Listonosze czasem spadają z nieba
- Popatrz, spadająca gwiazda. Jak blisko! Pamiętasz, co obiecywałeś przed ślubem?
- Że dałbym ci gwiazdkę z nieba?
- No tak. Teraz masz okazję. Spadła niedaleko od naszego domu.
- Nawet nie żartuj.
- No proszę. Chyba nie chcesz, żebym znów miała ciche dni?
Udałem się do lasu, gdzie rzekomo uderzyła gwiazdka. Po kilku godzinach poszukiwań, natrafiłem na niewielki krater. W środku leżał listonosz.
- To pan spadł z nieba?
Trochę się zdziwiłem, ale nie takie rzeczy w życiu widziałem.
- Ja? – zapytał listonosz. – Nic nie pamiętam.
- Nawet tego jak się pan nazywa?
- Nie, to akurat wiem, ale…
- No to co pan kłamie, że nic nie pamięta?
- Eee…
- Czemu pan leży w tej dziurze?
- Nie mam pojęcia.
- Jest pan kosmitą?
- Panie, przestań pan mnie wypytywać. Nienawidzę dziennikarzy i wścibskich osób. Wolno mi leżeć, gdzie mam ochotę.
- No tak, przepraszam.
Listonosz wstał chwiejnie. Na plecach miał wypaloną ogromną dziurę.
- O rety, jest pan poparzony.
- Możliwe. Od urodzenia nie czuję bólu. Kiedyś uciąłem sobie palec i dopiero następnego dnia zauważyłem, że coś jest nie tak.
- Nie lała się krew?
- Widziałem krew, nawet sporo, ale myślałem, że żona dostała miesiączki.
- Jak tak patrzę, to chyba ma pan wszystkie palce.
- To palec u nogi, nie u ręki. Trochę się zabawialiśmy z żoną i… Nieważne. Ale zaraz… Chyba pana kojarzę. Przeczytałem większość pańskich książek.
- Ale ja nie jestem pisarzem.
- Źle mnie pan zrozumiał. Czytałem książki z pańskiej biblioteczki. Naprawdę pokaźny zbiór.
- Był pan w moim domu?
- Czasem mi się zdarza chodzić po różnych domach. Mam takie przyzwyczajenie.
- To w sumie może pan dzisiaj wpadnie do mnie? Żona chciała, żebym jej przyniósł gwiazdkę z nieba.
- Przyniósł? No dobra, nie chciało mi się iść.
Listonosz wskoczył mi na ręce. No cóż, trzeba być słownym.
Komentarze (8)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania