Łiśmiglansriant I Łłłrrriiiśmiglansriant 2
"Łiśmiglansriant I Łłłrrriiiśmiglansriant 2"
gatunek: sny/fantastyka/czas wolny/podróże
Jedna z planet w Pomarańczowej Galaktyce Złocistych Promieni Świetlistych. Rok 1996.
Środek ciepłego, słonecznego dnia. Wzdłuż jednej z kilku najbardziej znanych i lubianych plaż u oceanicznych wybrzeży Subtropikalnego Plażowego Miasta Pomarańczowych Dachów, właśnie spacerował śmiejący się do kilku wędrujących wraz z nim, niewidzialnych, piękno-zabawno-pozytywnych zjaw kosmicznych podróżnik z Planety Plażowych Sowizdrzałków, mający mniej więcej dwadzieścia osiem lat. Nagle, jedna z niematerialnych istot pozaziemskich przekazała mu pewną optymistyczną wiadomość.
— Czy chcesz dowiedzieć się czegoś ciekawego i zabawnego? — spytała tajemnicza postać.
— Tak. To może być dobre! — stwierdził zaciekawiony podróżnik.
— Niedługo przylecą wspaniali gwiazdorzy kosmiczni, czyli Łiśmiglansriant i Łłłrrriiiśmiglansriant! — oznajmiła pozaziemianka.
— Łaaaaał! Ale super i odlotowo! — ucieszył się dwudziestokilkuletni poszukiwacz przygód.
Łiśmiglansriant i Łłłrrriiiśmiglansriant byli dla siebie wzajemnie kolegami, którzy należeli do gatunku kosmicznych magów, potrafiących podróżować w czasie i przestrzeni, przenikać przez ściany, fruwać o własnych siłach, a także dowolnie zmieniać swój wygląd.
Właśnie znajdowali się na pokładzie wygodnego statku kosmicznego o wnętrzach urządzonych w stylu luksusowego, fantazyjnego zamku albo pałacu. Tuż przed przejściem przez portal czasoprzestrzenny, ustawili swój wiek na około trzydzieści lat. Postanowili odwiedzić Subtropikalne Plażowe Miasto Pomarańczowych Dachów. Tam mieszkała jedna z nieskończonej ilości wersji kolegi mającego krótsze imię.
Po przedostaniu się przez Fantastyczno-Kolorowo-Świecąco-Buczący tunel, obudzili się rano, w niewielkim pojeździe czasoprzestrzennym, wyglądającym jak czteroosobowy samochód pasażerski, nazywającym się "Wymiataka Ostateczno-Doskonała", a stojącym na parkingu, na przedmieściach, przed domem Łiśmiglansrianta. Wjechali na podjazd, mieszczący się we frontowej części podwórka, po czym wyłączyli pojazd i wyszli na zewnątrz.
Byli tak bardzo szczęśliwi, że zatańczyli rock and roll na tle samochodokształtnego pojazdu, garażu i subtropikalnego ogrodu. W ich pobliżu przefrunął dziwny rój, składający się z dziesiątek owadów z rodziny tak zwanych żądłówek, i to aż z kilku różnych gatunków. Mimo że każdy z tych latających stawonogów posiadał żądło, to mimo to żaden z nich nikomu nie wyrządził krzywdy.
Mężczyźni spotkali dwie koleżanki, będące ich rówieśniczkami, a także podróżniczkami czasoprzestrzennymi. Nazywały się Odlotowa i Odjazdowa. Wszyscy razem obeszli dookoła parterowy dom z garażem, znajdujący się mniej więcej na środku działki. Wstąpiło w nich niezwykłe, wspaniałe uczucie. Doznali oświecenia. Zwrócili swoje twarze w stronę tajemniczego nieboskłonu, a wtedy doświadczyli niezwykłych wizji, przedstawiających wspaniałe ogrody i piękne domy.
— Mam odjechany pomysł! — nagle wesoło krzyknął uradowany Łiśmiglansriant.
— Odjechany pomysł? Będzie wycieczka z atrakcjami i przygodami? — spytali z ciekawością pozostali.
— Dzisiaj o zachodzie słońca zrobimy na tarasie motyw z cieniami, wieczorem w gabinecie rekreacyjnym motyw ze świecącymi w ciemności dekoracjami w kształcie ryb, albo i z prawdziwymi rybami z dalekiego kosmosu, a jutro w środku dnia pojedziemy na dalekie przedmieścia, aby przeżyć moc odlotowych przygód, takich jak wspinanie się na drzewa i różne obiekty, impreza na fantazyjnym stepie, zabawa w domu oraz najbliższym otoczeniu w odjechaną załogę statku kosmicznego odwiedzającego różne tajemnicze planety, a także jedzenie egzotycznych potraw pośród sadu. Czy to zabrzmiało wystarczająco bardzo podobnie do zapowiedzi utworu będącego superprzebojem? — zaproponował mężczyzna.
— O tak! W porządku! — brzmiała odpowiedź całej reszty, bardzo ucieszonej takim scenariuszem.
— Wyruszamy zaraz na realizowanie tego planu akcji, pełnego atrakcji?
— Yo, yo, yo! Yo, yo, yo!
Człekokształtne istoty zaczęły realizować rozrywkowy plan imprezowych i podróżniczych wydarzeń. Wszystkie cztery postacie weszły do wnętrza parterowego domu w kształcie litery "T", całego w jasnych, pastelowych odcieniach koloru morskiego, różowego, piaskowego, nugatowego, zielonego oraz pomarańczowego. Grupka kolegów i koleżanek została dotknięta w czubki głów kilkudziesięcioma jasnopomarańczowymi, lawendowymi oraz ciemnożółtymi, żaluzjokształtnymi promieniami słonecznymi. Włączyli radiomagnetofon. Dostroili na program, w którym leciały tylko: new wave, muzyka plażowa, funk i psychodeliczny pop.
Kiedy nadszedł zachód słońca, to wszyscy razem wyszli uszczęśliwieni na taras. Zaczęli pokazywać swymi dłońmi różne zabawne cienie, padające na ścianę. Rozmawiali, śmiali się, jedli pizzę, popijali ciemnobrązowy napój gazowany. Pomarańczowa tarcza słoneczna była przyozdobiona tajemniczymi, poprzecznymi paskami koloru morskiego, żółtego, czerwonego oraz jasnozielonego. Jedna z różowo-fioletowych chmur przeobraziła się w wielki, płaski, szeroki, zawieszony na niebie radiomagnetofon, z którego zaczęła wydobywać się przyjemna muzyka z gatunku new wave i synthpop.
Gdy nieboskłon już pociemniał, a na jego tle zjawiły się trzy barwne księżyce oraz siedem zadziwiających figur geometrycznych, uplecionych ze srebrzystych, świecących obłoków, to Łiśmiglansriant, Łłłrrriiiśmiglansriant, Odlotowa i Odjazdowa wrócili do wnętrza domu. Poszli do kuchni oraz usiedli na jasnych, pastelowych, plastikowych krzesłach z podłokietnikami. Nadciągnęła tajemnicza Ciemnica, która rozprzestrzeniła się po całym wnętrzu budynku, a wtedy czwórka osób doznała zabawnej wizji, przedstawiającej stadko świecących kotów, kolorowych i fruwających jak papugi lub motyle.
Wkrótce wizja skończyła się, a wówczas cztery postacie przeszły przez klimatyczny przedpokój do salonu. W pomieszczeniu znajdowała się kanapa, dwie pufy, dwa fotele, stół, dwa krzesła, telewizor, radiomagnetofon, wielka palma w donicy, żyrandol, fototapeta przedstawiająca pełną palm kokosowych tropikalną plażę, oraz magiczna skrzynka ze snami, wizjami i pomysłami do różnych utworów, takich jak opowiadania, wiersze, czy też piosenki.
Za czwórką osób, która usiadła na kanapie, przyfrunęły: kamera i mikrofon, które pochodziły z Motoryzacjolandii-Technologiolandii, a następnie zawisły tuż pod sufitem, po czym zaczęły wesoło tańczyć, powoli fruwając po całym pomieszczeniu. Wkrótce, przyłączyły się do nich: talerz satelitarny, telewizor oraz radiomagnetofon. Cały pokój wypełnił się niezwykłą muzyką z gatunku funk i new wave oraz pokazem technologicznych możliwości audiowizualnych w wykonaniu trójwymiarowych, bardzo barwnych figur geometrycznych, kręcących się w kółko na tle wielkiej, czerwono-pomarańczowej tarczy słonecznej, błękitno-fioletowo-różowo-zielonego nieboskłonu i piaskowo-żółto-nugatowych chmur. Za oknem fruwała niewielka ławica bardzo małych, bajecznie kolorowych, śpiewających ryb.
Cztery postacie wstały z kanapy oraz skocznie i zabawnie zatańczyły w kręgu, po czym przeszły do drugiego pokoju, znajdującego się za ścianą, a tam panowała tajemnicza ciemnica. Za oknem przefrunęło pięć świecących, pochodzących z dalekiej planety statków kosmicznych, a były one koloru jasnoniebieskiego, żółtego, jasnoróżowego oraz pomarańczowego.
W pomieszczeniu znajdowała się kanapa, dwa regały, szafa, telewizor, radiomagnetofon, pięć obrazów, biurko, krzesło, taboret i pufa. Z jednego spośród regałów, zeskoczyła różowa, świecąca, zabawna, żartobliwa, roześmiana, fruwająca ryba wielkości owocu cytryny, zaczarowana przez czarnoksiężników, pochodzących z tajemniczej, fioletowej galaktyki.
Ucięła z biesiadującymi istotami człekokształtnymi zabawną pogawędkę, pełną śmiechu i żartów. Po skończonej rozmowie, pofruwała sobie po całym pokoju, a następnie wyleciała przez okno na podwórze. Na otoczonym zarośniętymi trawnikami betonowym placu, jeden z kilku barwnych, świecących, migających oraz grających spodków latających uniósł ją ku górze oraz zabrał ze sobą i odleciał aż do gwiazd.
Czworo podróżników czasoprzestrzennych postanowiło kontynuować swoją iście nieziemską podróż, pełną przygód oraz imprez. Wrócili do poprzedniego pokoju. Oglądali teledyski, słuchali muzyki new wave i space disco, grali na instrumentach, zabawnie tańczyli oraz wesoło śpiewali. Wkrótce jednak poszli spać.
Kiedy obudzili się rano, to przywitało ich wesołe słońce, świecące i śpiewające pośród różowo-żółto-pomarańczowo-fioletowych chmur, radośnie tańczących w kręgu wokół śmiejącej się gwiazdy. Czworo podróżników skorzystało z łazienki, wyobrażając sobie że relaksowali się w Atlantydzie. Gdy jedli w kuchni śniadanie, to fantazjowali, że brali udział w wykwintnej uczcie na luksusowej planecie, gdzie każdy mógł w bardzo dużym stopniu zmieniać swój wygląd za pomocą myśli. Wtedy sobie przypomnieli, że sami też umieli przybierać wygląd swoich ulubionych stołów, foteli, roślin, zwierząt, przedmiotów codziennego użytku, pojazdów, bibelotów, czasopism, plakatów, czego tylko chcieli.
Przeszli z wnętrza domu na taras. Od rana było ciepło i słonecznie, czyli tak, jak zazwyczaj. Zaszli na podjazd, gdzie czekał już na nich wehikuł czasoprzestrzenny o nazwie "Wymiataka Ostateczno-Doskonała", ten sam w którym byli wcześniej, oraz gotowy do kosmicznie odlotowej podróży. Weszli do środka, usiedli i odjechali. Podróż była tak bardzo wspaniała, że aż kosmicznie fantastyczna. Przejechali nieopodal parku rozrywki, cyrku na kółkach oraz lądującego helikoptera. Czuli się rewelacyjnie, mieli mnóstwo niezapomnianych wrażeń.
Gdy dojechali na dalekie przedmieścia, to zatrzymali pojazd na obrzeżach dosyć rozległego trawnika, który właściwie był parkingiem. Wyszli na zewnątrz, odetchnęli świeżym powietrzem i wkrótce weszli do wnętrza parterowego domu o prostym dachu, aby uzgodnić tam dalszy plan niezwykłych, przebojowych wydarzeń oraz przygód. Ale najpierw przespacerowali się po niezwykłej dzielnicy i wrzucili na luz, skacząc po dachach, a nawet słupach.
Za każdym razem, kiedy się tu zjawiali, to byli oczarowani miejscową, oryginalną architekturą, bardzo mocno nawiązującą do środkowego i późnego dwudziestego wieku, a także do fantastyki naukowej o tematyce kosmosu. Poszli zwiedzać iście egzotyczną dzielnicę. Tutaj, zamiast asfaltu był piasek oraz trawa. Kiedy szli, to sprzed ich stóp uciekały dwunożne jaszczurko-dinozaury z intrygującymi kołnierzami i fantazyjnymi grzebieniami, pasiaste gryzonie i wielkie owady.
Domy były zwykle parterowe oraz najczęściej miały bardzo płaskie, lub wręcz proste dachy, i zazwyczaj posiadały też ustawione na nich beczki z wodą. Nierzadko posiadały także porozmieszczane na trawnikach huśtawki, hamaki, wiatrowskazy, a także niewielkie baseny kąpielowe.
Kiedy Łiśmiglansriant, Łłłrrriiiśmiglansriant, Odlotowa i Odjazdowa znaleźli się na skrzyżowaniu czterech ogrodów, porośniętych kwitnącymi łąkami oraz otoczonych żywopłotami zamieszkiwanymi przez liczne owady, to nagle Łłłrrriiiśmiglansriant podbiegł do jednego z kilku pobliskich słupów i wspiął się na sam szczyt, gdzie znajdował się wiatrowskaz w kształcie samolotu z ruchomym śmigłem. Mężczyzna usiadł na niego oraz nagle odfrunął wraz z nim.
— A ja sobie pofruwam — oznajmił Łłłrrriiiśmiglansriant, po czym polatał sobie beztrosko nad całą dzielnicą, a następnie wylądował na jednym z wielu pobliskich trawników, a wtedy wiatrowskaz szybko wrócił na swoje miejsce.
— Łaaaaał! Co to była za niezwykła akcja! — skomentowali pozostali, jednocześnie zaskoczeni i zachwyceni.
Po tym niecodziennym epizodzie, czworo podróżników czasoprzestrzennych wróciło do tego domu, który był ich tutejszą bazą wypadową. Dwoje z nich pobujało się na huśtawkach, a dwoje pozostałych: na hamakach. Pod wielkimi liśćmi bananowców oraz strelicji skrywały się podstępne ślimaki o różnorodnych kształtach oraz kolorach muszli i wesołe płazy, także bardzo barwne. Następnie, grupka człekokształtnych zaprzyjaźnionych postaci pograła na trawniku w piłkę plażową. Wkrótce nadszedł zachód ciemnożółtego słońca, a niebo przybrało pomarańczowy kolor.
Wszystkie cztery istoty ubrały barwne kapelusze o szerokich rondach. Poszły na parking, wyglądający jak kwitnąca łączka. Sprzed stóp uciekały im zaskrońce ze skrzydłami nietoperzy, biegające na tylnych nogach jaszczurki z fantazyjnymi kołnierzami wokół szyj, oraz pasikoniki wielkości owoców kiwi.
Gdy czwórka podróżników czasoprzestrzennych dotarła już na miejsce, to na obficie porośniętym kwitnącą i lubiącą silniejsze nasłonecznienie roślinnością zielną placu czekała już na nich "Wymiataka Ostateczno-Doskonała", gotowa zabrać ich w podróż w dowolne miejsce. Postanowili, że wrócą do domu Łiśmiglansrianta. I tak też zrobili. Kiedy znaleźli się już na podjeździe, to wyszli z pojazdu i weszli do domu, a wtedy powoli zaczęła nadchodzić piękna, baśniowa, gwieździsta noc.
— Zanim odlecimy do innego świata, to obejrzymy w kosmicznej telewizji jeden odcinek tamtego pięknego, ciekawego, zabawnego serialu fantastyczno-komediowo-przygodowego? — zaproponował Łiśmiglansriant.
— Dosłownie fantastyczny pomysł! — radośnie odpowiedzieli Łłłrrriiiśmiglansriant, Odlotowa i Odjazdowa.
Telewizję obejrzeli w tym pokoju, w którym znajdowała się fototapeta. W serialu można było zobaczyć oryginalne pojazdy, takie jak między innymi: Legendarno-Nostalgiczna Wyścigowa Wyścigówka, Wymiataka PopyladełkozMiastaNeonówiLaserów, Wymiataka Motorec-Tractorec oraz Wymiataka WyprawaPełnaImpreziPrzygód. Kiedy odcinek skończył się, to czworo podróżnych wyłączyło duży odbiornik w kształcie kartonowego pudła, po czym przeszło do drugiego pomieszczenia, tego w którym mieściło się biurko.
Nagle na podjeździe, przed domem, obok Wymiataki, wylądował metaliczny, świecący kilkudziesięcioma kolorowymi lampami, statek kosmiczny. Pochodził on z jednej z nieskończonej ilości alternatywnych rzeczywistości. Otworzyło się okno w ścianie oddzielającej pokój od podwórka. Wtedy czworo imprezowiczów, patrzących dotychczas przez szybę w bezchmurne niebo i w gwiazdy, uniosło się w powietrzu, przeleciało przez futrynę, podfrunęło pod tajemniczy statek kosmiczny i weszło od spodu do wnętrza przez otwarty właz, po czym obiekt pozaziemski odleciał do innego wszechświata. Łiśmiglansriant, Łłłrrriiiśmiglansriant, Odlotowa i Odjazdowa zostali gwiazdami, dosłownie świecącymi na niebie. Spełniło się jedno z około dwudziestu pięciu, a może ponad trzydziestu, ich największych marzeń wszech czasów. Przeistoczyli się w światowej sławy zespół rockandrollowy. Jedna z dalekich planet stała się sceną dla odjechanego oraz pełnego różnych przebojów koncertu w klimatach: jazz, funk, new wave, space disco i rock and roll.
Koniec.
nastrojowa muzyka:
Europe - The Final Countdown
Los Lobos - La Bamba
Chris De Burgh - High on Emotion
Tubeway Army - Are Friends Electric
Gary Numan - Cars
The Alan Parsons Project - Eye in the Sky
Phil Collins - In The Air Tonight
Earth, Wind & Fire - Let's Groove
Harold Faltermeyer - Axel F
A Flock Of Seagulls - I Ran (So Far Away)
A-ha - Take On Me
Tears for Fears - Change
Fiction Factory - (Feels Like) Heaven
Aztec Camera - Somewhere in My Heart
Mr. Mister - Broken Wings
Tears for Fears - Everybody Wants to Rule the World
Midge Ure - If I Was
Marillion - Kayleigh
The Cure - Just Like Heaven
Eurythmics - There Must Be an Angel (Playing with My Heart)
Starship - We Built This City
Cock Robin - When Your Heart Is Weak
Stranglers - Always the Sun
Alphaville - Sounds Like a Melody
Wang Chung - Everybody Have Fun Tonight
Depeche Mode - Stripped
Fleetwood Mac - Seven Wonders
Belinda Carlisle - Circle In The Sand
Bobby McFerrin - Don't Worry Be Happy
Trans-X - Living on Video
Trans-X - 3-D Dance
Fine Young Cannibals - Good Thing
The B-52's - Love Shack
Laserdance - Fear
Peter Moesser's Music - High
Automat - Droid
Giorgio Moroder - Chase
Space - Magic Fly
Doctor's Cat - Feel The Drive
Night Moves - Transdance
Fun Fun - Happy Station
Ice MC - Easy
Technotronic - Rockin' Over The Beat
INXS - Disappear
The KLF - Last Train to Trancentral
Tom Petty & the Heartbreakers - Learning to Fly
East 17 - House Of Love
Roxette - How Do You Do
Genesis - I Can't Dance
Take That - It Only Takes A Minute
The Prodigy - Out of Space
Marc Almond - The Days Of Pearly Spencer
DJ Jazzy Jeff & the Fresh Prince - Boom! Shake the Room
Urban Cookie Collective - Feels Like Heaven
Coolio - Fantastic Voyage
Corona - The Rhythm of the Night
Guru Josh - Infinity (1990)
Terence Trent D'Arby - Wishing Well
Ultravox - Dancing with Tears in My Eyes
OMD - Souvenir
TOTO - Africa
The Human League - Tell Me When
Alphaville - Forever Young
Komentarze (7)
Dziękuję i pozdrawiam 🙂
Dziwy niby "podobne" ale jednak za każdym razem inne. Rzecz jasna imiona głównych bohaterów,
trudno stosować w potocznej mowie, bez pomyłki. Trza jeno czytać wolno, by nie zagubić ów klimat.
Pozdrawiam🙂:~)
Dziękuję i pozdrawiam 🙂
Z muzyki Sound Like a Melody i Stripped jak najbardziej z tych co znam.
A i jak upodabniali się do stołów: to jest wizja z zewnątrz, o ile istnieje coś takiego jak zewnątrz, czyli to jest wizja prawdziwa, boska :D
Pozdrawiam :)
W pewnym sensie, w przenośni, istnymi pozytywnymi magami kultury i sztuki są super artyści, tacy jak autorzy i wykonawcy jednych z najpiękniejszych piosenek, na przykład "Sounds Like a Melody" i "Stripped".
A moje sny, to rzeczywiście często są takie ciekawe, piękne i rozbudowane, jakby wręcz prosiły się o to, abym pisał opowiadania na ich podstawie. 😀
Dziękuję i pozdrawiam ✨ 🌟 🥳
Najważniejsze że spisujesz, może coś się urodzi samo, bo to już teraz są opowiadania, a nie zapis oderwanych motywów, jak to w typowym śnie. Twoje są wyjątkowe :D
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania