Lekcja

Kosmyk kręconych, grubych loków opadał mu na spocone czoło. Jego powolny oddech wydawał się, jakby był kontrolowany mimo głębokiego snu w jaki zapadł. Powietrze wciągał pełną piersią. Komuś, kto zastaję ten widok, nie przechodzi nawet przez myśl – ten człowiek wypala dwie i pół paczki dziennie.

Było w nim coś tajemniczego, niezwykle pięknego. Pozornie przypominał najczystszy rodzaj sztuki – oczywiście nie przez pryzmat cudownego kanonu, w który miałby się wpasować, lecz przez niewinność, którą niezwykle mocno emanował. Wpatrywałam się w niego wiele razy, szukając wspólnych cech. Niestety, na nic. Ciężko było mi uwierzyć, że jego dusza, tak delikatna i krucha, ukazuję się tylko, kiedy zapadnie zmrok. Być może jak każdy człowiek, który został wielokrotnie skrzywdzony miał w sobie dwie osobowości. Jedna, niezwykle imponująca przyciągała mnie do niego i sprawiała, że wybaczyłabym mu największą krzywdę. Nawet jeśli wiedziałam, że robię to na próżno, cząstka mnie mówiła „poczekaj, on przechodzi trudny czas, ale cię kocha i w końcu zrozumie”. Jego pierwsze oblicze mogłabym porównać do małego chłopca, który dopiero poznaje świat, uczy się tego co jest dobre, a czego należy unikać. Czułam się wtedy – jakkolwiek dziwacznie to zabrzmi – jak matka, która wprowadza go w ten świat, pomaga mu pokonać najbardziej banalne przeszkody i motywuje go, aby nie wątpił w dobro przez pryzmat tego, że spotyka na swojej drodze złe zachowania dobrych ludzi. Czy jednak mogłam przedstawiać siebie jako osobę starszą, z większym doświadczeniem życiowym i przeświadczeniem, że wszystko co okrutne minie, kiedy tylko otworzymy się na inne możliwości?

Absolutnie nie. Kiedy dziecko gubi ulubioną zabawkę - przedmiot który z niewiadomego powodu obdarza szczególnym uczuciem uwielbienia – popada w rozpacz i krzyk, metodą prób i błędów, żadna inna rzecz jej nie zastąpi. Co wtedy myśli rodzic? Nie potrafi sobie wyobrazić, jak istotny jest ten stary, niezbyt urokliwy miś, ponieważ dla niego pierwszorzędne będą inne sprawy. Nieważne jak bardzo chciałby pomóc – nie zrozumie go mimo najszczerszych chęci.

Druga odsłona twarzy na początku powodowała u mnie dreszcze na ciele. Z trudem przyszła mi akceptacja, ale w końcu zrozumiałam, że ta jedna część nie może istnieć bez drugiej.

Obdarzała jego najgorsze cechy, które wielokrotnie przytłaczały mnie tak, że popadałam w obłęd. Godziny zatracone w myśleniu o tym dlaczego tak musi być, co wpłynęło na jego zachowanie. Teraz – przyznając otwarcie sama przed sobą – wiem o tym, że widziałam w nim ofiarę, tym samym ciągle go usprawiedliwiałam, przedstawiałam go najlepiej jak mogłam, choć ten fałsz, który wtedy w sobie miałam był czymś obrzydliwym Nie znałam zdrowych relacji z mężczyznami – pokuszę się nawet o stwierdzenie, że nigdy w takowej nie byłam – więc oczywiste, że przez głowę przechodziły mi myśli „tak musi być, on potrafi być dobry, przecież w każdym związku są problemy, lecz w miłości chodzi o to, żeby je zwalczać razem” Do tej pory nie jestem w stanie wytłumaczyć, jak mogłam naprawiać jego kolosalne błędy i zjawiać się u niego piętnaście minut po tym, jak od niechcenia mówił „tak już wyszło, wiem że zepsułem, ale nie rób z tego nie wiadomo jak dużego zamieszania”. Mogłabym zerwać z siebie płaty skóry, żeby przyłożyć mu je do rany, a on powiedziałby prawdopodobnie oschłe „nie musiałaś”.

Wielokrotnie zastanawiałam się, co on o mnie myśli. W zasadzie – co myśli o nas. Czy widzi jakąś przyszłość, czy jestem tylko bezpiecznym wyborem, który powróci do niego jak bumerang. Jeden jedyny raz odważyłam się zadać to pytanie. Wtedy w jego oczach pojawiła się pustka, a on sam leżąc obok mnie, trzymając za rękę wyszeptał „nie wiem, nie chcę zobowiązania”

Teraz ja jestem małą dziewczynką, a każdy spotykający mnie mężczyzna rodzicem,

który idealizuje, usprawiedliwia, pokazuje piękno świata. On też kiedyś zrozumie, że chęć a doświadczenie to najboleśniejsza różnica.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • Pan Buczybór 27.04.2020
    "Obdarzała" - obnarzała
    *w paru miejscach masz nadprogramowe ogonki przy "ą", "ę". Znaczy, tutaj na przykład zamiast "ukazuję" powinno być "ukazuje".

    Nieźle napisane. Całkiem spoko poprowadzona narracja, ciekawie nakreślona postaci z perspektywy narratorki.
  • papierowykwiat 27.04.2020
    Dziękuję za zwrócenie uwagi:)
  • Bajkopisarz 01.05.2020
    „zastaję ten widok, nie przechodzi nawet przez myśl”
    Zastałby ten widok, nie przyszłoby nawet – tryb przypuszczający lepszy
    „krucha, ukazuję się tylko:
    Ukazuje
    Warto zwrócić uwagę na nadmiar zaimków, bez połowy można się spokojnie obejść.

    Miałem kiedyś taki ukochany kocyk. Podarł się lekko. Gdy mama chciała go nieco pozszywać, wpadłem w histerię, uważając, że kocyk to boli, gdy przekłuwa się go igłą. Gdyby przyjąć taką wersję, że byłbym na świecie sam z tym kocykiem, bez nikogo w otoczeniu, kto uświadomiłby mi, że kocyk jednak nie odczuwa, to pewnie starałbym się przychylić mu nieba, dbałbym o niego lepiej niż o siebie. Czyli robiłbym to samo co bohaterka opowieści robiła z tym facetem. Pytanie, kiedy i w jakich okolicznościach w końcu odkryłbym, że kocyk nie ma uczuć i emocji i nie reaguje?

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania