Lina
Nie chciałem ciągnąć końca tej liny,
postawili mnie tutaj rodzice,
młody jestem bez siły, bez winy,
a czuję jak bym miał za pędy zburzyć winnice.
Szarpię się z tym drugim,
lina naprężona,
przegram,
już wyskakują stawy z kolan.
I gdy będę na ziemi w ciemności,
linę ktoś przywiąże do szyi,
i życie pociągnie z całej mocy,
wtedy w nocy,
odnajdę nóż,
przetnę linę,
będę wolny.
Ot tak! Już!
Komentarze (11)
O co chodzi z tym drugim, z którym się szarpiesz, nic o nim nie wspominałeś? To taki "filip z konopii"? Indyjskich?
Broni się ostatnia zwrotka, trzy pierwsze wersy, potem niepotrzebnie moim zdaniem piszesz o nocy, bo potrzebowałeś rymu do mocy i wybrałeś najprostszy. Ta noc jest zresztą niekoniecznie potrzebna, bo już wspomniałeś o ciemności, a to pojęcie szersze niż noc. I na koniec robi się dziecinnie, złapał nóź, przeciął i już.
Słabiutkie. Oceny bez.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania