Lis i kot
Świtało. Po wietrznej i deszczowej nocy dzika róża poprawiła rozczochrane płatki, a lilak, szturchnięty przez sosnę upuścił kilka kropel na liście żurawki. Ta lśniła w pierwszych promieniach wstającego właśnie słońca, srebrzył się nawet kot który przysnął na polowaniu i zwinięty w kłębek śnił największą na świecie mysz podaną z jeszcze większą miską tłustego mleka. Taki to był sen i tak żal się było obudzić, ale chłód wbijał się pod futerko niczym sosnowa igła, dziurawiąc sen, przez co mysz uciekła, a mleko niczym z durszlaka przesiąkło w spragnioną ziemię. I wtedy kot się obudził, a zaraz potem rozpłakał. I płakał tak głośno i długo aż zleciały się pod dąb pod którym leżał okoliczne ptaki, i owady, zbiegły się dziki i sarny, zające i kuny, a lis jak to lis, chytrze zapytał: Czemu płaczesz, kocie? Może ulżyć twoim żalom i przeciąć je jednym kłapnięciem? Po co się tak męczyć? Ja wiem co to głód. - Kiedy ja nie płaczę z głodu. - odrzekł mu kot. - Płaczę przez sen, który wróci. W nim jesteś mniejszy od pchły, co mnie dręczy i staje na tobie nieuważny człowiek.
Komentarze (3)
Nieużywany człowiek! Ha!
Pasuje :)
Dzięki!
Różnie bywa. Bajkowo napisane, fajnym językiem. I coś tu "więcej na rzeczy" chyba. Pisz więcej takich:)
''ale chłód wbijał się pod futerko niczym sosnowa igła, dziurawiąc sen"' !! →itp.
P.S↔Tobie widocznie smakują koty duszone w rękawie, ale jak widać, to mu nie szkodzi:))
Pozdrawiam↔?:)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania