Lifelessness - część 2
Powoli się budzę. Widzę gabinet, pokój zabiegowy czy może bardziej laboratorium. Słyszę szum urządzeń i krzątających się lekarzy/naukowców.
- Budzi się, budzi – docierają do mnie szepty.
To niemożliwe. Odbieram fotony. Światło. Ja WIDZĘ. To jest piękne. Cudownych kształtów urządzenia nieznanego mi przeznaczenia. Czarne wiązki kabli, łączące te wspaniałe maszyny z komputerami, ustawionymi w najbielszych szafkach, jakie mogę sobie wyobrazić.
Do mojej jaźni dociera głos. Jaki jest delikatny! Zawiera w sobie najdoskonalsze tony, o których nigdy nawet nie śniłem.
- Dzień dobry – odzywa się najładniejsza osoba, jaką w życiu widziałem.- Słyszysz mnie?
Nie umiem odpowiedzieć, ale wiem, że wystarczy pomyśleć, by przekazać komunikat.
„Tak”
Piękna lekarka patrzy na tablet trzymany w dłoni i znowu na mnie.
- To urządzenie jest połączone przez sieć i z twoim mózgiem – mówi.- Czyli wszystkim, co z ciebie zostało po wypadku.
Dotyka moich ”oczu” i obraca je. Dostrzegam pojemnik, z którego wychodzą różne rurki.
- Kilkanaście godzin temu podpięliśmy kamerę i audio – kontynuuje.- Trochę zajęła ci aklimatyzacja.
- Cieszymy się, że żyjesz – odzywa się starszy mężczyzna w fartuchu laboratoryjnym. - Jesteś pierwszym, którego udało się wyrwać zza granicy śmierci.
Czuję wdzięczność, lecz jednocześnie jakiś rodzaj wewnętrznego niepokoju. Coś jest nie tak. Ignoruję to i zmuszam się do myślenia, zamiast biernie obserwować otaczające mnie otoczenie.
„Ile czasu byłem...martwy?” pytam. ”I jak długo przebywałem w nicości, w swoim własnym umyśle?”
- W ciągu kilku godzin po wypadku zostałeś przetransportowany do Szpitalu Lifelessness, gdzie obecnie się znajdujesz – informuje mnie kobieta.- Przywróciliśmy funkcjonowanie mózgu i kilkanaście dni obserwowaliśmy twoją świadomość, aż zadecydowaliśmy się podpiąć kamerę i audio – przywrócić ci wzrok i słuch.
„Dziękuję” wyrywa mi się. Ale czy faktycznie mam za co?
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania