Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!
Londyn cz.4
Kaśka
Rafi… skąd biorą się tacy mężczyźni? Patrzyłam na niego i nie mogłam uwierzyć, że rozmawiam z tak przystojnym mężczyzną i BRYTYJCZYKIEM! To samo w sobie podniecało mnie na maxa. Byłam podekscytowana lotem, rozmową z Rafim i wszystkim co przede mną. Rafi zaoferował nam podwózkę z lotniska. Nam bo przyjechała po mnie Gośka z Markiem. Zgodziliśmy się. W drodze do domu rozmawialiśmy o tym co warto zobaczyć w Londynie. Pożegnaliśmy się z Rafim, który zaproponował chyba kurtuazyjnie, że pokaże nam miasto. Nie umówiliśmy się konkretnie więc nie wiedziałam czy jeszcze kiedyś się spotkamy. - O Boże! Kaśka! Skąd ty wytrzasnęłaś takiego przystojniaka? – zapytała Gośka, gdy Rafi już odjechał.
- Jakiś nadziany Arab! – skomentował Marek. – Na takich trzeba uważać.
Rozpakowywałam się i plotkowałam z Gośką o Rafim. Opowiedziałam jej jak się poznaliśmy na lotnisku, o zbitych perfumach, wspólnej kawie… Marek przysłuchiwał się naszej rozmowie wtrącając tylko złośliwe uwagi na temat Rafiego. My wąchałyśmy te perfumy i byłyśmy całe w skowronkach. Bardzo dziwiło mnie zachowanie Marka. Kiedy go poznałam, jeszcze w Polsce, będąc u Gośki ignorował mnie totalnie, jedyne słowo jakie z nim zamieniłam to zwykłe „cześć”. A dziś zachowywał się strasznie nachalnie i jakoś tak dziwnie.
Miałam pokój z Gośką a Marek miał swój osobny. Hindusi u których wynajmowali to mieszkanie to ludzie niewiele starsi od nas – Tony i Meryl. Tony wiecznie w rozjazdach, prawie wcale nie było go w domu a Meryl to biedna dziewczyna, w dzieciństwie zaatakowana przez jakiegoś rabusia, miała dużą bliznę na szyi od noża i jej rozwój intelektualny w wyniku napadu zatrzymał się w wieku dziesięciu lat. Mówiła bardzo niewyraźnie i początkowo miałam problemy, żeby w ogóle ją rozumieć.
Po rozpakowaniu zadzwoniłam do domu. Odebrał tato, już dotarli do domu. Roberta odstawili ale nie wstąpił do nich na kawę po powrocie. Obiecał, że zajrzy w niedzielę około czternastej i wtedy miałam zadzwonić, żeby z nim porozmawiać. Zostawiłam rodzicom mój numer telefonu, w mieszkaniu, które wynajmowaliśmy był stacjonarny. Roberta rodzice niestety nie posiadali nawet telefonu stacjonarnego a komórki dopiero wchodziły na rynek i mieli je naprawdę nieliczni. Aby kontaktować się z rodziną najczęściej używałam budki telefonicznej po drodze do pracy czy szkoły w zasadzie po to, aby spokojnie z nimi porozmawiać bez świadków w postaci Gośki czy Marka.
Dzięki Gośce miałam załatwioną pracę w eleganckim hotelu, razem z nią, na Earl’s Court w pierwszej zonie. Miałam być kelnerką przy śniadaniach od szóstej trzydzieści do jedenastej trzydzieści, z jednym wolnym dniem w tygodniu. Drugie moje zajęcie to sprzątanie biura niejakiego pana Mike’a i jego mieszkania dwa razy w tygodniu. Zajęcia w szkole miałam opłacone na razie na miesiąc, na resztę musiałam zapracować.
Chociaż byłam zachłyśnięta nowym życiem i tym co nieznane, bardzo tęskniłam za Robertem. Byłam zawiedziona bo myślałam, że pojedzie do moich rodziców na kawę i poczeka na mój telefon. Było mi nawet trochę przykro bo co mogło być ważniejszego niż my? Moje myśli zaraz wypełniły się Rafim. Strasznie podobał mi się ten mężczyzna, pociągał mnie. Niesamowicie przystojny, wysoki, dobrze zbudowany… – ideał mężczyzny. Ale czy to możliwe, że taki facet jak on mógł się zainteresować taką zwykłą dziewczyną jak ja? Nigdy nie narzekałam na mój wygląd ale czy dla takiego boskiego przystojniaka nie było ładniejszych kobiet ode mnie? Może Marek miał rację mówiąc o nim niebezpieczny Arab? Wiedziałam, że muszę uważać i być czujna.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania