Listy
LISTY
Kamila Tuszyńska
Napisałam 20 STRON o malarstwie Malczewskiego, Matejki i Grottgera i o powstaniu styczniowym. Mnóstwo smaczków artystyczno-historyczno-literackich w rodzaju: co malarstwo historyczne zawdzięcza piecowi, dlaczego w Polsce nosimy obrączki na prawej ręce, dlaczego bez aktu zgonu nie śmigało się po mieście, ile lat trzeba mieć, żeby być starcem, kim byłby Malczewski, gdyby nie był Polakiem, kogo w karocy przewoziła Orzeszkowa, kto był tam, gdzie go nie było, a kto cierpiał na "Sopliców chorobę".
Pojawia się wielka sztuka, wielcy superbohaterowie i celebryci roku 1863, a także pierwsza polska grupa feministyczna. Wszystko się pojawia, tak samo jak na wystawie „Miłość i obowiązek. Powstanie styczniowe 1863” w Pałacu pod Blachą w Warszawie.
Wiecie, że ja kocham historię, więc mogłabym napisać i sto stron, ale musiałam się opanować. A że pozytywizm jest mi bliski, to musiałam się opanować w dwójnasób. Same "musy", bo musiałam napisać trochę i o powstaniu listopadowym, żebyście poczuli ówczesne nastroje społeczne. Przecież nic z niczego się nie bierze, może z wyjątkiem awantury, jestem w stanie zrobić awanturę z niczego, ma się te talenty.
Powstanie kościuszkowskie pada jedynie z nazwy, więc możecie odsapnąć, że w swoim rozpędzie kontekstowym nie wyhamowałam dopiero przy chrzcie Polski czy coś. Zawsze mogło być gorzej.
Sami widzicie, że w felietonie jest mnóstwo ciekawostek i pięknych obrazów, tak że zaaaaapraszam do czytania i oglądania.
Dziś wpis wrzucam wyjątkowo późno, mam nadzieję, że ktoś ma przerwę w pracy, śniadaniu albo w spaniu i rzuci się na lekturę.
Piszcie, jak Wam się podoba, a jak nie wiecie, czy Wam się podoba, bo na razie nie macie czasu, to też piszcie. A jak nie wiecie, czy Wam się podoba, bo w ogóle nie widzicie wpisu, który w tym momencie czytacie, to też piszcie.
Sami widzicie, że nie uciekniecie od pisania.
___________________________
Karol Zieliński z Krakowa
Mam przyjaciela w Krakowie, oczytanego w poezji staropolskiej i on to potwierdza. Więc sprawa nie leży w oparach mojego prywatnego seksistowskiego mniemania. O niektórych Pańskich wierszach sądzę podobnie. Poza tym jakość wierszy i ich walorów poetyckich leży jednak w statystyce. Rzecz polega na rozwijaniu talentu, a gdy się często i dużo pisze to się rozwija talent. Oczywiście jeśli się go ma. A Pan go ma i ma Pan do tego prawo. Co do wydawania Pańskich wierszy, to nawet uważam, że na razie nie powinien ich Pan "weryfikować" poprzez ładowanie na papier, i porcjować na jakieś tomiki, bo one są całością, ich początek jest gdzieś w kosmosie i koniec również w kosmosie... Pan się przysiadł do kosmicznej uczty, do stołu który ma długość nieskończoną i zaczął wyrywać swoim umysłem, swoją poetycką intuicją kawałki z tego sznura pereł, z tego metafizycznego tortu. Bowiem te wiersze są opisem metafizycznej piękności świata, w której też Pan takim jest i my wszyscy, ale szczególnie Pan, ze swymi "klawiaturami poetyckiego słowa i bąblami "kolczastego lasu". Gdyby Pańskie frazy o rozdartym sercu w kryształowym kielichu były tylko przypadkowymi "nawijkami" a nie fragmentami metafizycznej całości, toby Panu rychło brakło "konceptu" i by Pan szybko zamilknął. Ale nie. Pan nie zamilknie, bo Pan siedzi przy ogromnej wstędze kosmicznego stołu, na której pojawia się całe nieprzebrane bogactwo stworzonego świata, które jest nie do wyczerpania. Pan jest jednak poetą zewnętrznym, czyli opisywaczem zewnętrzności a nie wnętrzności (jak inni poeci, którzy nadsłuchują tego, co im burczy w kiszkach, w tym w kiszce stolcowej i z tego czerpią "natchnienie"). Pan jest poetą ekstrawertykiem (jak np. Konstanty I. Gałczyński), który czerpie i opisuje urodę świata; w tym urodę kobiet, które są jego częścią.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania