Licho.
Skoro to również nie ty,
to mróz na szybach rysuje ósemki,
a potem przewraca je na bok.
Kiedy się budzę i światło uderza we mnie,
gdzieś w okolicach obojczyka pojawia się cień,
w takim właśnie kształcie.
I sam już nie wiem.
Strzepnąć go może, jak pyłek,
czy wydziergać się igłą po szam szpik, na zawsze.
A potem ty również się budzisz i kładziesz dłoń,
dokładnie w tym samym miejscu, gdzie pada,
a ja już nie wiem, czy wyciągać parasolkę,
czy wystarczy pięć palców i kilka linii,
na które wszystko możnaby zgonić.
Komentarze (2)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania