Letarg dobrobytu

Rozdział I — Alex i Kim

 

Mieszkali od siebie zaledwie 2 domy dalej, Kim i Alex pochodzili jednak z zupełnie innych światów.

Połączył ich pewien niedzielny poranek, gdy pudel Alexa dopadł Kim spieszącą się do kościoła na ślub ciotki i upaćkał jej całą sukienkę błotem z nadmiernie podlanego trawnika sąsiadów.

Kim miała wtedy może z 8 lat, Alex koło 12. Po paru sekundach nieprawdopodobnego wrzasku z powodu straty, nazwijmy to świeżości sukienki, Kim zauważyła śmiejącego się chłopca po drugiej stronie ulicy. Niestety stał on tak, że Kim patrzyła pod słońce i nie zapamiętała jego wyglądu, ale poprzysięgła sobie w duchu, że go znienawidzi NA ZAWSZE.

Mama Kim zdążyła w międzyczasie podbiec i zabrać biedactwo do przebrania. Od tamtej pory Alex przyglądał się nic nie świadomej tego faktu Kim, ponieważ wtedy śmiał się dlatego, że nigdy wcześniej w swoim krótkim życiu nie widział tak uroczej, całej umorusanej żywej istoty. Nie mógł uwierzyć, że takie maleństwo może mieć tyle siły w płucach, by wystraszyć wszelkie ptaki z pobliskich drzew i radość jaka w niego wstąpiła, była zalążkiem miłości, którą rozwijał w sobie w tajemnicy przed Kim.

Następnym razem spotkali się w szkolnym autobusie. Lecz i wtedy nie było im dane spojrzeć sobie w oczy, czy choćby zamienić krótkie „cześć”. Kim od małego przykuwała uwagę – piękne czarne kręcone loczki, duże migdałowe oczy, śniada cera, naturalna latynoska uroda. Zawsze była głośna, śmiała, rozmowna, zaczepna. Alex był przeciętny, czyli raczej z tych, których urok osobisty docenia się dopiero przy bliższym poznaniu, był spokojny i wyważony, ale za to wyjątkowo pewny siebie.

Kim wychowywała tylko matka, która wciąż miały problemy finansowe i osobiste. Alex wyrastał w domu prawników i lekarzy, miał 2 starsze siostry i psa. Pudla o wdzięcznym imieniu Tanija. Tylko Kim potrafiła pozostawać niewzruszona na zaloty Taniji, pamiętając incydent sprzed lat, w tamten pamiętny słoneczny poranek, kiedy Tanija była jeszcze rozbrykanym szczeniakiem.

Mijały lata, Kim przeobraziła się niczym motyl z pulchniutkiego dziecka w pełnometrażową kobietę. Jej bujne kształty kusiły i zniewalały męskie serca. Alex poświęcał się nauce, Kim imprezom. Dwa światy. Tych dwoje nie miało szans się ponownie spotkać i poznać. Aż do pewnego pięknego niedzielnego słonecznego popołudnia.

Tu przerywamy drogi czytelniku opowieść o początkach tej znajomości – zaprzyjaźnili się na śmierć i życie, Alex skończył już studia, Kim dopiero zaczynała pierwszy rok w College’u, czyli akcja się dzieje tak z 10 lat później…

 

Tego wieczoru Alex nie miał już do Kim ani krzty cierpliwości:

— Wóz albo przewóz Mała.

— Nie mogę przesypiać się z tym co noc. Muszę podjąć jakąś decyzję.

— Aha, wiem, wiem, „bo w końcu zostaniemy kochankami bez przyszłości…”.

— Nie zaczęłabym narzekać bez powodu. Robin zmasakrował tego chłopaka, z którym tylko tańczyłam!

— że niby znów jego problem masz do rozwiązania?

— Tak.

— Jakby to była to nowość —Alex przewrócił oczami.

— A ty nigdy nie doświadczyłeś takich emocji?

— Czy Ty tych doświadczanych emocji nie możesz po prostu zatrzymać dla siebie?

— A czy dzieląc się nimi z Tobą, nie stawiam pierwszego kroku by je zrozumieć?

— Jak chcesz zrozumieć emocje? Idź i powiedz mu co czujesz.

— Dziś to już nie ma sensu, a widzę, że dla Ciebie to i nawet nie ma w ogóle żadnego znaczenia. Wielkie dzięki, jak zawsze mogłam na Ciebie liczyć…

— hola, hola, Młoda, a kto mnie uczył, że nie należy uzależniać własnego szczęścia od innych, ponieważ ten inny zawsze może Cię zawieść? Szczęście powinno wypływać o stąd… — Alex wskazał jej lewą pierś, a gdy spojrzała na jego dłoń zdziwionym wzrokiem, podniósł jej podbródek i na ułamek sekundy zatrzymał się czas. Wydawało jej się, że ta chwila trwa wiecznie. Jak cała wieczność potrafiła zmieścić się w przeciągu jednej ziemskiej chwili? Tak głębokiego spojrzenia i porozumienia dusz dawno nie doznali oboje.

Przecież Ty jej nie kochasz – pomyślała Kim o znienawidzonej dziewczynie Alexa.

Co Ty masz w sobie takiego Mała? Może sam tego jeszcze nie wiem? – Alex odpowiedział jej w myślach.

Skoro oboje byli w związkach, nienajlepszych co prawda, ale umówmy się – widział ktoś kiedyś idealny związek? To siłą rzeczy musieli udawać, że są tylko najlepszymi przyjaciółmi. Zresztą, taki układ był od zawsze, lepiej nic nie zmieniać.

Nie mogli być parą. To znaczy mogli, ale w alternatywnej rzeczywistości. W tej byli jak brat i siostra. Bez tajemnic, bez pretensji, bez dramatów, wyjazdów i powrotów. Na dobre i złe. Każde wiedziało jak zadać drugiemu ból, ale także jak sprawić największą radość.

Alex miał dobre serce i prawdopodobnie starą duszę. Kim wielkie błyszczące oczy, dziecięcą urodę i cudowny uśmiech, któremu nikt się nie potrafił oprzeć, co nie raz ratowało ją nawet z większych tarapatów, lecz przez co paradoksalnie nie mogła znaleźć prawdziwego szczęścia. A na pewno nie mogła znaleźć tego co sobie wyobrażała, że ją uszczęśliwi. I nie był to Alex, ponieważ jego miała co dzień pod ręką.

— A byłbyś cząstką mnie, gdybym nie prosiła o nic więcej tylko Twoją miłość, na tu, teraz i na zawsze? — Kim spytała po dłuższej chwili, na którą oboje wstrzymali oddech słuchając bicia własnych serc.

— Mała, wiesz, że nie. Nie potrafiłbym Ci dać miłości, która jest wieczna tylko dopóki trwa. Tak mam Ciebie na zawsze, zawsze wrócisz, nie ważne na jak długo i jak daleko odejdziesz, zawsze o mnie pamiętasz. To połączenie nie na jedno życie. A w tym, jak sama dobrze wiesz, musimy odrobić swoje lekcje, a niestety wybraliśmy inne ścieżki do przejścia.

Spojrzenie Kim nie zostawiało wątpliwości.

„Ty bydlaku” – pomyślała marszcząc złowrogo brwi.

Alex spojrzał na zegarek, już był spóźniony, więc zaczął końcowy etap tej rozmowy:

— Mała, skoro już to omówiliśmy, to zbieraj się Ty leniwy leniu z mojej kanapy, zabieraj te zasmarkane chusteczki i leć go przeprosić. On Cię kocha. Dlatego go tak poniosło. Nie mógł znieść Twojego widoku w ramionach innego na tej imprezie. Obudziłaś w nim prawdziwy zew zazdrości. Robin by tego nie zniósł, stracenia Cię. Ma niespokojną duszę, porywczą naturę. Ledwo hamuje pragnienie posiadania kontroli w każdej sytuacji, nawet gdy dotyczy ona Twoich własnych wyborów.

— Tak Alex, tylko to ja się muszę z nim męczyć, a Ty masz Panią idealną… Każdy może tylko pomarzyć o niebieskookiej blondynce, o figurze modelki. Z dobrego domu, z perspektywami dobrej pracy. Skończony Uniwersytet Princeton i w kieszeni papier z marketingu, z którym najlepsze agencje reklamowe będą się o nią biły. Nie wspominając już o najnowszym modelu Ferrari, na który Robin nie zapracuje do końca swojego życia.

— Dlaczego więc to przez niego zużywasz moje ostatnie zapasy miękkiego papieru, zamiast szukać kogoś równie doskonałego jak Mandy?

— phi, doskonałego… Zastanawiam się tylko, co Amanda w tobie widzi?

— Czy teraz się z tym prześpisz już z lżejszą głową, skoro wiemy, że Twoją niezrozumiałą emocją jest po prostu zazdrość o mojego życiowego farta? — Alex nie mógł już utrzymać powagi, widząc co tak gryzło Kim.

— Nie miałeś przypadkiem czegoś do zrobienia? – Kim zaczęła zbierać rzeczy z miną totalnej obojętności.

Alex miał, i to nie byle co – 2 artykuły do napisania dla New York Times i wywiad z kandydatami na burmistrza w nadchodzącej właśnie kadencji. Jednak nigdy nie zostawiłby Kim w potrzebie, o czym ona podświadomie wiedziała i zawsze to, bez mrugnięcia okiem, wykorzystywała.

(…)

Średnia ocena: 3.7  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • Dekaos Dondi 14.06.2021
    D.E.M.O.N↔Fajne napisane. Tak z polotem, trochę pokrętnie–jak to w życiu–i wartko.
    W dialogach narracja oszczędna, co w mym guście:)↔Pozdrawiam:)↔%
    P.S↔Można używać kursywy, gdybyś chciał:
    [i]tekst[/i]↔i tak wrzucić na stronę. Pogrubiony:[b]....[/b]
  • D.E.M.O.N 15.06.2021
    o dzięki!! wreszcie ta kursywa :D dzięki, wreszcie komentarz od Ciebie. Zrobiłeś mi dzień :)
  • Dekaos Dondi 15.06.2021
    Jeszcze możliwa pogrubiona kursywa↔[i][b]tekst[/i][/b]

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania