LEŚNY SEN
Przysnąłem za kierownicą na chwilę
I śniło mi się przez moment tyle,
Że już nie pamiętam, czy to przeżyłem
I kiedy, czy w ogóle, się obudziłem.
Gdzie teraz jestem, w którym wymiarze,
To się zapewne później okaże.
Zaczęło się, gdy z miasta wyjechałem,
Zwalniać i przyspieszać wreszcie przestałem.
Na grzbiecie stu koni auto rozpędzam.
Zmęczenie siłą woli przepędzam.
Kołyszą mnie zakręty, drogi nierówności,
Wprowadzając w stan czarownej błogości.
Przyciąga mnie lasu tajemna siła,
Sercu strapionemu odmiana miła.
Zieleni kojącej umysł zmęczony
Jak witamin pragnę osłabiony.
Chciałbym położyć się na mchu dywanie,
Przeznaczyć sobie godzinkę na spanie.
Niech mnie szum liści ponad głową
Przeniesie w zaświaty ich szeptu mową.
Energia listowia, konarów, korzeni
Drzew, mych przyjaciół, niech odmieni.
Ducha co bez tchu złożył tu swe ciało,
Bo mu chęć do życia życie odebrało.
Tak leżę sobie zielenią otulony
Cudownie zapachem lasu zemdlony.
Nawet ten dźwięk, co doszedł mnie echem,
Szarpnięcie i ukłucie zbyłem uśmiechem.
Nie wiem w którym świecie teraz przebywam.
Chęć myśli krytycznej niedbale zbywam.
Dochodzi mnie słodki zapach krwi.
Coś w moim brzuchu ostrego tkwi...
Nie chcę tu wracać, do ludzi złych
Podłych, bezdusznych, chciwych, mdłych.
Może mi powiesz, czy warto znieść ból.
Już nie mam ochoty grać czyiś ról.
Pionkiem być potężnych korporacji,
Brać udział w wojnach jednej z drugą nacji,
Płacić podatki niesprawiedliwe,
Godzić się na prawa jawnie szkodliwe.
Mam szczerze dosyć walki o przetrwanie,
Bycia w tym dziwnym zawieszenia stanie,
Zmagań z egoizmem potrzeb ciała,
Nadziei, co ziścić się nie umiała.
Utraty kontroli nad swoim życiem.
Co jest z tym moim serca biciem?!
Tego wszystkiego, co mnie w środku trawi.
Niech mnie paramedyk w spokoju zostawi!
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania