Obrót sprawy jest świetny. Grabarz ojcem stąd podobieństwo imion *tak sobie myślę*, a grzeczna studentka staje się jedzą i do tego morderczynią, fajnie :) Czekam na ciąg dalszy, 5 :)
Hmm... Leonardo od początku był dla mnie zagadką, Amanda jest nią od poprzedniej części. Cóż, z jednej strony łączy ich morderstwo, a z drugiej - tak wiele ich różni. Ona wydaje się bardziej bezwzględna. Leo mimo wszystko ma jakieś swoje sentymenty, nie wiadomo kogo zabił i w jakich dokładnie okolicznościach, ale nigdy nie był na to obojętny, nawet jeśli opinia otoczenia i ogólne zepchnięcie na margines społeczny nie miały dla niego żadnego znaczenia. Tutaj te wewnętrzne rozterki pokazuje na przykład reakcja na rozmowę z matką, nagle czuje, że świat dookoła niego jest inny, niż mu się wcześniej wydawało, przecież został oszukany, można powiedzieć, że stracił kontrolę nad swoją przeszłością, bo skoro nie wie nawet, kogo zamordował, to czego inne fakty nie mogłyby być tylko mistyfikacją. Oj, zaczynam się strasznie rozwodzić nad bohaterem, powoli coraz bardziej wykraczając ze swoją interpretacją:/ No tak, a Amanda z kolei... Dla niej nie ma znaczenia fakt odebrania komuś życia, sama mówiła, że dało jej to spokój, co z drugiej strony jest jeszcze straszniejsze niż samo zabójstwo, bo świadczy o moralnym wypaczeniu. Całą swoją postawą oboje pokazują swoją odmienność. Leo, być może dla żartu bądź rozładowania napięcia, pozwalał sobie na poufałości, wiele razy występowało, że mrugał do niej. Ona natomiast, gdy już opuściła tę swoją maskę lęku, zawstydzenia, stała się zimna, z jej punktu widzenia szukanie satysfakcji w zaskakiwaniu przeciwnika wyglądało inaczej, bardziej... poważnie? Leo robił to dla zabawy, a Amanda raczej dla poczucia przewagi, a może to tylko takie moje wrażenie. Podobieństwa imion Leonarda i grabarza (o czym wspominała już Karola) nie dało się nie zauważyć, wydaje się to logiczne, jednak zastanawiam się, czy jest jakiś głębszy powód takiego zabiegu. Czytanie tej historii to prawdziwa przyjemność i ciekawa jestem, co jeszcze łączy Leonarda i Amandę, a co ich dzieli.
,,przez chwilę znów żałuję, że oddzielą nas stalowe pręty" - zastanawiam się, czy celowo jest tu ,,oddzielą" i czy nie powinno być ,,oddzielają". Oczywiście zostawiam 5 i czekam na następną część:)
Bardzo lubię czytać takie interpretacje, to naprawdę miłe uczucie poznawać inne spojrzenie na tekst ;) Przyznam, że Twoje obserwacje są w większości słuszne i cieszę się, że wciąż śledzisz moją historię ;) Dziękuję za komentarz :F
Constantine, a ja cieszę się, że niektóre moje spostrzeżenia są słuszne :D Oczywiście nie pytam, które, bo liczę, że w przyszłości wszystko pojawi się w historii:)
Komentarze (7)
,,przez chwilę znów żałuję, że oddzielą nas stalowe pręty" - zastanawiam się, czy celowo jest tu ,,oddzielą" i czy nie powinno być ,,oddzielają". Oczywiście zostawiam 5 i czekam na następną część:)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania