tylko dla siebie chociaż na jedną noc.

Byłem tego pewien, bo sam czułem dokładnie to samo. Sądziłem jednak, że dla mnie jedna noc to byłoby za mało. Dziewczyna leżąca przede mną miała twarz anioła, ale jednocześnie była tak pociągająca, że z pewnością jedna doba by mi nie wystarczała.

-Skoro zemdlałam, to jakim cudem się tu znalazłam? - zapytała.

-Przyniosłem cię. - odpowiedziałem.

Dziewczyna zbladła. Zdziwiłem się, bo nie wiedziałem, co było tego powodem.

-Dotykałeś mnie? - warknęła.

-Musiałem to zrobić. Nie mogłem pozwolić, żebyś leżała na moich schodach tak długo, aż się nie ockniesz. - powiedziałem zdezorientowany.

-Dziękuję za twoją pomoc, ale proszę, byś nigdy więcej mnie już nie dotykał.

No nie! To ja nie mogę przestać myśleć o tym, jak zaciągnąć ją do swojego łóżka, a ona wyskakiwała z takim tekstem. To jednak nie zmieniło faktu, że mój fiut nadal stał sztywno i czekał na zaspokojenie.

Oprócz tego niepokoiło mnie coś jeszcze. W tych pięknych brązowych oczach czaił

się smutek. Przeszywający żal, który zabijał każdą radość. Zastanawiało mnie, kto nie zawahał się skrzywdzić tak wspaniałej osoby.

-Jak chcesz. Nie będę ci już więcej przeszkadzał. Odpocznij, a jutro porozmawiamy o twojej pracy.

-Dziękuję. Dobranoc. - powiedziała i odwróciła się plecami dając do zrozumienia, że mam już pójść.

-Śpij dobrze. - odparłem i cicho wyszedłem.

Idąc do swojej sypialni myślałem tylko o pięknej istocie, która była tak blisko.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • Alexa 19.07.2016
    Zaciekawiłaś mnie :D Może następna część? Oczywiście 5 :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania