Lik.
Na bezludziu i mewa człowiek
i trawa człowiek. I niebo też.
Choć przewleczone na nicę, pozbawione sfer
to tylko kosmos - skóra i tkanka planety, planet.
A skoro są dwie, czy więcej - dają archipelag.
Na bezdechu i marmur oddech i drewno oddech.
I dym też.
Choć zamknięty w słoiku czy folii, ulegnie w końcu skraplaniu,
a skoro jest śnieg i deszcz - powstaje mgławica.
Jedna, jeden.
Z cyklu: Awokado.
Maj, 2022
Marcin Lenartowicz.
Komentarze (16)
Jestem SKOŃCZONYM draniem.
"ja tylko tak udaje, że się nocy nie boję..."
Z jakiego powodu? Bo tak.
No doprawdy... Wszystko jasne :)
Podobnie jak fakt czytelnika, który nie dostrzega, że ten jakże rażący tytuł jest przeważnie puentą tekstu, który czyta.
Trzeba sobie po prostu powiedzieć, cze chcemy żeby czytały nas przypadkowe osoby - byle więcej, byle częściej - czy lepiej mniej, a konkretnie.
Także niech kończą
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania