List
Słońce powolnym ruchem zmierza ku horyzontowi, oznajmując zbliżający się wieczór. Stary mężczyzna siedzi na ławce przed wielkim białym budynkiem. Jego wzrok jest pusty... Wpatruje się w coś, co już dawno zniknęło. Jednak on wciąż szuka, czując nieubłagany kres czegoś, czego określić nie może. Może to brzmieć dość idiotycznie, jednak dla niego utrata tej jednej myśli, znaczy utratę wszystkiego. Dlatego tylko utkwił wzrok w przestrzeni, czekając, aż wspomnienia same napłyną do umysłu.
Budynek, ciekawe kto w nim mieszka? Pewnie ten mężczyzna. Jednak nie wygląda, jakby go poznawał. Nagle spuszcza wzrok na ziemię. Coś dźgnęło go w stopę. Widzi niewielką białą kopertę. Skąd się tam wzięła? Musiała wypaść mu z dłoni. Spogląda na lekko rozchyloną dłoń. Nie przypomina sobie, aby brał cokolwiek ze sobą. Powoli schyla się podnosząc ją. Obracając w dłoni, dokładnie przygląda się znalezisku. Zastanawia się, do kogo jest zaadresowany list w środku. Może odnajdzie jakąś wskazówkę? Zauważa drobne litery: "Do Edwarda". Mężczyzna marszczy brwi, to imię wydaje mu się znajome. Postanawia zajrzeć to środka w nadziej, że odnajdzie odpowiedzi na nurtujące go pytania. Powoli wyciąga list, wygląda na czytany już wiele razy. Jakby jego adresat wciąż i wciąż musiał ponownie czytać każde słowo, ucząc się go na pamięć.
"Drogi Edwardzie
Wybacz, że nie mogę powiedzieć Ci tego osobiście, liczę na to, że zrozumiesz. Mam nadzieję, że u Ciebie wszystko dobrze, naprawdę tak bardzo chciałabym Cię jeszcze raz zobaczyć...
Może najpierw się przedstawię. Mam na imię Irena, pewnie mnie nie pamiętasz. Cóż może się trochę opiszę, abyś mógł sobie mnie wyobrazić. Jestem dość smukłą osobą, inni zawsze powtarzali, że powinnam więcej jeść. Ty odżywiasz się prawidłowo, prawda? Pamiętam, że miałeś ogromny apetyt. Moją głowę zdobią gęste rude, kręcone włosy... No cóż przynajmniej kiedyś takie były. Oczy podobnie jak twoje mam w kolorze ciemnej zieleni. Pamiętaj, aby dbać o oczy. Moje już niestety nie wiele są w stanie zobaczyć, nie możesz się tak samo zaniedbać.
Tak wiele chciałaby Ci powiedzieć, ale jak już się zebrałam i postanowiłam przerzucić wszystko na kartkę, nie wiem co napisać. Nawet nie wiesz, jak wiele razy próbowałam cokolwiek napisać, a i tak wychodziły tylko niepotrzebne bzdety... Widzisz znów piszę bez sensu. Chciałabym abyś długo żył, nawet kiedy mnie już nie będzie. Życie to najcenniejsze, co każdy z nas otrzymuje, pamiętaj o tym. Ja niestety nie doceniałam tego daru, praca była dla mnie ważniejsza niż rodzina. Najgorsze jest jednak to, że zaczynamy doceniać rzeczy ważne, dopiero wtedy, kiedy są nam odbierane, a utrata w takim momencie boli najbardziej. Nie bój się spełniać swoich marzeń, bo to one dają nam siłę, aby rano wstawać i funkcjonować. Nawet gdy wszystko dookoła zdaje się być przeciwko tobie. Nie poddawaj się jednak, kiedy coś Ci nie wyjdzie. Każdemu w życiu zdarza się upadać, a Ty musisz pamiętać zawsze o tym, aby wstać. Nie ucz się błędów na pamięć, bo zatracisz się w poszukiwaniu możliwych pułapek, zamiast po prostu stawiać krok do przodu. Nie wstydź się tego, kim jesteś, bo rzeczywistości jesteś kimś wyjątkowym, człowiekiem. Potrafisz odczuwać emocje, kochać, współczuć i przeżywać nawet najmniejszą drobnostkę, jako coś ważnego i to czyni Cię wyjątkowym. Nie daj sobie wmówić, że łatwo jest zastąpić człowieka, bo to niemożliwe. Nawet jeżeli pokochasz kogoś drugi raz, nie będzie to już ta sama miłość, co za pierwszym i nie próbuj ich porównywać.
Na tym będę kończyć mój list. Mam nadzieję, że czasem mnie wspomnisz. Jeszcze raz życzę Ci zdrowia i szczęścia i choć pewnie już nie żyję, kiedy to czytasz, to jestem szczęśliwa. To Ty jesteś moim szczęściem.
Mama"
Atrament był rozmazany w kilku miejscach, zapewne kobieta płakała pisząc go. Jak mógł zapomnieć o czymś tak ważnym? Teraz już wszystko pamięta. Jego piękna żona Irena i malutki synek. W dniu śmierci ofiarowała mu ten list, aby dał go Edwardowi, jednak on nie dał rady.
- Irenko, nasz syn nie żyje - szepną - na pewno jest teraz z tobą. Nie zdołałem dotrzymać obietnicy, wybacz... Wybacz kochana.
W słowach mężczyzny są przesycone goryczą. Stracił dwie osoby, na których mu zależało najbardziej. Co on ma teraz zrobić?
Nagle z białego budynku wychodzi młoda kobieta. Z zmęczoną twarzą podchodzi do wstrząśniętego mężczyzny i kładzie mu rękę na ramieniu.
- Panie Filipie, znów wziął pan ten stary list z biurka doktora Edwarda? Przecież już tyle razy tłumaczyliśmy panu, żeby nie dotykał pan cudzych rzeczy. - Pielęgniarka pomogła mu wstać.
Starzec osłupiały patrzył na kobietę, bo skoro to nie list od jego żony, to kim on jest?
Komentarze (2)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania