Londopolis
Metro. Ludzie. Tymczasowo okupujący cuchnące potem foteliki.
Anonimowi. Nieobecni. Pogrążeni w machinalnym letargu.
Kawa, komórka, powtórz.
Zachowaj tyle prywatności, ile się da. Nie rozglądaj się. Wyobraź sobie, że siedzisz pod palmami i sączysz drinka z parasolką. Przeczekaj ten moment. Za chwilę wysiądziesz.
Ulica. Ludzie. Rozkrzyczani. Rozproszeni. Maszerujący w różnych kierunkach —
do celu i bez celu. Raz, dwa, trzy, raz, dwa…
Trzymaj dystans, ile się da. Wymijaj. Wyprzedzaj. Ścigaj się z nimi. Za chwilę będziesz w studiu.
Studio. Ludzie. Czasowo zajmujący symetryczne rzędy biurek, pachnące toastie
z bekonem i brązowym sosem. Zatraceni w machinalnym letargu.
Klawiatura, myszka, powtórz.
Tylko czasami spotykam przytomne oczy.
Zachwyca mnie ich piękno.
Komentarze (61)
-:)
Fajną masz treść wiersza — złapałem szkielet i na szybko coś napisałem.
Spokojnego dnia -:)
A tak,na poważnie to fajnie, że tak właśnie to się czyta. Dziękuje!
👌
Tak to czytam.
Kolor szary, bo wyspy. God save the Queen i the stone roses w tle.
Tak to widzę i słyszę.
Tak trochę iks de xD
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania