Letni smak
Oczy miała bursztynowe, jakby je urodził Bałtyk,
Serce miała rozpalone tak jak światła latarni.
Gdy zbierała polne kwiaty one dłoń jej całowały
I słodkawe pijała wino, wiatr ją gonił jak szalony.
Pewnej letniej i gorącej nocy, wypiła za dużo wina,
Miała plamy na sukience, boso biegła w moją stronę.
Gdy ją wtedy zobaczyłem, nie mogłem zasnąć więcej,
Gdy paliła papierosy nuciła piosenki Lany,
A ja bez jej kołysanek, zasypiałem jedynie pijany.
Była moją bohaterką, przypadkową, piękną nocą
Słodką skórę miała pod sukienką,
Co się we mnie narodziło nazywała darem,
Była moją Małgorzatą, mego życia aprobatą.
Była dla mych palców struną, brzmienie miała olimpijskie.
I chociaż ją nazywam muzą, dotyk miała bardzo ludzki.
Był to wieczór bardzo ciepły, ja wypiłem dużo wódki,
Gdy wróciłem do mieszkania czułem zapach jej sukni..
Na balkonie dogasał już papieros,
Za dwie godziny wyleczyła moje smutki.

Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania