List wysłany w butelce...

Powiedziałeś kiedyś Drogi Ireczku, że życie na morzu, to życie stracone – rozmawialiśmy wtedy o pracy na morzu i zmęczeniu jakie kreuje-innym i nieporównywalnym z jakimkolwiek na lądzie i najczęściej nierozumianym przez ludzi, którzy nie widzą tej niewidocznej pracy...ponieważ czas mój na morzu dobiega końca- wracam często wspomnieniem do lat na nim spędzonych...ludzkie życie między innymi jest przeżywaniem tego, co za chwilkę będzie już wspomnieniem, aż po kres, kiedy człowiek sam staje się wspomnieniem..jesteś tym czym są twoje wspomnienia-opowiedz mi swoje wspomnienia-a powiem ci kim jesteś i jakie życie miałeś...

Jest wiele różnych kryteriów życia-także i tego na morzu-ale, ponieważ morze to podróże i ciągła dynamiczna zmiana miejsca, przynosząca estetyczne uniesienia lepszej lub gorszej jakości, pozwól, że popatrzę na życie swoje poprzez ilość i koloryt dynamik i estetyk jakich doświadczyłem...a potem odpowiemy sobie, czy było to życie stracone...

Najpierw o horyzoncie. Horyzont-magiczne słowo, budzące w każdym z nas ciekawość nieodgadnionego, niewidocznego a istniejącego...magiczna siła, która ciągnie i ciekawi...któż z nas nie patrzył w młodości na linie spinająca ląd, czy morze z nieboskłonem i nie zastanawiał się co jest za... jakie lądy, ludzie, kraje, kultury są za nim...To DYNAMIKA PIERWSZA-dynamika ciekawości-każdy jej doświadcza-nie każdy ją zaspakaja, a już nieliczni mogą czynić to w bezpośrednim dotyku sił Natury..Nigdy tego nie zastąpisz poprzez podróże z biurem turystycznym...Mnie dane było przekraczać nieodgadnione, pokonywać magiczną stale tak samo oddaloną linię w poszukiwaniu lądów poza nią...Płynąłem przez ten przestwór i syciłem się nieograniczonością , równowaga cyklu dnia i nocy, wschodu i zachodu...siła spokoju oceanu i potęga jego gniewu...dzień do dnia...noc do nocy...wachta gdzie jestem tylko ja i mrugające do mnie urządzenia kontrolne machiny, która zaprojektowana i zbudowana przez ludzi ma zdolność przetrzymania furii Neptuna, by dowieźć nas do lądów nieodgadnionych...wspinasz się na fale, czasem w huraganie wyższe niż statek i jest w Tobie krzyk-no – chodź, chodź-nie, nie boisz się-morza nie trzeba się bać-trzeba je szanować...Świadomość siły konstrukcji jaką kierujesz daje Ci ogromnego kopa adrenaliny - oto panujesz nad maszyna, a ta panuje nad silami Natury...To jest DYNAMIKA DRUGA – upojenie silą w starciu z Natura...

Nieograniczoność w trzech wymiarach- powiedz mi ile razy udało Ci się Drogi Irku być w niczym nieograniczonej -niezastawionej żadnymi przeszkodami przestrzeni...ja bywałem w takich przestrzeniach latami..ten wymiar wszedł we mnie wolnością taką ,jaka może wejść tylko w miłośnika gór,który ogląda świat ze szczytów, jak w jeźdźca na stepie jadącego w nicość...jak w marynarza....chłonę spokój harmonii niczym nie zakłóconego obrazu-gdzie wokół mnie jest tylko klosz nieboskłonu, zamkniętego linią horyzontu, a pośrodku-zawsze pośrodku-jestem ja i moja machina-choćby największa to i tak malutka w przestrzeni...Chłonę spokój-siłę oceanu także i w trzecim wymiarze-w głąb...trzeci wymiar dany pilotom i marynarzom tylko...ale głębia oceanu jest inna niż trzeci wymiar przestrzeni nieba pilota-tajemniczość, fascynacja, pytanie co w środku...nigdzie nie jest tak jak na oceanie, na ziemi ani także i w powietrzu patrząc pod nogi nie zastanawiam się co jest dalej...na oceanie wymiar głębi nad jaką się znajduje statek jest dojmujący, tak jak tej nad głowa-natury mniej wrażliwe odbierają to jako nudna przestrzeń pozbawiona wszelkich atrakcji...a przecież jest to otulina świata najbogatsza z bogatych we wszelkie formy życia... Umiejscowiony w tym otoczeniu doświadczasz WOLNOSCI I UWOLNIENIA w ostateczności czasu i miejsca w przestrzeni...przychodzi mi do głowy porównanie z doświadczeniem greckim-tam na wyspach greckich, gdy zamrzesz na brzegu morza i wpatrzysz się blask ostatecznego nasycenia słońca odbijającego się w wodach morza, masz wrażenie, że czas się zatrzymał, że stało się ostateczne, że strzała Zenona z Elei ....to nie paradoks, lecz sprawdzalne w życiu doświadczenie...Idealne warunki by ustalać prawdy uniwersalne i ostateczne jak filozofowie, bądź zamknąć się w estetyce ostatecznego trwania w niekończącej się epifanii.

Recepcja paradoksu strzały Zenona z Elei, jako życiowego doświadczenia harmonii czasu i przestrzeni, które zatrzymało się we mnie, WOLNOSC to DYNAMIKA TRZECIA...

A CZWARTA To

wnętrze otuliny...zewnętrze nasyceń...

Świat wnętrza oceanu...Wielu patrząc na wodę widzi tylko ...wodę...a to przecież matecznik życia wszelkiego...medium ruchu dostarczające wrażeń takich jak płomień chwiejący się na wietrze...patrzę na gładź i czuje ostateczność doskonałości lustra, widzę zmarszczki drobnych fal i odbieram radość flirtującego z nimi słońca...metr lub dwa fali podnosi dziob statku, pozwala wsłuchać się w szum wody wyciskanej przez kadłub statku, aż wreszcie ukołysze do snu...Nigdy i nigdzie w życiu nie widziałem doskonałości ruchu pływania synchronicznego większej, bardziej zaawansowanej niż u delfinów w Zatoce Gibraltaru, na wodach w pobliżu Zatoki Guanaberra koło Rio de Janeiro czy na otwartym oceanie. Absolutna doskonałość, absolutny synchron i epifaniczny zachwyt...tresowane delfiny w delfinarium są zniewolone i ich pokaz nie da Ci wrażeń jakie daje zetkniecie z WOLNĄ NATURA.

Atlantyk -było to lat temu już wiele-pomimo upływu czasu, do dziś stojący mi przed oczami obraz majestatu królewskich drapieżników- orek...płynęliśmy z holem ciągnąc barkę załadowaną wieżą wiertniczą z USA na Morze Czerwone a królewska para przez chwile nam towarzyszyła, pozwalając się sycić swoim niekwestionowanym pięknem i siłą...po chwili przyspieszyła i zniknęła w oddali...a wszystko otulone kolorami zachodzącego słońca ...

Karaiby-zachód słońca-to znów inna jakość i niepowtarzalna ze względu na intensywność zmian, zmieniających się barw..zachłyśnięcie...uwięźnięcie ..oddanie się..cisza, pokora, odlot, estetyka...zachwyt...

Potęga narastających, sumujących się wrażeń harmonii Natury

to DYNAMIKA PIĄTA.

Tylko Natura jest obiektywna-kultura jest subiektywna, idea jest subiektywna-tylko Natura jest obiektywna-zanurzenie się w niej pozwala utonąć w estetyce harmonii...

ŻYCIE-życie ,jego okoliczności-Ja jestem mną i moimi okolicznościami-jak to ładnie powiedział Ortega...życie na morzu to życie pełne rożnych okoliczności-rożnych i tak różniących się od tego na lądzie, że tylko ten kto go dotknął zna jego barwy, kolory, blaski, poblaski, mrugnięcia i mruknięcia...Tak-na pewno nie ma się tych doświadczeń jeśli się pływa na statkach handlowych, wożących towary z jednego portu do drugiego...mnie dane było spędzić czas na morzu na statkach ratowniczych, holownikach oceanicznych i statkach ofszorowych...dużo zależy od indywidualnej wrażliwości..

Holowanie to nie rejs z portu do portu-holowanie to operacja holownicza-rozpisana na kilkudziesięciu stronach przed wypłynięciem..to zupełnie inna dynamika....Ratownictwo-mam trochę sukcesów w ratowaniu ludzi i mienia jeszcze z czasów kiedy w ratownictwie pracowałem...Wiesz Ireczku co to spojrzenie na człowieka, którego już miało/mogło nie być, gdybyś popełnił błąd, albo bał się bardziej o siebie niż o niego i akcji nie przeprowadził, albo przeprowadził ja wadliwie-wiesz jakimi dynamikami napełnia cię ratowanie życia...

Może kiedyś usiądę i spiszę to wszystko...może ktoś to przeczyta...podsumuje DYNAMIKI ...może zapytam się nieznajomego czytelnika na końcu książki-czy uważa opisane życie za zmarnowane...jak sądzisz Drogi Irku...jaką da odpowiedz...Pozdrawiam Cię...niech oddech Oceanu wypełnia mą duszę szeroką jak step, teraz i na zawsze i na wieki wieków amen w moim ,, straconym życiu..."

Średnia ocena: 1.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • AlaOlaUla 08.02.2020
    I tu też?
    Super!
  • AlaOlaUla 08.02.2020
    Stylistyką kogoś przypominasz, ale nie potrafię skojarzyć w tej chwili tego autora...

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania