Leśny telefon
Pewnego razu, gdy przechadzałam się polną drogą, napotkałam lisa. Był mały i patrzył się na mnie jak na jakiś niezidentyfikowany obiekt. Stanęłam przed nim, bałam się, że może nie być sam. On się nie ruszał - ja też. Po paru minutach ruszyłam z miejsca. Chciałam go ominąć po cichu, ale nie dał mi tego zrobić. Podbiegł przede mnie i usiadł na moim bucie. Patrzył wciąż na mnie. To było bardzo dziwne. Postanowiłam go pogłaskać. Najpierw dałam mu obwąchać dłoń. Tak jak myślałam, łapczywie szukał na niej nie wiadomo czego. Po chwili zaczął lizać moje palce. Jego ślina jakby była ukojeniem dla moich zmarzniętych rąk. Wtem, podniósł uszy i zaprzestał smakować dłoni. Stanął w skupieniu i nasłuchiwał. Opuścił uszy i wszedł mi między nogi, obwijając ogonem nogawkę spodni. Wyglądał jakby się czegoś bał. Czułam, że pragnie opieki. Uklękłam i zaczęłam go drapać i głaskać. W jego oczach widziałam rozkosz, ale strach nie znikał. Sama zaczęłam się bać.
- Muszę iść, mały - powiedziałam do liska.
On słysząc to, zaczął piszczeć. Jakby mnie rozumiał. Wstałam i odwróciłam głowę. Zaczęłam iść. On został w tyle. Myślałam, że nie będę tego robić, ale musiałam - popatrzyłam się w tył. Nie było go. Zasmuciłam się i poszłam dalej. Nagle, jak o jaką wielki kamień potknęłam się i wylądowałam brodą w piasku. Spojrzałam na ręce, całe brudne, a potem na "to coś" co mnie przewróciło.
- To ty? - zdziwiłam się na widok mojego przyjaciela liska.
On nic nie odpowiedział, tylko podbiegł do mnie i jak małe dziecko prosił o wzięcie na ręce. Eh... No nic. Jego mordka zmusiła mnie do wykonania prośby. Byliśmy w tamtej chwili jak jedność. Zaczęłam go bardzo lubić. On od początku próbował mi powiedzieć, że będzie z tego jedna wielka przyjaźń. Mały zasnął mi w ramionach, a ja podeszłam troszkę do pnia, na którym usiadłam. Nagle mój telefon zaczął dzwonić tak głośno, że zagłuszył całą ciszę, jaka panowała do tej pory. Przyjaciel zerwał się na równe nogi, zeskoczył z ramion i oszołomiony popędził przed siebie.
- Czekaj! Ej, stój! - wołałam, ale na nic.
Gubiąc liska z oczu, spojrzałam więc na telefon. To dzwonił jakiś nieznany numer. Zerknęłam jeszcze w głąb lasu w poszukiwaniu zwierzaka, ale na próżno. Wtem, ten sam numer zadzwonił jeszcze raz. Odebrałam więc.
- Halo? - powiedziałam pierwsza. Odpowiedział mi tylko szum drzew i ćwierkanie sikorki. Co dziwne, było one w identycznych tonach i w tym samym czasie, co na żywo...
Komentarze (6)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania