Lekko oniryczna opowieść o Matusze VI
Czasem chciałoby się napisać coś pięknego i wzniosłego, trafiającego prosto w serca artystycznych dusz. Ale trafia się melancholia przyziemna co ściąga na ziemię i doń przygniata. Ani piękna, ani wzniosła.
Matusze obudził dźwięk opadających na ziemię liści. Powitały go długie noce i coraz krótsze dni. Smog unoszący się nad miastami. Zapach dymu i wosku. Szarość rzeczywistości i rdzawość natury.
Gdy już się obudził, nieuniknione stało się to, co idzie w parze z odejściem. Dopadł go, usiadł mu na głowie, a potem kazał się przeżywać - Powrót. Trzeba przyznać, że dotychczas dobrze było Matusze w tym Gdzie Indziej. I nie był już pewien, czy do siebie wraca, czy to miejsce jest jeszcze jego miejscem? Może on się zmienił i już do niego nie pasuje, a może odwrotnie - to miejsce się zmieniło i stary Matusze nie wpasuje się do tej nowej formy i przestrzeni?
Ach, gdyby tak było, to może jakoś dałoby się dogadać z Powrotem. Mimo wszystko, wygładzić i posmakować, to nowe, inne, świeże. Jednak rzeczywistość była nieco mierna. I tak oto wracał Matusze nie dość, że taki sam, to jeszcze w to samo miejsce. Do swojego życia. I w tym wracaniu nie był pewny, czy w ogóle tego chce.
Ciężko mu się zrobiło, gdy zbliżał się do swojej codzienności, a z każdą sekundą widział ją coraz lepiej i wyraźniej. Powrót umieścił go w przedziale pociągu, tuż przy lekko zaparowanym oknie. Ruszyli.
A im bliżej, im więcej widział, tym mniej mu się podobało i zatęsknił Matusze za tymi czasami, gdy był daleko i nie musiał na swoje życie patrzeć wcale. A jednak, Powrót był nieugięty. I dopiero zaczynał się rozkręcać. W rozkręcaniu tym przybrał postać, ubrał surdut i melonik, a potem chwycił Matusze i ciągnął i popychał w stronę życia.
Tanecznym krokiem pędził, przeskakując z miejsca na miejsce, z rozmachem wskazując to tu, to tam:
- Proszę bardzo, tutaj mamy pracę, niezbyt ciekawą. Z drugiej strony natomiast nieukończone studia. Zerknijmy przed siebie, na horyzoncie wyłania się już mieszkanie, nienajgorsze. Tuż obok niego, na zachodzie - obowiązki, cała fabryka. Rodzina po lewej, tuż za nią codzienne rozrywki. Z prawej strony wyrastają plany na przyszłość, niewielkie, łatwo je przeoczyć. O, a tutaj moje ulubione - porzucone pasje, uroczo zaniedbane. Nie dziwne, że mało kto tu zagląda.
Podróż powoli dobiegała końca.
- Witam Cię z powrotem w Twoim życiu. - oznajmił Powrót. - Temperatura średnia, jak Twój wiek, a pogoda raczej pochmurna i smętna, jak Twój nastrój. Dziś w powietrzu wyczuwalny lekki aromat ciężkich przemyśleń, a z północy mogą nadejść wkrótce opady - popada gradem zwątpienia. Ale jakbyś zapomniał - jest stabilnie i nie ma na co narzekać. I tego się trzymajmy! - zakończył prognozy ochoczym klaśnięciem w dłonie.
Powrót widząc niewyraźną minę Matusze, poklepał go lekko po plecach, a potem pociągnął się za lewe ucho, zamienił w wiewiórkę i uciekł na drzewo.
W ten sposób Matusze wrócił do swojego życia, a co gorsze, musiał zacząć się z nim mierzyć.
Komentarze (9)
Pozdrawiam⏳:)
Kursywa [i]tekst[/i]
Pogrubienie [b]tekst[/b]
Tak wrzucić na stronę:)
Pozdrawiam?:)
lub słów: na środku strony↔stosuję tzw: białą spację.
Korzystam z Libre Office↔naciskam spację i prawy alt, jednocześnie.
Lecz nie wiem, jak z tym gdzie indziej.
Pozdrawiam?:)
,,Powitały go długie noce i coraz krótsze dni. Smog unoszący się nad miastami. Zapach dymu i wosku. Szarość rzeczywistości i rdzawość natury". - dobre podsumowanie aktualnego klimatu
Przy ,,opisie pogody" się uśmiechnęłam. Ogólnie dobry tekst, dobrze wstrzela się w obecny klimat, co sprawia, że łatwo się utożsamić jeśli nie z bohaterem, to z sytuacją.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania