Leksykony mają to do siebie że wiedza w nich zawarta przedstawiana jest w sposób skrótowy ale hasło Muzycy w tak nieuporządkowanej formie? Nie widzę sensu.
Zgadzam się z Pilierym. Jako leksykon – niestety słabo, jako dzieło literackie też nie za dobrze. Nawet samo wymienianie kompozytorów wyszło kiepsko – i nie tylko chodzi o to, że bez klucza i wybiórczo – ale i brzydko wygląda ta niejednolitość: jedni z pełnego miana, inni już tylko z nazwiska... No jakoś bym to uporządkowała i posprzątała - w sensie i formę i treść.
Tjeri Wiesz, to nie jest tak, że to jest moje dzieło życia :) . A wiedzę z encyklopedii każdy może łatwo przepisać, zmieniając słowa na synonimy, aby nie był to plagiat. A imiona muzyków niestety nie pamiętałem, więc wyszło jak groch z kapustą :) , ale autentyczny. Jak napisał klasyk : " Koń jaki jest każdy widzi".
„Polską muzykę poważną reprezentują: Fryderyk Chopin, Lutosławski, Karol Szymanowski, Wieniawski, Moniuszko, Paderewski, Penderecki. ” — zapomniałeś o Grażynie Bacewicz. Obecnie pod względem popularności jest po Szopenie drugą polską kompozytorką. W ogóle zaliczana jest do najwybitniejszych kompozytorek wszech czasów, stawiana jest na równi, jeśli nie wyżej co Clara Schumann, tylko niestety w kraju zwanym Polska kobiety wciąż żyją w cieniu mężczyzn, ich „powołaniem” jest sprzątanie, gotowanie, zajmowanie się dziećmi oraz zaspokajanie zachcianek męża.
Górecki zyskał sławę tylko dzięki jednemu utworowi: Symfonii pieśni żałosnych, która uplasowała się na trzecim miejscu listy przebojów pop w Anglii. Właściciel stacji radiowej zapowiedział, że jeśli zajmie pierwsze miejsce, na golasa wykona bungee jumping.
Co do „leksykonu” to jego autor jest jak małe dziecko, które na brzegu morza znalazło muszelkę i krzyczy na cały głos: „Patrzcie co ja znalazłem!”. Bierzesz się za coś o czym nie masz zielonego pojęcia, tniesz to żyletką, wiercisz dziury, chyba tylko po to, żeby bulwersować i zwrócić uwagę czytelników. Wyluzuj się, a temat muzyki zostaw ekspertom.
Narratorze, "zyskał sławę tylko dzięki jednemu utworowi: Symfonii pieśni żałosnych". Nie tylko. I nie tylko w UK był na szczycie listy. W Stanach długo okupował pierwsze miejsce. A jego Symfonia pieśni żałosnych" w wykonaniu Narodowej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia pod dyrekcją Pendereckiego z Beth Gibbons debiutował na pierwszym miejscu notowania “Billboardu” w kategorii muzyki klasycznej. Górecki jest uczniem Szablskiego, a ten z kolei Szymanowskiego. I co fajne, momentami słychać Szymanowskiego u HMG. Uwielbiam całą tę linię kompozytorską, że się tak niezgrabnie wyrażę.
Tjeri Tak, ten utwór zapewnił Góreckiemu miejsce w historii. Oczywiście, jak to zwykle bywa, później wzięto pod lupę całą twórczość kompozytora i wyłowiono z niej coś niecoś. Ale gdyby nie rewelacyjne nagranie tej symfonii w wykonaniu Upshaw/Zinman, Górecki długo pozostałby nieznany, nawet we własnym kraju, bo nic tak nie złości Polaka co sukces rodaka (inny przykład: Tokarczuk).
Historia nieraz płata figle. Na przykład największe dzieła J.S.Bacha nie były znane Mozartowi, który bardziej wzorował się na muzyce jednego z synów, Johanna Christiana. Dopiero 70 lat później Mendelssohn ukazał światu arcydzieła J.S. Bacha w całej świetności.
Każde z nas ma swoje ulubione utwory, ale nie będę schodzić z tematu i przysparzać autorowi popularności tą mierną publikacją.
Narrator zgodzę, się od III symfonii się zaczęło. Ale w Polsce nadal nie jest znany! Może coś gdzieś ktoś w czasach początków jego drogi, gdy wraz z Pendereckim (i nie pamiętam kim jeszcze) zajęli się sonoryzmem. Ale to raczej była znajomość tylko w światku.
Polska go nadal ignoruje. Tak, tak jak Tokarczuk, ale jak będziesz głośno chwalił ją tutaj, to zaraz najedzie Cię banda... pewnych użytkowników, którzy... A zresztą, sam pewnie zobaczysz.
Komentarze (15)
Górecki zyskał sławę tylko dzięki jednemu utworowi: Symfonii pieśni żałosnych, która uplasowała się na trzecim miejscu listy przebojów pop w Anglii. Właściciel stacji radiowej zapowiedział, że jeśli zajmie pierwsze miejsce, na golasa wykona bungee jumping.
Co do „leksykonu” to jego autor jest jak małe dziecko, które na brzegu morza znalazło muszelkę i krzyczy na cały głos: „Patrzcie co ja znalazłem!”. Bierzesz się za coś o czym nie masz zielonego pojęcia, tniesz to żyletką, wiercisz dziury, chyba tylko po to, żeby bulwersować i zwrócić uwagę czytelników. Wyluzuj się, a temat muzyki zostaw ekspertom.
Historia nieraz płata figle. Na przykład największe dzieła J.S.Bacha nie były znane Mozartowi, który bardziej wzorował się na muzyce jednego z synów, Johanna Christiana. Dopiero 70 lat później Mendelssohn ukazał światu arcydzieła J.S. Bacha w całej świetności.
Każde z nas ma swoje ulubione utwory, ale nie będę schodzić z tematu i przysparzać autorowi popularności tą mierną publikacją.
Polska go nadal ignoruje. Tak, tak jak Tokarczuk, ale jak będziesz głośno chwalił ją tutaj, to zaraz najedzie Cię banda... pewnych użytkowników, którzy... A zresztą, sam pewnie zobaczysz.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania