Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!
Londyn cz.3
Rafi
Tak pięknie na mnie patrzyła swoimi dużymi, niebieskimi oczami, była zmieszana, zawstydzona całą tą sytuacją. Zrobiłem to celowo. Wiedziałem, że mi nie odmówi tej kawy i że to jakiś sposób żeby ją poznać.
- Kaśka – przedstawiła się podając mi dłoń. I próbując jeszcze negocjować, że to nie wypada żebym podarował jej te perfumy. Zapłaciłem za pakunek, chwyciłem ją za rękę i pociągnąłem w stronę wyjścia. – Czy mogę do ciebie mówić Kate? – zapytałem.
- Tak, oczywiście. – odpowiedziała, ciągnąc walizkę na kółkach w drugim ręku.
Zabrałem ją do restauracji, pomogłem zdjąć kurtkę, walizki odstawiłem na bok. Kiedy usiedliśmy zapytałem czego się napije, nie chciała kawy, wybrała zimową herbatę z cytryną, pomarańczą, goździkami i cynamonem. Zamówiłem do tego pyszną szarlotkę, sobie kawę. Kiedy czekaliśmy na nasze zamówienie postawiłem pakunek na stoliku przed nią.
- Kate, przestraszyłem cię i to zdecydowanie moja wina dlatego proszę cię przyjmij ode mnie te perfumy. Będzie mi naprawdę miło.- powiedział Rafi.
- Nie powinnam…. – próbowała się bronić. – To chociaż pozwól, że to ja zapłacę rachunek.
- To ja cię zaprosiłem i to ja zapłacę rachunek. – powiedziałem bardzo stanowczo.
Patrzyłem na tę dziewczynę i nie mogłem przestać. Była taka śliczna. Taka naturalna, nie wymalowana jak Dominica, taka niewinna. Nie mogłem się opanować a wiedziałem, że muszę. Moje przyrodzenie było wielkie jak nigdy. Nie znałem jej a czułem, że nigdy nikogo aż tak nie pragnąłem. Ona musi być moja!
Rozmawialiśmy. Ja opowiedziałem jej co nieco o sobie, potem ona mówiła o sobie. Jest studentką drugiego roku anglistyki w Lublinie, jedzie na rok do Londynu do szkoły, do pracy.
Wypiliśmy nasze napoje, zjedliśmy ciastko i poszliśmy do bramki. Miałem tylko nadzieję, że stewardesa się postara i będę siedział obok Kate. Zawsze w życiu miałem to co chciałem, inni wykonywali moje rozkazy, byłem tak pewny siebie a to chyba zmuszało ludzi do wykonywania moich poleceń. Ja nie prosiłem, ja żądałem. Wchodząc na pokład samolotu zerknąłem na bilet Kate, który trzymała w ręku. Wchodząc do samolotu powiedziałem stewardesie, że mam siedzieć na miejscu 17B. Kobieta chyba chciała coś powiedzieć ale spojrzałem na nią takim wzrokiem, że tylko powiedziała: „Proszę usiać na swoim miejscu, zaraz pana przesadzę.” Wydała mi się nieco przestraszona chociaż wcale tego nie chciałem. Rzeczywiście po chwili podeszła do mnie z jakimś gościem i poprosiła abym zajął miejsce 17B. Facet usiadł na moim.
- To znowu ja. – zakomunikowałem siadając obok Kate. Była zdziwiona.
- To miło, że będziesz obok. To mój pierwszy lot w życiu i trochę się boję. – wyjaśniła.
Lot mijał spokojnie, Kate siedziała przy oknie więc chcąc zobaczyć co jest na dole mogłem się do niej przysunąć. Pachniała bosko. Nie wiem jakich perfum użyła tego ranka ale były piękniejsze od tych kupionych. A jej włosy… Mógłbym je dotykać, wąchać, pieścić…
- Jesteś Brytyjczykiem? – zapytała Kate.
- Hmmm, tak. Urodziłem się w Londynie ale moja matka jest Brytyjką a ojciec pochodzi z Arabii Saudyjskiej. – wyjaśniłem jej.
Rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Śmieliśmy się i żartowali i naprawdę dobrze się z nią bawiłem. W głowie już roiły mi się myśli jak umówić się z nią na kolejne spotkanie. Nie chciałem być zbyt nachalny żeby jej do siebie nie zrazić ale wiedziałem, że nie wytrzymam długo bez niej.
Na lotnisku, Heathrow Kate miała zaczekać na swoją koleżankę Gośkę. Miała być trochę spóźniona. Zaoferowałem, że poczekam z nią. Tym razem Kate zaprosiła mnie na kawę. Siedzieliśmy i rozmawialiśmy. Jej angielski był bardzo ładny, chociaż czułem, że jest tego niepewna.
- Jeśli zrobię jakiś błąd, to mnie popraw. – poprosiła Kate.
- Poprawię. – odpowiedziałem patrząc jej w oczy.
Siedzieliśmy, rozmawialiśmy i piliśmy kawę i było bardzo miło. Ta dziewczyna miała w sobie to coś. Często porównywałem inne kobiety z Dominicą i wydawało mi się, że właśnie Domi jest piękna ale Kate była wręcz śliczna. Miała delikatny makijaż ale wszystko wyglądało tak naturalnie. Miała swoje usta, brwi, rzęsy… A Domi była ładna ale sztuczną lalą… Nie cierpiałem jej rano, bez makijażu bo budziłem się jakby przy obcej kobiecie. Czasami nie potrafiłem jej pocałować, żeby nie upaprać się szminką czy pudrem. Z tych myśli wyrwało nas głośne „Cześć” po polsku. Oboje odwróciliśmy się. To była Gośka ze swoim bratem Markiem, którego jakoś nie polubiłem bo kleił się do Kate. Zaproponowałem, że ich podwiozę pod dom bo miałem umówionego kierowcę a przede wszystkim musiałem wiedzieć, gdzie mieszka Kate. Trochę było ciężko ale się zgodzili. Zatem wiedziałem gdzie jej szukać.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania